Leżenie bykiem w łóżku, zwłaszcza w niedzielne przedpołudnie ma swoje zalety. Unikam nagłego stresu, co związane jest z nagłym zerwaniem się z łóżka, a tym bardziej wstaniem z niego. Och, błędnik mógłby tego nie wytrzymać. Podano mi, jak lordowi jakiemuś parzoną kawę- w dużym kubku, takim granatowym z napisem „New York”. Tylko jak tu wypić, skoro toto gorące, a łóżko niestabilne?
Na szczęście zawsze mam pod ręką kilka książek. Tym razem za podstawkę służy „Czas pluskiew” Krzysztofa Mroziewicza (wybacz Mo). A swoją drogą, ciekawi mnie jaki tytuł najlepiej wygląda jako podkładka do kawy…
W każdym razie korzystam z tego, że jestem poważnie chory, a dokładniej mówiąc gardło mi szwankuje.
W każdym bądź razie jest czas np. na takie głupoty, jak ta:
Jakby nie było, ten szmelc wiszący na ścianie to też kawałek historii. Patrzę od lewej; plakat „Zemsty Sithów”. Co by nie mówić, to wg mnie najlepsza część Gwiezdnej Sagi. Pełna dramatyzmu, nieuchronności wyboru, rozpadu… Wiem, że wypada mówić, że „Imperium kontratakuje” to jest TO, ale niestety, tak nie jest przynajmniej dla mnie. Mam całość na dvd. I jednak „Zemsta Sithów” jest filmem o największym ładunku emocjonalnym. Smutek i Mrok. W skrócie taki jest ten film.
Co tam dalej wisi…Aaha, to małe pomarańczowe! Ja to widzę, wy niekoniecznie, bo zdjęcie jest podłej jakości, a nie chce mi się specjalnie wstawać i włączać oświetlenie. No w każdym razie to małe pomarańczowe- wciąż patrzymy od lewej- to akredytacja z redakcji „Stopklatki” na Europejski Festiwal Filmowy, jaki od 11 lat organizuje Silverscreen. Sam festiwal był taki sobie, zwykle nudny. W każdym razie w trakcie niektórych pokazów sen był całkiem przyjemny. To też jakiś plus.
Trochę niżej pocztówka z sanatorium. Od Grześka. Wujek miał raka krtani i cudem z tego wyszedł. Gdy niedawno zadzwonił do mnie, nie poznałem go, takie zmiany w głosie. Coś za coś, niestety.
Niżej okładka z „Przekroju”. Darth Vader. I wszystko jasne.
Pity. Program do rozliczania pitów znaczy. A na nim naklejone godziny odjazdów z Lubina do Bolesławca, a potem do Lubania. I z powrotem. Jedzie się tak: z Lubina rakieta startuje o 9.50, by o 11.31 wjechać do Bolesławca. Potem trzeba poczekać do 12.00 na autobus do Lubania. Godzinę potem jesteśmy na miejscu. No i powrót. Lubań: 17.20, z Bolesławca o 19.00 i w Lubinie o godz. 20.35. A to raptem 85 km w jedną stronę...
No i co tam dalej…Pocztówka z Nowego Yorku. Tydzień na Manhattanie. Mama była tam, jako jedyna Polka, na organizowany przez firmę Avon Marsz Życia, imprezę odbywającą się w ramach kampanii walki z rakiem piersi. Super. Należało się kobiecie.
Wykaz filmów pożyczonych Szrekowi. Kolesiowi wielkiemu jak dąb, a głupiemu, jak fasolka po bretońsku. Poczucie humoru na poziomie „chodź posunę twoją kobietę”, oj jak ryczy przy tym rozbawiony jak diabli.
To małe różowe-burdelowe to adres netowy Leny, do której miałem swego czasu jakiś interes. Ostatecznie nic nie wysłałem, nawet nie pamiętam, co chciałem.
Instrukcja odtwarzacza mp3. Kupiłem go w „Realu” za 115 złotych na promocji. Pojemność 2 GB, wbudowany dyktafon. Nie jest źle.
A ta duża kartka to wydrukowany mail od pana Janusza Majewskiego. Tak, tego, co to stworzył film „CK Dezerterzy” i serial „Królowa Bona”. Mail dotyczył zdaje się operacji „Cisna `47” i wysiłków pana Janusza, jakie poczynił, by „przymusić” producentów do wzięcia się za bary z tematem.
No na koniec. Zdjęcie z „Gazety Wrocławskiej”, na którym jestem z Olą.
