Samobójstwo Czarnego Piotra

Inspektor Lestrade, starannie omijając przedziwną mapę wykreśloną na deskach podłogi przez krew samobójcy, by stanąć wobec słynnego detektywa na odpowiednim tle – Ostatni raz zbliżył się do zwłok.

Harpun przebił Czarnego Piotra na wylot i wbił się na więcej niż sześć cali w drewnianą belkę, ściany “kajuty”.

Nieboszczyk smętnie zwisał, nadziany na ostrze. Chwytając za włosy, przez szmatkę i zrozumiałe obrzydzenie, Lestrade uniósł głowę denata. Okrutna, okolona czarną brodą twarz zastygła w grymasie nieludzkiej wściekłości. W niewielkim pomieszczeniu pobzykiwały muchy zwabione odorem krwi.

- Moi ludzie zabezpieczyli ślady i przesłuchali domowników, dzięki czemu wyrobiłem sobie ostateczny pogląd na przebieg tego ponurego incydentu. Oczywiście nikt nic nie słyszał i nikt niczego nie widział. To charakterystyczne. Z wywiadu wiemy, że Czarny Piotr był bardzo silnym, ponurym i złym człowiekiem. Nim przeszedł na emeryturę zabijał wieloryby a pod koniec kariery został kapitanem wielorybniczego statku. Drogi Holmesie…

Holmes nie odezwał się, ponieważ akurat rozpalał fajkę i jedynie spojrzeniem zachęcał inspektora do kontynuowania przemowy. Lestrade ziewnął nerwowo.

- W zasadzie wszystko jest jasne. Sądzę, że Czarny Piotr w przypływie szału spowodowanego tęsknotą za dawnym, pełnym przygód życiem, popełnił samobójstwo. Służba zeznała, że ostatnio dziwnie się zachowywał. Strzelał do jałówki, czytał książki, grał na organkach i bił żonę, ale, nie jak to miał w zwyczaju, własną, tylko żonę sąsiada, pana Ple…Pru… Niewyraźnie zapisałem. – Lestrade zamknął notatnik

Holmes zakrztusił się dymem i wymownie wzniósł oczy ku poczerniałym od dymu deskom sufitu “kajuty“

- Nie zgadzasz się z tokiem mojego rozumowania? – Zdziwił się Lestrade

Holmes rozkasłał się na dobre. Inspektor kontynuował.

- Pewnie uważasz, że to dość osobliwy sposób rozstania się z życiem. Początkowo i ja tak sądziłem, ale przypomniałem sobie sprawę tego estońskiego imigranta, pana Kuolta – Kamienicznika. Najpierw wybudował kamienicę a potem rzucił się z jej dachu na bruk. To taki odruch zawodowy. Pamiętam. Sugerowałeś, że to robota podwykonawców, ale ostatecznie wyszło na moje. Nie stwierdzono udziału osób trzecich. Na dachu. A Czarny Piotr jako wielorybnik przebił się harpunem. Za moją tezą przemawia to, że nieboszczyk był wyjątkowo silnym mężczyzną. Zwróciłeś pewnie uwagę, z jaką mocą został zadany cios. To wymagało…

- No dobrze, gheh, ale to przecież niewykonalne. Nie, ghul, sposób cisnąć harpunem a potem podbiec i stanąć, gheeem, na jego drodze!

- Holmesie, czepiasz się szczegółów technicznych! Czarny Piotr był wyjątkowo złośliwym człowiekiem i zapewne chciał sprowadzić policyjne śledztwo na manowce. Świadczy o tym, choćby, brak listu pożegnalnego. To coraz częstsze. Wszystko po to by epatować opinię publiczną rzekomym zagrożeniem, podczas gdy statystyki wskazują na znaczną poprawę stanu bezpieczeństwa publicznego.

- Jasne, szczególnie po serii samobójstw prostytutek, które na złość władzy powycinały sobie różne, że się tak wyrażę, narządy.

- Zauważam z przykrością, drogi Holmesie, że pozostajesz pod wpływem groszowych gazet. To one wykreowały aferę “Kuby rozpruwacza” wbrew faktom i wszelkiemu prawdopodobieństwu. Dzisiejszy Londyn jest najspokojniejszym miastem w Europie. Martwi nas plaga samobójstw, ale świat nie jest doskonały. Zmierza do doskonałości, ale…

- Lestrade, ośle jeden! Przecież na stole stoi niedopita butelka ciskacza. Dwie szklanki. Morderca pił z Czarnym Piotrem. Doszło do kłótni, której finałem było brutalne zabójstwo gospodarza.

- Proszę bez takich impertynencji! To, że na stole stoją dwie szklanki o niczym nie świadczy, za to niedopity trunek w butelce, jak najbardziej. Gdyby Czarny Piotr z kimś pił, tamten jako pijak, niezawodnie dopiłby alkohol. Jeszcze raz powtórzę, że na podstawie zebranych danych, śmiało mogę wykluczyć udział osób trzecich w tym przykrym zdarzeniu!

- Inspektorze! Inspektorze!

- Czego chcecie konstablu?

- Ujawnił się Kuba…

- Rozpruwacz?

- Nie, jakiś inny. Teraz wszyscy tylko o tym innym Kubie. Jakaś grubsza afera!

- W takim razie pędźmy! Niech ktoś tu posprząta. Holmesie…

- Jedźcie, jedźcie… Zostanę tutaj. Przez chwilę.

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

-->J.J.

Trzy sprawy.

1) Zastane przeze mnie 3 gwiazdki za ten tekst — Panie Jarecki — traktowałbym jednak jako rezultat dysputy ślepego z głuchym. No, ale czytelników się nie wybiera. Ode mnie 5.

2) Moje rozwiązanie. Zabójcą jest wieloryb. Czy był biały, trzeba jeszcze potwierdzić w śledztwie, ale na pewno był zły oraz zły. Przed rzutem harpunem niewątpliwie pił z denatem.

3) Tyrmand o murarkach, czyli paniach zatrudnionych w przemyśle budowlanym, bohaterkach filmu “Przygoda na Mariensztacie”: “pełna ręka dupy”. Coś takiego w zeszycie kasuje miesiące niepowodzeń. Sam powiedz… 9 lutego w “Dzienniku”.

Pozdrowienia,
referent


Subskrybuj zawartość