Zaczniemy troszkę od tyłu... (coraz dłużej, a i mjuzik zacny)

...ponieważ pracitałem, iż O1 wkurwion jest. No może nie wkurwion, ale troszkę wkurwion:-) No nieźle mi się wpis zaczyna, ale dobra, niech będzie. Może dziś będzie rozwijać się, już chyba trzeci raz. Ale o dokładne informacje na ten temat trzeba będzie poprosić Fana mego.

W każdym razie jeśli chodzi o O1, powiem tak: ostatnimi czasy nie oglądam telewizyjki, choć mogłem to zrobić w ostatnią sobotę, ale to tylko ze względów prywatnych, bo:

darmowy hosting obrazków

Wtajemniczeni wiedzą, w czym rzecz.

No ale mówi się trudno. Czytam za to Internet i tu zgadzam się z O1. Czasem mam wrażenie, że w swojej głupocie i prymitywnym postrzeganiu widza, jak to ma w zwyczaju np. Nina Terentiew w Polsacie, czy Rafał Piekoszewski z TVN- dziennikarze wstawią nam każdy kit jako prawdę objawioną. A komentarze i wypowiadane autorytatywnym tonem poglądy podpierdolone z rozmaitych forów i blogów wypowiedzą jako wykwit mózgów własnych.

Naprawdę nie zdziwiłbym się, gdyby w rozmaitych programach śniadaniowych tematem dnia byłaby sytuacja, jak na tym obrazku:

darmowy hosting obrazków

Dlatego nie zgodzę się też z Krzysiem, który skrytykował Radka Sikorskiego w temacie “Al- Dżazzira a polskie media”. Wiem, że chodzi o konkretny przypadek, ale od razu rzuca mi się na plecy temat medialnego zaszczucia Cimoszewicza, no to normalnie był odjazd wyznaczający nową epokę w historii polskiego dziennikarstwa. Jakoś przypomina mi się medialny najazd na Leppera w kontekście “Afery Jaruckiej”. Nie, żebym szczególnie kochał Jędrka, ale chodzi mi o mechanizm.
Wystarczy jeszcze przypomnieć sobie sztandarowy program TVN24 “Magazyn 24 godziny”, w którym szczuje się ludzi na siebie. Już nie wspomnę o ostatnim “pomyśle” TVN24, czyli o programie, w którym internauci udzielają się na wizji, bo jest to wg mnie pomysł wprost zapierdolony pewnemu blogerowi, który choć ostatnio mnie nieziemsko wkurwia, to jest jednym z jaśniejszych punktów naszej blogosfery.
Dodajmy do tego numer “Super Expressu” pokazujący Beenhakkera trzymającego ociekające krwią głowy trenerów naszych rywali na Euro, a otrzymamy wycinek tego, co się dzieje.
Aha, Krzysiu, pamiętasz jeszcze, jak relacjonowano proces polskiego gwałciciela w Eire? Dziwne, że media jeszcze nie przygotowały wniosku o beatyfikacje tego…człowieka?
A pamiętasz niedawny wpis Jankego, który był przykładem, jak można nasrać człowiekowi na głowę w imię sitwiarstwa?

Dodajmy do tego próby wpływania na kształt tejże blogosfery, a to już nie jest ciekawe. Zresztą, pamiętacie jak TVN przymuszał swoje gwiazdki do blogowania?

Dobra starczy, bo zaczynam unosić się nad ziemią. Pozwólcie, że zrobię sobie kawę.

Generalnie podoba mi się podejście Snejka

który ma trzynaście lat i żyje swoim życiem, byle go pogłaskać, pójść z nim na spacer, dać michę. I to mu wystarczy, bo kiedy zacząć z nim rozmowę na egzystencjonalne tematy, to jego mina wystarczy, by skończyć tę gadkę o niczym:

darmowy hosting obrazków

W każdym razie jeśli zaczynamy od tyłu, to trzeba się w końcu cofnąć, tak? No i dobrze.

