To nie dziwi, tym bardziej, że sam zasiada w komisji egzaminacyjnej.
Podobnie jak przy okazji pożaru w korupcyjnym burdelu jakim była afera hazardowa, tryumfuje chamstwo zakłamanej narracji. Premier przemawia do ludzi, niczym do idiotów, ponieważ zna swój elektorat. A reszta?
Resztę ma za jaje!
Racja po jego stronie, dopóki słupek stoi. Że to tupeciarz i ciężki idiota? Być może, ale my przecie gorsi!
Wczoraj jego podwładny ględził o 80 procentach i zamiast nawsadzać, nieudaczników do medialnej ciupy, hojnie ich obdarował. Dzisiaj sam wódz opowiada o tym, że jesteśmy przygotowani w 100%.
W sobotę zacznie wyszarpywać PT Angolom, Olimpiadę!
- Dawajcie Olimpiadę! Jesteśmy przygotowani w 150 ! Stadiony! Hale! Tor wodny na Malcie! Wszystko mamy, a wam się łódka przewróciła! – I ciągnie na poważnie za Olimpiadę, bo mu się 50 zmarnuje!
Angole nie puszczają! Rwetes. Angole, jak to Angole – dopytują, że „co proszę?” Walijczycy mruczą po swojemu, a nasz premier im Małyszem w oczy świeci, że niby, skoro nie Olimpiadę, niech oddają Wimbledon!
- Ci znowuż w kwik, że tradycja, trawniki oraz truskawki ze śmietaną!
- A nasze truskawki lepsze! – Śmieje się nasz Donald – odrabiając pijarowskie straty, a trawy ci u nas dostatek, choćby na stadionie w Poznaniu! Co tydzień zmieniamy i jest nam dobrze, jako nigdy nie bywało.
I gadaj z takim!
Już się Anglicy mieli poddać, ale przypomnieli sobie o PiS- ie, że w Anglii PiSu nie ma, a w Polsce jest. I to się nazywa szkopuł. Gryzie premier patyk i się złości, ponieważ przez takie głupstwo nie odbierzemy durnym Angolom Olimpiady ani Wimbledonu.
Rząd zdał egzamin, choć pytania były takie bardziej tendencyjne, w rodzaju; – Dlaczego rząd zdał egzamin? Uzasadnij, opierając się na przykładach!
Proszę bardzo!
Rząd zdał egzamin, chociaż niczego specjalnego nie dokonał. Tylko wyjątkowy złośliwiec może wymagać od rządu, który przejął władzę kilka miesięcy temu, jakichś cudownych działań. Zastawszy Polskę rozgrzebaną przez różnych Grabarczyków czy inne Kopaczki, wziął się za robotę, ale terminy goniły niczym wilki, sanki.
Do tego Balcerowicz kręci jakimś licznikiem, tracąc swój jawny i niejawny etos. Wałęsa łaknie efektów specjalnych przy użyciu nowomodnego ZOMO. Kaczyński ponoć pije kawę ze śmietanką. Miller zjadł kołdrę, Pawlak „w” i został „Palakiem” a Palikot chcąc zostać księciem, udał się w Alpy z dorodnym salcesonem w plecaku.
W takich warunkach ani pisać, ani rządzić się nie da. Ba. Nawet czytać trudno, bo trzęsie jak sto tysięcy diabłów i ogarek cięgiem gaśnie.
Kibitka na polskich drogach.
komentarze
Panie Jacku!
Najwyraźniej wraca Pan do formy!
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 19.05.2012 - 01:04To się nazywa
Jarecczak w starym, wyśmienitym stylu!
s e r g i u s z -- 19.05.2012 - 18:04Cóż
Powiem po staremu. – Bywa i tak!
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 19.05.2012 - 20:08