Miałem napisać coś więcej, ale jednak będzie o tym później. Wciąż rozmyślam nad tym filmem. „Dzienniki motocyklowe”.
I ta muzyka.
A zwłaszcza utwór, który wrzucam do boxa po prawej. W połączeniu z poniższymi zdjęciami z filmu.
Słucham i patrzę. Zgaszone światło. Przenoszę się w inny świat.
Oto trailer filmu:
komentarze
zdjęcia w tym filmie
rzeczywiście powalają... a muzyka nie pozwala się podnieść... to fakt!
“Stay Rude, Stay Rebel”
Docent Stopczyk -- 05.02.2008 - 20:19Miodzio
empetrójeczka.
Delilah -- 05.02.2008 - 21:23muzyka świetna, zdjęcia wspaniałe
Muzyka świetna, zdjęcia wspaniałe. Tyle, że film widziałam dawno, a to, co mi z niego zostało, to wspomnienie uczucia niesmaku po wyjściu z kina.
julll -- 06.02.2008 - 00:05Zdjęcia fajne,
ale film , czy ja wiem, jakoś nie zachwycił, dobry, ale jak porównam do takich perełek kina z Ameryki Południowej jak brazylisjke ,,carandiru” Hektora babenco, ,,Amorres Perros” Innaritu czy nawet ,,I twoją matkę też” Cuarona to ,,Dzienniki” stają się hollywoodzkim i w sumie lekko chyba propagandowym dziełem.
grześ -- 06.02.2008 - 01:28No, sorry, prosze nie linczować mnie:)
Pzdr
Grzesiu
uff. No bo po tylu maddogowych zachwytach już mi się wydawało, że coś ze mną nie tak.
julll -- 06.02.2008 - 01:34julll
A niesmak po czym?
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 06.02.2008 - 16:58grzesiu
Propagandowym? Ja to zupelnie inaczej odebralem.
Przenioslem ten film na inny poziom.
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 06.02.2008 - 16:59Mad Dog
Przeniosłeś – w porządku. Domyślam się, że chodzi o wydestylowaną estetkę. Też czasem tak robię.
Ale jest coś niepokojącego w takich filmach jak ‘Upadek” czy “Dzienniki”. Chyba chodzi o to wyrwanie z kontekstu.
Andrzej-Łódź -- 07.02.2008 - 11:57Andrzej-Łódź
“Upadek”?
raczej w tym przypadku “Raise Of Evil” i to pierwsza część ta do okresu piwiarni …
wszyscy patrzą na tren film przez pryzmat głównego bohatera a to tylko zwykły argentyński chłopak, to kim został potem nie ma nic do rzeczy w odbiorze tego filmu. NIC!
“Stay Rude, Stay Rebel”
Docent Stopczyk -- 07.02.2008 - 12:07Andrzeju
Rozumiem, ze mowimy o filmie “Upadek” z Michaelem Douglasem?
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 07.02.2008 - 23:04Docencie, Madzie
Szłam do kina z nastawieniem, że Che jest tylko pretekstem do filmu drogi o Ameryce Południowej. Ale to nastawienie nie wytrzymało filmu i do dziś, kiedy mało co z niego pamiętam, została mi głównie wspomnienie o tym wymiarze “ideologicznym“. Może po obejrzeniu jeszcze raz dzisiaj mniej by mi się to rzuciło w oczy.
julll -- 08.02.2008 - 02:13Może to też kwestia nastawienia – kiedy oglądałam Triumf woli wiedząc, że to propagadnówka, pozostało mi wrażenie, że ta Leni Riefenstahl robiła świetne filmy (oczywiście wymiar propagandowy jednego i drugiego nieporównywalny).
Meszuga kelewew
Pauzy.Pauzy czujne do bolu. I zejscia. Jak potrzeba.
Borsuk -- 08.02.2008 - 02:26dzieki
bo o tej porze wlasnie potrzebowalem…
julll
nie no bez przesady. podajesz przykład “tryumfu woli” zupełnie od czapy. bo film leni to od początku do końca propaganda. świadome idealizowanie NSDAP. oczywiście można w “dziennikach” dopatrywać się ideologii. ale można ten film też odczytać jako obraz pokazujący doświadczenia chłopaka z dobrego domu, który zetknął sięz ekstremalną biedą i został rewolucjonistą po drodze gubiąc wszystkie doświadczenia z okresu wyprawy … może to naciągana interpretacja ale można i tak
jak oglądałem “raise of evil” to momentami współczułem młodemu adiemu. gdyby nie dał się zbałamucić to może zostałby przeciętnym malarzem, zdechł w rynsztoku, zginął śmiercią bohatera na froncie, albo nie wiem został bankierem…
tak samo z che … może że byłby zupełnie kimś innym gdyby nie wyprawa przez amerykę.
to nie jest film w stylu opowiadania o młodym leninie…
hmmm ciekawy byłby film o młodości Jaruzela :D
“Stay Rude, Stay Rebel”
Docent Stopczyk -- 08.02.2008 - 07:39Stopczyku
można ograniczyć się do takiego odczytu Dzienników – mimo dobrej woli mi się nie udało, przynajmniej nie za pierwszym razem (może będzie kiedyś następny)
A dobry film o młodości Jaruzelskiego, niezależnie od jego późniejszych dziejów, na pewno byłby b. ciekawy, też mógłby być świetnym pretekstem do mówienia o czymś więcej, niż o Jaruzelu, jak zresztą każda dobra biografia. Ale sam temat to nie wszystko, w każdą historię można opowiedzieć na wiele różnych sposobów.
p.s. przywołanie Triumfu było porównaniem moich emocji po obu filmach, a nie ich nieporównywalnego ładunku ideologicznego i zaznaczyłam to wyraźnie.
julll -- 08.02.2008 - 15:19julll
i ok ;)
“Stay Rude, Stay Rebel”
Docent Stopczyk -- 08.02.2008 - 20:59Julll
Nie.
Dlaczego? Ano choćby dlatego, ze jest to film o kolesiu, który sam nie wie, kim chce być. Przecież Ernesto jedzie przez Amerykę nie dlatego, by zmienić w jakiś sposób swoje postrzeganie świata, co dla czystej próżności. “Dla samego podróżowania”- mówi.
Adolf? Adolf podczas kazań w knajpach był mocno odjechany i mozna było przewidzieć czym skończy się jego panowanie.
A poza tym mam wrazenie, ze odbierasz ten film poprzez pryzmat tego, co się POTEM stało z Che. CHE. Nie, z Ernestem, Fuserem- jak na niego wtedy mówiono.
Z człowiekiem, który poszedł na skróty.
Ale było to potem.
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 09.02.2008 - 17:31Madzie
jak już pisałam, to wrażenie, które pozostawił we mnie film, a nie uniwersalna i bezdyskusyjna prawda na jego temat.
julll -- 10.02.2008 - 16:08Oczywiście, wyjściowo film jest o Ernesto, ale potem, z tego co pamiętam, momentami nazbyt nachalnie pokazuje co go zmieniło w Che. Ale przyznaję – mimo młodego wieku pamięć niestety mam słabą.
Eeeeeeeeee
Jestem po rozmowie ze znajomą, która niespodziewanie sama dla siebie wyjechała z Polski. Niedawno.
Coś tknęło mnie, by zaraz potem obejrzeć jeszcze raz “Dzienniki…”.
I kurczę, wrażenie było jeszcze większe. Ja wiem, boleśniejsze, bardziej przygnębiające…
Human Bazooka
Mad Dog -- 16.08.2008 - 14:17