Koło nazywanego na baaaaaaaaaaaardzo duży wyrost Centrum Kultury “Muza” jest deptak. W soboty rzadko uczęszczany, bo chociaż to środek miasta i dzień wolny, a sytuacja sprzyja temu, by miasto sprowadziło tych zapracowanych lubinian w celu hulanki, zabawy i swawoli, to sytuacja wygląda tak, jak na tym obrazku, czyli:

darmowy hosting obrazków

No i tak to wygląda. Nie wystarczy być kumplem prezydenta miasta, pić z nim wódkę i jeździć na jachty, by być szefem placówki kulturalnej. Kurczę, a może wystarczy, jak widać?
Bo nieważna okazuje się wizja funkcjonowania kultury w mieście, nie mówiąc o powiecie (jako, że “Muza” to instytucja miejska). Wystarczy buńczucznie zapowiadać, kupować audycje w lokalnych mediach, czy płacić tutejszym dziennikarzom parę złotych za poprowadzenie jakiejś imprezki, o której niemal nikt nie wie, ale szumnie się ją nazywa, np. “Ogólnopolski turniej jedzenia jabłek” (przykład od czapy, ale pokazujący mechanizm) i tak to się kręci. Jest jeszcze dużo przykładów, ale to temat na zupełnie inny wpis.
W każdym razie tak to wygląda.

No, ale nic, trza do przodu iść i patrzeć choćby na to, że owo Centrum Kultury przez cztery lata uczyło się, co to prawa autorskie i konieczność zapłaty za zamówiony tekst, co nie przeszkadzało przez te cztery lata wysyłać maile i opowiadać opowieści dziwnej treści, czy krótko mówiąc obrabiać tyłek niezależnym twórcom i organizacjom.

Sobota to taki czas, że czasem coś z czasem trzeba zrobić. Chociaż planowałem wizytę we wrocławskim zoo, odpuściłem ze względu na pogodę, czy jak to określa pan Andrzej, “nadupały”. Wystarczy, że raz byłem w taką pogodę i aż smutno mi się zrobiło widząc Simbę z wywieszonym na klacie jęzorem. Nie mówiąc o wilkach, które gdzieś w pokrzywy się schowały. Może gdy przyszła sobota- niedziela będzie krasnoludzka, pojadę.

W każdym razie wybrałem kino, jako rozrywkę dla mas. Miałem bogaty wybór: albo nowy “Indiana” albo nowa “Narnia”. Temu pierwszemu podziękowałem, bo mimo uroczych dwóch trzech końcowych minut, no i lukstorpedzie w Magazynie, mówię temu filmowi “nie”.
A ponieważ lubię kierować się głosem płynącym z odtwarzacza mp3, wsłuchałem się w radę, która brzmiała tak:

Wybór padł zatem na “Narnię”. Co prawda dziwne to oczucie być najstarszym koniem na sali, ale co tam. Ponieważ lubię kino familijne, a przygodowe, to już bajdzio bajdzio, co mi tam. Idę.

No i jestem w kropce. Bo nie wiem, co gorsze. Czy “Narnia”, której sens istnienia sprowadził się do nawet nawet scen bitewnych (zerżniętych z “Władcy pierścieni)- podobnie jak w przypadku trzecich “Piratów…”, w których cała otoczka miała służyć pokazaniu bitwy w wirze- czy nowy Indiana.

Nie mówię, że “Indy” jest złym filmem, o nie. Niestety im bardziej w las, tym mocniej zastanawiałem ile jest tu Indiany? Rozumiem, minęły lata, bohater jest bogatszy o nowe doświadczenia, własny kraj go wypędził, zmarł ojciec oraz przyjaciel. Tak, to jestem w stanie zrozumieć.
Podoba mi się wiele rozwiązań, uwielbiam scenę, w której Indiana mówi do syna, że indianie uważali wiedzę za prawdziwy skarb. Po prostu uwielbiam.
Ale…no właśnie. Spektakularne sceny akcji, ich natłok nie sprawia, że idziemy na spotkanie z Wielką Przygodą. Zwłaszcza, że z punktu widzenia Indiany, on wcale nie idzie ku niej powodowany żądzą zdobycia kolejnego artefaktu. Nie.
On jedzie uratować przyjaciela.
To raz.
Dwa. Indy nieoczekiwanie odnajduje miłość swego życia. I to w momencie, gdy wszystko wydaje się zakończone, a życie toczy się, bo musi.
Trzy. Okazuje się, że Indiana ma syna.
I teraz, czy w świetle tych życiowych eksplozji Indiana rzeczywiście przejmuje się tytułową kryształową czaszką?

