Pro PiS. Efekt Pawełka

Jednym z najdziwniejszych marzeń liderów PiS jest idea odwojowania elektoratu PO. Ciągle natykam się na teksty, w których zwolennicy PiS wytykają PO, że nie zrealizowała i nie zrealizuje swoich obietnic.
Moi mili – Choćby Donald Tusk złożył nie 10 a 100 obietnic, ba, choćby nie były to obietnice wyborcze a przysięgi składane na klęczkach na krakowskim rynku, gdzie „ludu gromada” i nie zrealizował ani jednej nie stanie się to powodem by dotychczasowy miłośnik PO przeniósł swą sympatię na PiS!

Mało tego – im więcej PiS znajdzie uchybień, fałszu, afer i diabli wiedzą, czego jeszcze u swoich rywali, tym mniejsze są szanse na taki przepływ.

Kto lubi, gdy dotychczasowy wróg udowadnia mu głupotę? Że dał się zmanipulować jak dziecko?
Nie znam nikogo takiego a wy takich znacie?

Taka taktyka, gra na osłabienienajwiększego rywala jest skuteczna, ale tylko w takim przypadku, gdy rozczarowany do swojej partii człowiek ma, na kogo przerzucić głos, samemu sobie wydając się pryncypialnym i zasadniczym w swej walce, w tym przypadku z „kaczyzmem” do końca.

Dopóki takiej alternatywy nie ma, w najlepszym dla PiS przypadku zniechęcony do PO delikwent może nie iść na wybory, ale tylko wtedy, gdy na własnym tyłku odczuje jakość rządów swoich idoli.

Ale przecież nie zawoła: – Ej myliłem się, jestem durniem, bo dwukrotnie głosowałem na PO! Teraz pędzę głosować na PiS!

Cudów nie ma.

Jedyna droga dla partii Jarosława Kaczyńskiego wiedzie przez konsekwentną budowę własnego elektoratu, kooptację mniejszych środowisk prawicowych i rozwój struktur partyjnych, w czym mogą pomóc zbliżające się wybory samorządowe. Tu się trzeba przyłożyć, ale tak solidnie i nie tylko przy pomocy telewizyjnych wygłupów, machania chorągiewkami itp. ekscesów.

Jeśli chodzi o odwojowanie elektoratu trzeba się przygotować najpierw na to, że PT Lemingi udadzą się na odwyk do innej partii. Partii, na którą będą mogli przerzucić swoją sympatię zachowując komfort psychiczny. Musi być to partia startująca na skrzydełkach liberalizmu także obyczajowego oraz nowoczesności. Partia, która zaczepi PO zupełnie od innej strony niż PiS. Partia bez trupa w szafie, jak SLD żeby daleko nie szukać.

I taka partia już przecież istnieje.
O tym, że bardzo poważnie przygotowuje się do odegrania właśnie takiej roli świadczy fakt, że nie próbowała „palić się” w wyborach do PE.
Buduje sobie struktury.
Ponoć jest zasobna materialnie.
Powoli zbiera tak zwane nazwiska i tylko czeka na jakąś grubszą przepychankę w PO, na ładną wpadkę, o co po wyborach nie będzie trudno, bo przecież zaraz zaczną wychodzić różne szydła z worka.
Wszyscy wiedzą, o kogo chodzi – prawda?

Czy Jarosław Kaczyński wkalkulował „efekt Pawełka” w swoją strategię?
Jeśli tak – może wrócić do poważnej gry o władzę, szybciej niż to się komukolwiek wydaje.
Jeśli nie – niech lepiej wkalkuluje.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wy się JJ

znaczy Jarecki & Jarecka ( wspólny blog ), wpisujecie się, punkt, w moje 9oo lat i później.
I tego się trzymajmy.


Hm,

chodzi o Piskorskiego i spólkę?

A co do tekstu, rację masz, ale u nas jednak czasem takie chaotyczne przerzucanie się elektoratu (części oczywiście) z jednej partii na niby drugą skrajną jednak zachodzi czasem.

No i głosuje się czasem na osoby jednak, jeżeli PiS np. pozyskałby kilka sensownych, centroprawicowych postaci, myślę, że częś pełowców mających dosyć np. wygłupów Palikota czy zpaluwania się Niesiołowskiego mogłaby na nich zagłosować.

Ale PIS jakby bardziej dba o swój elektorat konserwatywny, co w sumie naturalne.

pzdr


Eee tam

PiS, to taka określona mentalność jest. Wystarczy na mordy liderów patrzeć i już się człowiekowi chce w te papusze przywalić: nadęte, zacięte, cwaniackie, przemądrzałe, wąsate. Wystarczy posłuchać jak mówią. Tam każdy pluje jadem jak Niesiołowski.

Niby to nie ma znaczenia, ale to tak syntetycznie zakreśla granice… Paweł Kowal jest pisowskim “borderline” – jest jakoś do przyjęcia. Migalski też. Ale takiego bezczelnego fajfusa jak Szczygło to od razu w mordę lać... Kurski – z buta w twarz. Putra… wytargać za te wąsiska tęgoskóra dętego… Suski – psss, spuścić z powietrze i kop w dupę, Karski – siup go w tego czerwonego nochala… Ziobro nadający w tempie stu słów na minutę jak jakiś odrealniony didżej: “ja jestem wielki, ja jestem wspaniały a oni są kiepscy a oni są mali”. Przepalone i przepite Gilowska i Kruk, ta cała Krupa i Szczypińska… Panoptikum jakieś! No i kto normalny chciałby spędzić choćby minutę z Anną Fotygą???

Oni są nie do przyjęcia, to jest formacja jakiś zakapiorów, freaków z kompleksami – partia najbrzydszych w klasie, zawziętych zgredów, którzy nagle się wywyższyli – i dlatego ludzie im nie wierzą, bo to czuć od nich na milę. A i oni nie wierzą ludziom. Jak w zakonie – swój do swego a pozostali wynocha. Żadnych odstępstw nie ma.

Ta chorobliwa nieufność, patologiczna podejrzliwość, przyczajona nieukierunkowana agresja tchnie z PiSu jak jakiś demon i ludzie się tego boją. Kaczyńskim – jak się rozkręci i wpadnie w nastrój, to można dzieci straszyć. Wróg tu, wróg tam… Niemcy, Ruscy, agenci, układy… Wszystko tajne przez poufne – nikt nic nie wie, ale dla Prezesa wszystko i tak jest jasne, bo to “oczywista oczywistość”.

Więc to nie PO ma problem, ale PiS ma problem. Bo tylko zakapiory lezą do zakapiorów. I to jest te dwadzieścia parę procent “twardego elektoratu”. Więcej nie będzie – no chyba, że zaczną zombie z grobów wyciągać.


Subskrybuj zawartość