Ależ to się zmienia. Podziwiam pisowców. Czemu? Ano naprawdę trzeba mieć parę, by w ciągu trzech miesięcy podpuszczać kogo się da do strajku.
Przedwczoraj rozmawialiśmy przy wódce i pączkach, że tak naprawdę problem będzie, jeśli pisowcom uda się naszczuć pocztowców i budowlańców. Budowlańców będzie raczej ciężko chyba, że rzecz będzie miała miejsce w wybranych punktach, oczywiście newralgicznych dla państwa. Ale to raczej niemożliwe, bo ta branża to już czysty kapitalizm jest i prędzej jeden „brudziński” z drugim polecą na kopach, niż uda im się sprowokować strajk.
Ale pocztowcy to coś innego. Państwowego.
Zresztą. Zostawiam te problemy za sobą. Zbyt dużo rzeczy widziałem, by uwierzyć, że nagle, po wyborach wybucha jeden protest i strajk za drugim. Jasne, i co jeszcze. A naiwnych pozdrawiam serdecznie i całuję prosto w serduszko.
Wieczorne oglądanie telewizorka lub lgnięcie przy Internecie uzależnione jest od humoru Snejka. Nawet moje jedzenie zależy od niego.
Tym razem nie udało się ani obejrzeć tiwi, ani zjeść, ani poleżeć.
No zawziął się i chce iść na dwór. Całe szczęście, że nie ma cieczek. Odpada zatem prowadzenie mnie na smyczy przez psa. Bo z reguły tak to wygląda.
Tym razem postanowiłem mu dokuczyć. Stanąłem przed drzwiami wejściowymi do klatki i stałem. A Snejk się gapił. I czekał.
Ciemność na Sowiej nie dokucza tak, jak na innych ulicach. Mało tu nowych lokatorów. Znaczy względnie mało. W zasadzie wszyscy znają się tutaj. To dlatego nie ma tu napadów, pobić. To znaczy za łepka Krucza lała się z Sowią, ale co to za lanie, które polegało na darciu jap z bezpiecznej odległości.
Jeszcze nie tak dawno to drzewko było patykiem. I to takim, które przy każdym silniejszym podmuchu lub siknięciu psa padało do ziemi. A teraz! Wyrosło piękne, odporne na psy i bawiące się na nim dzieciaki.
Jakieś pięć kroków dalej trzeba skręcić w lewo, by znaleźć się na tym chodniku.
Ciepła wiosna, lato i jesień to radość dla grzybiarzy. Wzdłuż tego chodnika, na trawniku, pod warunkiem, że troszkę popada, rosną pieczarki wielkie jak dłoń! Jak to się robi? Spytajcie psów…
Kiedy przeprowadziliśmy się w to miejsce, był tu wielki wykop, dzieciaki bawiły się non stop, bo gdzie miały? Pamiętam jak dziś, jak jeden cep jebany tak rzucał dla zabawy kawałek blachy, że ta wbiła się tuż nad okiem mojej siostry. Pamiętam to jak dziś, choć minęło 27 lat.
Z kolei ten rząd po prawej to jabłonki. Cudownie kwitną. Na różowo. Jest to tak piękny widok, że choćby dla tego zdarzenia warto tu mieszkać! A jak toto pachnie!
Poniższy obrazek przywołuje znów wspomnienia, tym razem z podstawówki:
To czasy, kiedy każdy szanujący się mężczyzna MUSIAŁ nosić przy sobie procę. I nieważne, że zazdrośni dorośli codziennie zabierali je nam. Na miejscu każdej odciętej procy wyrastały trzy nowe!
Ech, jak to drzewko przydałoby się teraz…
Zastanawiało mnie, jak to jest, że ludzie dbający o siebie, o porządek u siebie w domu, zapominają o tym po wyjściu z domu. Przecież skądś się to wzięło:
Tak Nicek, znam ten ból…
Jeszcze rzut oka na wieżowce, które mam właśnie za plecami.
I trzeba wracać do domu. To już nawet nie Snejk goni, co ja. Zimno.
Najpierw trzeba przejść przez łącznik.
On tylko tak groźnie wygląda. Kiedyś dobrze piło się tu wino, potem piwo. A potem już nic się nie piło, bo Straż Miejska nie miała poczucia humoru.
To tu spiłem Snejka winem, aż nie mógł trafić w schody, nie mówiąc o prawidłowym wskoczeniu na łóżko.
Zaraz gdy wyjdzie się z łącznika, po prawej stronie widać blok rodzinny. W pierwszej klatce mieszka Cycunia.
Cycunia jest śliczna i sama siebie zaskoczyła, bo twierdziła, że bycie matką to najgorsza fucha, jaka trafia się samicy. No i niemowlaki. Brzydkie, brudne, śmierdzące i wyjące. Nie muszę chyba mówić, jak bardzo zmieniło jej się po urodzeniu dzieciasa.