Pewnie gdyby nie dążenie do zgromadzenie w jednym filmie mamksymalnego stężenia nieprawdopodobnych wręcz scen akcji, mielibyśmy Indianę Totalnego.
Niestety mamy Indianę- bohatera gry komputerowej. To wszystko jest za szybko. Mechanicznie. Szkoda. Co nie znaczy- powtarzam- że jest to zły film.
Na razie nie widzę w nim scen zapadających w pamięć, ale nie wykluczam, że za jakiś czas tak będzie.

Przypomnę tylko klip, który swego czasu wystrugałem:

I teraz wypada mi wypluć zdanie “i nie wiem, co gorsze”. Bo już widzicie co.

A co więcej mam do powiedzenia na temat Indiany i okołoindiany, to już tu: http://tekstowisko.com/maddog/51665.html

No i wyszło się z kina, bo przecież nie pójdę do muzowej knajpy, w której średniopianowe piwo kosztuje 6 złociszy…
W ogóle z tą muzową knajpą to jest historyja niemalże kryminalna, ale jakoś wpisująca się w jakość kadr tej instytucji.

Jeden z dyrektorów “Muzy”, Żorżem zwany- bo był nauczycielem francuskiego- został bossem tej instytucji w wieku niespełna trzydziestu lat. Oczywiście nie miał żadnych kwalifikacji, ani kompetencji, co jest oczywiste w karierze większości samorządowców. Wystarczyło, że był pupilem ówcześnie rządzącego SLD. Przekręt polegał na tym, że córka jednego z prominentnych działaczy lewicy złożyła cichutko ofertę na przejęcie knajpy. Jako firma, której nawet nie założyła. Uznała dziewczynka, że ma kwalifikacje do prowadzenia tego reprezentacyjnego lokalu, ponieważ jeździ po Europie i zwiedza różne lokale, dzięki czemu ma wiedzę. Nie robię sobie jaj, tak było. Zresztą o sprawie pisał lokalny dziennikarz Grzegorz Żurawiński z nieistniejącej już “Gazety Wrocławskiej”.
No i ten, wyobraźcie sobie, że ta argumentacja wystarczyła szefowi “Muzy”, a zwłaszcza jego politycznemu alfonsowi, który był wtedy wiceprezydentem Lubina. Powstała specjalna umowa, w wyniku której praktycznie wszystkie koszty funkcjonowania lokalu ponosiła “Muza”, a dziewczynka przejmować miała całą kasę.
Inna sprawa, że dziewczynka była “słupem”, bo kesz miał zasilać socjaldemokratyczną frakcję SLD, której to frakcji był ówczesny wicek Lubina.

W sumie sprawa oczywista, gdyby nie to, że został sfałszowany dziennik podawczy, zdaje się prawo o przetargach, pracownicy byli zastraszani, zniknął służbowy laptop (Ziobro nie był pionierem jednak)...normalka.

Ktoś tam jednak wkurwił się wielce i wymyślił sobie, że należy wypróbować działanie sądów. Długo to trwało, ale się okazało, że “Żorżyk” nie do końca był ofiarą politycznej nagonki, jak twierdził, ani taki święty, jak wmawiał ludziom jego alfons, ówczesny wicek Lubina.
Wyrok nie był taki zły: zakaz pełnienia funkcji publicznych przez kilka lat, grzywna i zawiasy.

Jednak sprawiedliwości stałoby się zadość, gdyby na ławie oskarżonych zasiadł ten, który stał za “Żorżykiem”. Ówczesny wicek Lubina. Zdzisław Kozicki.

Idę coś zjeść.

Ihaha

Zresztą wiadomo, że sitwiarstwo, nepotyzm i kręcenie lodów nie mają poglądów politycznych. I tak nikt nie pobije takiego np. Maraszka, byłego wojewody legnickiego, modlącego się kiedyś do matki partii, by po 89-tym roku stwierdzić publicznie, że jego największym autorytetem jest Jan Paweł II. W sumie każdy tak ma. Ciekawe jest jednak poczucie bezkarności takich ludzi. Co to zerwali się ze smyczy i uważają, że taki np. Lubin, to ich kacykowo. W każdym razie od czasu, gdy Maraszek będąc szefem lubińskiego oddziału PKO BP (inna sprawa, że M. zatrudnił w dziale kredytów nauczyciela wos-u, który ślubował wierność swemu alfonsowi; został w nagrodę mianowany swego czasu naczelnikiem działu) świadomie udzielał niespłacalnych kredytów kumplowi, z którym biesiadował, jest skończony. Ale musiały minąć jeszcze ze dwa, trzy lata, nim to nastąpiło. I to tylko dlatego, że przyparte do muru SLD wydało z siebie decyzję, by kandydaci na parlamentarzystę, przeciw którym toczą się postępowania karne, dali sobie na wstrzymanie.
Inną sprawą był też konflikt ze Zbrzyznym, który uważał, że sytuacja jest wtedy normalna, gdy ma nad nią totalną kontrolę. Taki bliźniak mentalny Kaczyńskiego.