Ola to w ogóle jest temat na osobną opowieść. Powiem tylko, że to pierwsza i tak naprawdę jedyna miłość, jaką miałem.
Ale, ale! Przypomniałem sobie, że ten wpis miał być zupełnie o czymś innym! Chcę bowiem przypomnieć filmiki, które sklejałem, a które warto obejrzeć, przypomnieć sobie w ten miły, jeszcze zimowy niedzielny poranek.
„You`re Crazy”
No, to takie pokazanie, dlaczego do tej pory lubię Guns n Roses.
„Nice Guys Finish Last, Indy!”
No tak, Indiana Jones to był i jest gość! Niedawno napisałem dlaczego, a kto chce, niech sobie przeczyta:
„Relax…”
Jak to powstało?...
Chwila, momencik, niech sobie przypomnę, bo był to impuls. Głowy nie dam, ani nie nadstawię dupy pod Winchester Szeryfa, ale to było chyba podczas oglądania CNN. Informacje, w trakcie których nie było nic, co dawałoby jakąkolwiek nadzieję.
Stąd idea takiego pokazu slajdów do pięknego utworu „Kothbiro” Ayuba Ogady. Prośba nawet, co widać poniżej. Mamy piękno, którego nie widzimy. Swiat, który prędzej, czy później rozpierdolimy. Zobaczmy więc, co chcemy zniszczyć. Taki był zamysł, który towarzyszył mi podczas tworzenia filmu.
„Six Feet Under”
No co tu dużo dodawać. Zestawienie muzyki grupy Neurotic Outsiders z obrazem „Piratów z Karaibów” narzuca się samo. Ta sama energia, radość tworzenia i wariactwo. A wszystko na najwyższym poziomie wykonawczym. Teraz kumacja?
„Polish Pride”
Miałem zły dzień, co oddałem we wpisie, w którym umieściłem ten klip. Potrzebowałem- tak na szybkiego- czegoś co przypomni mi powody do chwały z tego państwa. Wiem, wiem, zaraz mnie zjebiecie…Ale jakoś duch we mnie rośnie, gdy widzę atakującą husarię, czy obronę Zbaraża- jedną z najpiękniejszych kart polskiego oręża.
A zatem- bądźmy dumni, czasem na przekór.
„Delilah”
To prezent dla naszej Delilah. Koncertowej wykonanie nieśmiertelnego przeboju Toma Jones`a. Tym razem wykonanego wspólnie przez Leningrad Cowboys i Chór Aleksandrowa. Było to w trakcie koncertu w Helsinkach. I tak sobie myślę, że to jest skład, który powinien wystąpić na Przystanku Woodstock.
„Story Of Davy”
Lubię takich bohaterów. Pełnych sprzeczności. Gwałtownych, porywczych, wciąż popełniających błędy, ale takich w których, gdzieś na dnie tkwi dobro. Takich, którzy walczą z poczuciem winy.
„Wszystko jest iluminacją”
Fragment pochodzi ze wspaniałego filmu o powyższym tytule. Piękna historia pogodzenia się z samym sobą, pojednaniu i Pamięci. W zasadzie to opowieść o odkrywaniu siebie na nowo. Ale odkrywaniu w tym sensie, że wydobywamy z siebie cechy, które kiedyś tam wydawały nam się słabością, czymś czego nie cierpimy i postanawiamy z siebie wyprzeć. Ale nie da się, więc popełniamy błędy, robimy źle. I wbrew wysiłkom nie udaje się, a trzeba żyć dalej.
I na koniec przychodzi refleksja. Że… Echchch, musicie to obejrzeć.
„Sunflower Field”
Inny fragment „Wszystko jest iluminacją”. Piosenka w tle nie jest wrzuconym przeze mnie podkładem. To po prostu wycięta z filmu scena, bez żadnych udziwnień i dodatków. To naprawdę wygląda tak jak poniżej.
Wielki film, wielkie emocje.
I trwa tak ta niedziela. Trzeba będzie w końcu wstać, choćby po to, by umyć się. No, to nudnej niedzieli.
komentarze
No, czyzby wpływ zjebki Majora pod jego tekstem?
