"Gdzie ci mężczyźni?"

Doniesienia z Huston o stanie zdrowia Lecha Wałęsy elektryzowały w minionym tygodniu opinię publiczną. Mogliśmy być dumni z jego bohaterskiej postawy.

A to żartobliwie pytał lekarzy czy aby noże dobrze naostrzone, to znów dowcipkował luzacko polecając ze szczerym uśmiechem wszystkim rodakom ośrodek w Huston.

Mój sąsiad hydraulik posiadający wszczepiony rozrusznik i cztery stendy w zapyziałej Polsce przez krajowych rzemieślników nie ukrywał irytacji.

Cholera wszczepienie rozrusznika i stendu dla kardiochirurga w dzisiejszych czasach to takie mniej więcej zadanie jak usunięcie woreczka żółciowego. Po co te telekonferencje, wywiady, tworzenie atmosfery zagrożenia życia przyszłego mędrca? Przecież on sam widocznie zgodził się na ten żałosny szoł?

W tym samym czasie walczył o życie Zbigniew Religa, którego organizm wstrząsem zareagował na drugi kurs chemioterapii. Okazuje się, że zeszłoroczna operacja usunięcia części płuca nie zapobiegła przerzutom. W krajowym szpitalu lekarze musieli wyciąć profesorowi nadnercze.

Nie było telekonferencji, wywiadów i transmisji. O wszystkim dowiedzieliśmy się już po fakcie. Dlaczego? Czyżby Zbigniew Religa był hospitalizowany w dalekiej Australii czy RPA, gdzie trudno było dotrzeć mediom?

Okazuje się, że ratowanie życia profesorowi odbywa się w polskich szpitalach przy wykorzystaniu umiejętności tubylczych specjalistów.

Odkąd Zbigniew Religa zaczął sprzyjać Kaczyńskim zatracił zupełnie umiejętność parcia na szkło. Zachował się jak zwykły polityk amator.

Nie skorzystanie przez PiS z nadarzającej się medialnej szansy to kolejny błąd i dowód na kryzys i brak strategii.

Najwyższy czas zacząć brać przykład z prawdziwych mężczyzn.

Choćby takich jak nasz słynny elektryk.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Coś w tym jest...

Bardziej chyba to, że Wałęsa lepiej wychodzi w mediach pajacując od smętnego Religi. No i Wałęsa to było, nie było, pierwszy prezydent niepodległej 3. RP.

Nie mam za złe ani jednemu, ani drugiemu. Jeden robi z choroby show, inny walczy w milczeniu. Obu zdrowia życzę. A polityczne sympatie warto w takiej sytuacji odłożyć na półkę i wedle uznania – modlić się albo zaciskać kciuki.

Co z tym wszystkim robią dziennikarze – niezależnie od opcji – to już zupełnie inna historia. Tak się zastanawiam, czy pisowski epizod w życiorysie Religi ma tu coś do rzeczy? Chyba niewiele.


Słucham recenzji

nowej płyty Lao Che.
Igła


Sorry

Ale nie widziałem, żeby w mediach było jakieś “Wałęsa Show”. Komiko go nie lubi, więc znalazł kolejną okazję. I niech mu będzie.

I`m sexy motherfucker!


Mad,

Nie no, coś było, jakieś wywiady hotelowe o dwóch sercach i takie tam. Wałęsa się trochę powygłupiał – znaczy wraca do zdrowia. Mnie to jakoś specjalnie nie przeszkadzało – nie odczułem przesytu czy niesmaku. O Relidze też było, ale mniej.

Z drugiej strony Religa niespecjalnie ma powody do radości, bo nie wiadomo, jak się to u niego wszystko potoczy. Jedną ciężką potyczkę wygrał.


O1

Owszem, ale nie określiłbym tego, jak Komiko…
Przecież nie zapominajmy, że jednocześnie w mediach panowała akcja “testowanie Ferrari”, więc Komiko delikatnie mówiąc przesadza.
W każdym razie nie pokusiłbym się o robienie rozgrywki politycznej wykorzystując chorobę.
Zwłaszcza, gdy w tle czai się śmierć.

I`m sexy motherfucker!


O1

Owszem, ale nie określiłbym tego, jak Komiko…
Przecież nie zapominajmy, że jednocześnie w mediach panowała akcja “testowanie Ferrari”, więc Komiko delikatnie mówiąc przesadza.
W każdym razie nie pokusiłbym się o robienie rozgrywki politycznej wykorzystując chorobę.
Zwłaszcza, gdy w tle czai się śmierć.

No ale w sytuacji, gdy w debacie publicznej uzywa się zmarłych do okładania się po pyskach…

I`m sexy motherfucker!


Subskrybuj zawartość