Moja klatunia jest trzecia.
Patrzę na blok i myślę, że fajnie byłoby napisać coś o sąsiadach. Fajni są. Może kiedyś.
No, parę kroków i jestem w domu. Snejk zaskoczył mnie, bo wrócił do domu razem ze mną. Zawsze umawialiśmy się w ten sposób, że on chodził swoją drogą, ja swoją, a na koniec jakoś schodziliśmy się albo i nie.
Tym razem szliśmy razem. I razem wróciliśmy.
Bo tak naprawdę to nie zimno nas przywiało.
Byliśmy głodni, jak cholera.
P.S.
Tym, którzy dobrnęli do końca notki należy się zadośćuczynienie. Dla was jedna z najlepszejszych pioseneczek na świecie.
komentarze
No, widzisz, fajnie ci...
ja nie dość, że piesa nie mam, to i chory jestem i cały dzień w domu.
grześ -- 02.02.2008 - 20:53W ogóle mam ostatnio tak, że nie chce mi się z domu wyjść i cąłymi dniami przesiaduję.
To podobno jedna z oznak depresji, no cóż, zdarza się.
pzdr
a skad ci sie...
...ta depresja wziela?
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 02.02.2008 - 20:57grzesiu
zdrufka życzę!
Sir H. -- 02.02.2008 - 21:04Mad, znikąd, znikąd:)
Hamiltonie, no zdrowieję, zaraz trza będzie zażyć jakiś preparat i hełbatkę z sokiem i cytryną, i pójść spać, jeszcze jutro mnie jakies nudne szkolenie czeka…
grześ -- 02.02.2008 - 21:07No, ale sam się na nie zapisałem.
Więc idę zdrowieć i oglkadać ,,Gotowe na wszystko”.
a gdzie one leca, sam bym obejrzal?
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 02.02.2008 - 21:09He, he, nie ma tak dobrze,
na DVD mam:)
grześ -- 02.02.2008 - 21:11Pzdr
ech, podlec jeden!
To przeczesalem wszystkie programy i juz sobie mysle, ze kopne sie z zazdrosci, ze masz “n”, albo co, ech niedobry grzes, niedobry!
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 02.02.2008 - 21:14jak tymogłeś psa spić
pewne paragraf się na to znajdzie! :P
Sir H. -- 03.02.2008 - 03:53Psa spiłeś???
Ty huuuuu…ltaju! To nieludzkie. to niepsie nawet. Wrrr….
Ale wpis wporzo, klimatyczny.
Lepszy niż majorowe :DD
pzdr
P.S. Axl to zamiast biegać po scenie lepiej by się śpiewać nauczył :D
[ost. Rządowa drukarenka, czyli przełom]
Futrzak -- 03.02.2008 - 05:15H.
Ale zebys ty wiedzial, jakie on pocieszne dzwieki wydawal!
Tak, ze chyba byl zadowolony.
Aha, i psy fajnego kaca mają:-)
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 03.02.2008 - 11:58Fu! Futrzaku! Fu!Fu!Fu!
No i musze przyznac, ze Snejk lubi dziabnąć sobie czasami piwko, heh.
Co do twojej potężnej prowokacji dot. Axla, pominę to godnym milczeniem!
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 03.02.2008 - 12:01> Mad
A jak się objawia psi kac?
Kefir?
Czy Pepsi?
:)
I jakiego kaca mają (kac jebaka, kac głodomór, kac czytelnik, kac śpioch, etc.)?
P.S. Slash lepiej śpiewa :)
pzdr
[ost. Rządowa drukarenka, czyli przełom]
Futrzak -- 03.02.2008 - 12:17A, ta torba na drzewie
Kurna cuś jednak w tym jest, nie?
[ost. Rządowa drukarenka, czyli przełom]
Futrzak -- 03.02.2008 - 12:18Futrzak,
weź coś napisz więcej o tej twojej klasyfikacj kaca, bo mnie to zainteresowało:)
grześ -- 03.02.2008 - 12:18Pzdr
psu na kaca
PePsy dać
Sir H. -- 03.02.2008 - 12:44H.
Problem w tym, ze Snejk nie pije nic gazowanego.
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 03.02.2008 - 12:51Kac u Snejka
Wygląda w ten sposób, ze spi, szybko na dwor, za chwile do domu, dwie michy wody i znowu spac. I tak w kolko do wieczora.
A z torbą, ale nie tylko to fakt.
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 03.02.2008 - 12:52A wogóle pytanie:
Tak offtopicowo:
Kto widział “Kroniki motocyklowe”?
Oglądałem wczoraj i jestem pod sporym wrażeniem.
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 03.02.2008 - 13:37