Inna sprawa jest, gdy ma się władzę taką, że nie trzeba robić żadnych nielegalnych myków. Po co, gdy twoi ludzie wsadzeni są praktycznie w każdą instytucję, która od ciebie zależy? Przecież człowiek, który był zadupkiem w jakiejś szkole, w dodatku obalił z tobą niejedną flaszkę, a pewnie i posuwał tę samą dziewczynkę nie będzie ci robił problemów, prawda? No i powiedzmy sobie, sam z siebie będzie obmyślał, jakby ci tu dogodzić, by twa pozycja rosła i rosła, a przeciwnicy znikali. Przecież nie musisz nic wiedzieć, wystarczy, że odpowiednio dobierzesz ludzi…

Ech, sprawa mi się polityczna robi, więc na razie przerwę ten temat

i wrócę do niego potem zwłaszcza, że styl rządzenia jest twórczo rozwijany przez obecnie panującego prezia Lubina.

No w każdym razie wyszedłem sobie z tego kina i poszedłem na knyszę z kebabem. Wiesz, jeśli płacisz 7,5 złocisza, masz prawo oczekiwać czegoś porządnego, a nie suchej bułki z jakimiś wiórkami mięsnymi przykrytym dla niepoznaki ścinkami z kapusty i paroma ziarnkami kukurydzy. Przynajmniej będę wiedział, gdzie nie jest. To znaczy wiedziałem wcześniej, ale jest coś takiego jak druga szansa. No i bam.

W każdym razie miałem nadzieję, że ten widok będzie już przeszłością:

darmowy hosting obrazków

Nie, nie chodzi mi o krajobraz

który sam w sobie nie jest taki brzydki. Raczej o jego część.
Akurat dobrze, że zdjęcie uniemożliwia rozpoznanie twarzy, bo pewnie naruszyłbym ustawę o ochronie danych osobowych, a chcę poruszyć pewną sprawę.
Do tej pory nie wiem, kto jest za to odpowidzialny.

Chodzi mi o osobę siedzącą na ławce. W centrum zdjęcia. To starsza pani, którą można spotkać codziennie. Siedzi od rana do wieczora.
Jedynie silny deszcz sprawia, że odchodzi kilka metrów dalej, by znaleźć chwilowe schronienie.
Ale jest to wciąż ta sama ławka.
Dzieje się tak już parę lat. Głowy nie dam, ale to już chyba czwarty rok. Nie wiem, czy to jakiś konflikt rodzinny, czy po prostu bezdomność, nie mam pojęcia. Wiem za to, że kobiecina przesiaduje dzionki i wieczory w centrum miasta i nie zauważyłem interwencji odpowiednich służb. Żeby było jasne: nie mam na myśli przegonienia kobiety, mandatu, czy innej opresji. Chodzi mi o pomoc kobiecie, która jest bezdomna, nie ma zajęcia, jak można się domyślać rodziny.
A może była podejmowana próba pomocy, choćby ze strony mops- u? Sam nie wiem.
W każdym razie nie mogę tego pojąć.

Pardąsik, że katuję was tak długim wpisem

ale bezdyskusyjnie uznałem, że jest tak zajebisty, że i wy tak myślicie.

Zwłaszcza, że macie z boku kawał naprawdę dobrej muzyki.

Kiedy idzie się przez rynek, który już zdążyliście poznać, kurwica człowieka i zastanawia się, kiedy ten, który do tego doprowadził, w zasadzie pilotował wbrew radom i propozycjom, kiedy ten ziomek za to beknie:

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

Nie beknie. Mimo takiego syfu ponownie wygrał wybory prezydenckie w mieście- Robert Raczyński.
Jak nikt potrafi skłócać ludzi i wstawiać swoich kolesi w odpowiednie miejsca.