Bo napisałeś dłuższy, fajny tekst, choć tytuł krakowski spleen mi się bardziej podobał, alec coś przed chwilą zmieniłeś...
grześ -- 20.01.2008 - 12:10No i swietna piosenka Manaamu była taka, a piosenki ,,niedzielne dupajasiu” nie było:)
Pzdr
No chyba tak:-D
Ale tytul byl “Niedzielny spleen”, a zmienilem go bo przypomnial mi sie film “Mokra robota“i scena, w ktorej Ben Kingsley mowi po polsku “dupajasiu”. Hecne to bylo…
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 20.01.2008 - 12:26Mad
a coś ty robił na tej okładce? mój wujek jak znalazł się na okładce to dostał po dupie, bo to było zdjęcie ze strajku na kolei a on na pierwszym froncie mimo że jest “małym żuczkiem”, no ale premmie mu zabrali:))
max -- 20.01.2008 - 12:36od tamtej pory nie strajkuje, tak go związki wydymały:)
Prezes , Traktor, Redaktor
Maksiu
Okładce???
Niekumacja.
Bo niedobudzony jeszcze jestem.
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 20.01.2008 - 12:48No na okładce gazety z Olą, tak?
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 20.01.2008 - 12:53AAAAAAaaaa
To nie ja z Olą na okładce, to Darth Vader:-D
Zdjęcie z Nią pochodzi za to ze sporego artykułu nt. Grupy Ludzi Cienia, krótko też napisano, jak robiłem premierę “Nienasycenia” Pazury, no i o “Chimerze”.
Było tyż trochę o planach, ale wszystko płynie, a shit happens.
A w ogóle to jestem cyberhate, jak to napisał jakiś kutasek w S24.
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 20.01.2008 - 12:57Ja byłem na okładce takiego kwartalnika
Ale nie wiem czy się cieszyć, bo to się nazywało:
“Głos niekumatych”
I tam było dużo tekstów, faktycznie pisanych przez niekumatych ludzi.
Hmmm…
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com
Jacek Jarecki -- 20.01.2008 - 13:03JJ
Ale to dobrze, ze nie kumałeś. Co kurwa, jakaś żaba JJesteś?
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 20.01.2008 - 13:06Maksiu again!
Wogole to byl ciekawy czas, bo mielismy wyjechac z Lubina na stale, a przy okazji tego, ze Pazurowie byli zadowoleni z mojej pracy, mielismy robic przy ich kolejnej produkcji, zdaje sie, ze przy “Maszynie losujacej”. Scenariusz i rezyseria, Wl. Pasikowski.
W sumie wszystko bylo przygotowane, budzet dopiety, a tu nagle techniczni jak jeden mąż zażądali trzydziestoprocentowej podwyzki. Tu i teraz. No.
Projekt poszedl w krzaki.
Zreszta podobnie jak projekt Macieja Slesickiego “Bank”.
Mialem rozpisac ten scenariusz w powiesc, nawet stworzylem konspekt.
Gdybym sie nie upomnial, nawet bym nie wiedzial, ze projekt zdechl.
A konspekt, jak sie okazalo, wykonalem charytatywnie.
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 20.01.2008 - 18:51no i w piach...
ale, skoroś autorem to może kiedyś...
max -- 20.01.2008 - 19:39Prezes , Traktor, Redaktor
Maksiu
No jestem, jestem.
Ale jestem tez na takim etapie, ze chcę- ale nie muszę.
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 20.01.2008 - 21:07Powiedz tylko
czy to z perspektywy lat uważasz za nadal “dobrą sztukę”?
max -- 20.01.2008 - 21:49Prezes , Traktor, Redaktor
"To"?
Kurczę, Maks, mow dzisiaj do mnie duzymi literami, mam cos błędnik skopcony dzisiaj.
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 20.01.2008 - 21:54Bank?
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 20.01.2008 - 22:05Hmmm
Widzisz, jakby ci to powiedziec…
Gdyby “Bank” w koncu powstał w takim kształcie, jak na początku (nawet dzis przypomnialem sobie scenariusz i poczatkowe uwagi pokryly sie z obecnymi), bylby to najslabszy film Slesickiego, obok “Sary” oczywiscie.
Z tym, ze zastanawiam sie, czy nie wrzucic scenariusza “Banku” do txt oraz mojego konspektu ksiazki na podst. skryptu.
Moze byc z tym problem, bo to przeciez cholernie duzo tekstu.
Ale jesli udaloby sie wrzucic to do boxa, to przeciez kazdy moze sobie zrzucic i wyrobic opinie?
Pomysle nad tym…
W kazdym razie “Bank” jest maksymalnie uproszczony wzgledem psychologii postaci. Bardzo.
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 20.01.2008 - 22:13