Ale jak już mówiłem, to temat na odrębny wpis.

Niedawno miałem urodziny, więc powiem tak: Stopczyk sprawił mi najlepszy prezent, jakiego od dawna nie otrzymałem. To The Zydepunks. No coś cudownego. Coś cudownego. Coś cudownego.

Powrót do rzeczywistości jest w tej sytuacji męczarnią. W każdym razie powrót do domu to zahaczenie o Wzgórze Zamkowe, które dziś prawdopodobnie stanie się areną wielkich przeżyć i zapewne wielkiego picia. Albo ze smutku, albo z rozpaczy.

Podczas wczorajszego meczu wyglądało to dosyć biednie:

darmowy hosting obrazków

co nie znaczy, że będzie tak dzisiaj, nie?

W każdym razie, jeśli jakiś lubinianin to czyta, to nie kupujcie tam piwa. Jest Okocim i bodajże Carlsberg. To pierwsze w cenie 4 zł. Warte jest wylania z plastikowego kubka i tyle. Co uczyniłem. No i do domu. Tak to było.

Zobaczymy co będzie po meczu.

A jeśli nie wygrają? Trudno, trza do przodu iść.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A kogo obchodzi kultura?

!?


JM

Ano właśnie.
A potem dziwimy się, że jesteśmy pariasami Europy…
I wybieramy tak, a nie inaczej.

Human Bazooka


MD

Niestety pariasami jesteśmy, bo sami się tam ustawiamy…

A przekręty w kulturze są chyba najprostsze, bo publika może nie przyjść i straty są oczywiste (kto sprawdzi jaka część strat trafiła do różnych kieszeni…).

Pozdrawiam


Mad

zydepunks czekają :)

“won’t get fooled again”


Jeśli chodzi o kulturę

to w Rzeszowie obok ratusza był sobie parking dla … ratuszowych też. Teraz stoi tam kilkadziesiat ław, krzesła, dwa dystrybutory z piwem i wielgaśny telebim. Przed telebimem przywieziono trawkę i postawiono dwie małe bramki.

Idę się dzisiaj z szalem i czapą pajaca w kolorach biało-czerwonych odchamić :)


Mad

wrzucam Zydepunków na sendspace a linkę Ci podeślę na maila

“won’t get fooled again”


Mad

jakimiś kurdę meta skrótami gadasz i pierwszej części nie kumam, ale wpis spox, rzetelny

p.s i co zapłacili po tych latach?

Prezes , Traktor, Redaktor


S.

Oki, sęks:-D

Human Bazooka


Max

No skróty są po to, by w razie potrzeby jest rozwijać:-)

Zapłacili, wg ogólnie przyjętych stawek, czyli własnych, czyli nie wiadomo jakich, czyli paragraf 22 :-D

Human Bazooka


Mad

wyciłażem :P

“won’t get fooled again”


wielkie fękssss!!!!

Human Bazooka


a teraz wytnij dane.

Human Bazooka


MD

Wystarczy je zmienić.


Ano właśnie, panie JM

Niestety z doświadczenia już wiem, że to cholernie trudne. To jest jak rak- trzeba zdecydowanie ciąć, bo negocjacje to porażka. Niestety.

Human Bazooka


Stopczyk raz jeszcze

Stary, nie wiem, jak Ci się wywdzięczę, naprawdę!!!

Kurczę, niesamowici są, co?

Dzięki, Stopczyk, dzięki!!!

Jestem autentycznie wzruszony…

darmowy hosting obrazków

Human Bazooka


Mad

fajnie że sprawiłem Ci radochę :)

“won’t get fooled again”


Radochę?

To mało powiedziane. Zbyt mało!

Human Bazooka


Mad

dziś słuchałem jak szedłem do pracy

super!

“won’t get fooled again”


przeczytałem,

dobre to jest.

pzdr


Stopczyk

Aaaaaaaaaawidzisz…
:-)

Human Bazooka


grzesio

Dziękuję w imieniu swoim i małżonki, której nie posiadam, bo taka jedna mnie nie chce i nie tęskni:-D

Human Bazooka


Mad

powiem więcej. słyszę :)


Subskrybuj zawartość