Często zdarza mi się to słyszeć.
Ostatnio szczególnie często w kontekście moich wyborów życiowych.
Bowiem wobec faktu, że przed trzydziestką gość co nie wygląda na zapitego winem Arizona menela ma nie tylko młodą żonę, ale i trójkę dzieci plus czwarte w drodze, mało kto potrafi pozostać obojętnym.
Wiadomo powszechnie, że to jest n i e m o ż l i w e.
Kolejność, jedynie słuszna, jest taka: studia, praktyka (w moim fachu uprawnienia), w tym czasie trza się wyszumieć, zwiedzić to i owo, spróbować zagranicy, wreszcie kupić mieszkanie (lepiej dom)... A potem można, po odpowiedniej ilości prób i dopasowań — budować trwalszy związek; może z jednym lub dwójką dzieci.
Skoro już ktoś tak lekkomyślny, że żeni się młodo, trza go milion razy przestrzec serdecznie: będzie wam ciężko, koniecznie dodając znaczące uważajcie. Ostrzeżenia te należy wzmóc, gdy młodym nierozważnie szybko zdarza się ciąża. Drugie dziecko wywołuje wśród zatroskanych krewnych i dalszych znajomych wesołe żarciki oraz poufne rady, że zasady zasadami, ale będzie wam ciężko — a są różne środki…
Dla młodych ludzi te wszystkie porady są bezcenne. Z całą pewnością bowiem nie wiedzą po co się pobrali, nikt ich nie uświadomił skąd się biorą dzieci, a zwłaszcza, że są środki; a już na pewno nie spodziewają się, że będzie im ciężko. Ten ostatni komunikat, powtarzany jak mantra przez rodzinę i znajomych, a nawet przez napotkanych tu i tam nieznajomych, jest szczególnie ważny. Bez świadomości, że będzie ciężko młodzi mogliby jeszcze wpaść w jakąś przesadną radość z życia, mieć jakiś niezdrowy zapas nadziei, czy pozytywnego myślenia.
A jednak, dziwnym trafem (głupi ma szczęście), nieodpowiedzialnym lekkoduchom udaje im się przetrwać. Nie staczają się na margines. Dzieci nie zabrała im opieka społeczna, mają co jeść, nadzy nie chodzą, wynajmują z każdym dzieckiem większe mieszkanie, a nawet jakiś samochód (choć dziwny) mają. I choć nie jest lekko (nikt nie obiecywał, że będzie), wydają się być szczęśliwi.
Wobec tak niezwykłego fenomenu, gdy niemożliwe jest bezspornym faktem, pozostaje zawsze argument nie do odparcia: Na wszystko jest czas.
A może jednak nie?
Może nie na wszystko?
Może jest albo — albo?
Skrzypek – wirtuoz, albo mistrz świata w kolarstwie?
Harem, albo rodzina?
Palenie albo zdrowie?
Życie jest sztuką wyboru. I nie na wszystko jest czas.
Właśnie dlatego, że, jak mówi Mądra Księga, Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem.
Pewnych spraw na później odłożyć się nie da. Ich czas przeminie.
Moje dzieci są, kim są, bo urodziły się wtedy, kiedy się urodziły. Wierzcie, nie zamieniłbym żadnego z nich ani na dyplom magisterski, ani na doktorat, ani na zagraniczną praktykę. Nie sądzę, by były jakieś cuda natury lub zdobycze cywilizacji, które mogą się mierzyć z nieprawdopodobnym cudem nowego życia. Gdy na własne oczy widać jak z niczego staje się człowiek. I jeśli miałbym dziś, wiedząc jak będzie ciężko wybierać jeszcze raz — nie wahałbym się.
komentarze
Całkowicie się z Panem zgadzam, Panie Odysie
choć w moim życiu wszystko było inaczej, a moje dziecko pojawiło się bardzo późno, tym wyraźniej dając mi zauważyć i docenić cudowność nowego życia.
Nie na wszystko jest czas.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
yayco -- 28.04.2008 - 18:55Pan Panie Yayco
Rozrachunków z życiem tu dokonujesz.
Przyczyna jest niektórym znana.
Więc nie kadź pan, ino się skup.
Nazdrowie wyjdzie.
Igła -- 28.04.2008 - 19:03Panie Yayco
Doskonale pan uzupełnił moją wypowiedź — bo przecież nie idzie mi o to, by udowadniać, że moja droga jest kolejnym jedynie słusznym przepisem.
Nie ma prostego przepisu na życie. W tym sęk.
Ale każdy wybór ma konsekwencje.
Pozdrawiam również
odys -- 28.04.2008 - 19:06Odysie
Nic dodać. Nic ująć.
Penelopa -- 28.04.2008 - 19:39Witaj Penelopo,
miło poznać nareszcie:-)
merlot -- 28.04.2008 - 19:41Odys
Powiem tak: warto tak żyć. Ma Pan prawo stać z podniesioną głową. I powiedzieć: wiem po co żyję. Gratuluję i wierzę, że nie ma przeciwności, których by Pan nie pokonał.
KJWojtas -- 28.04.2008 - 19:43Pozdrawiam sedecznie.
na takie bezcenne porady
Skoro już ktoś tak lekkomyślny, że żeni się młodo, trza go milion razy przestrzec serdecznie: będzie wam ciężko, koniecznie dodając znaczące uważajcie. Ostrzeżenia te należy wzmóc, gdy młodym nierozważnie szybko zdarza się ciąża. Drugie dziecko wywołuje wśród zatroskanych krewnych i dalszych znajomych wesołe żarciki oraz poufne rady, że zasady zasadami, ale będzie wam ciężko — a są różne środki…
Dla młodych ludzi te wszystkie porady są bezcenne. Z całą pewnością bowiem nie wiedzą po co się pobrali, nikt ich nie uświadomił skąd się biorą dzieci, a zwłaszcza, że są środki; a już na pewno nie spodziewają się, że będzie im ciężko. Ten ostatni komunikat, powtarzany jak mantra przez rodzinę i znajomych, a nawet przez napotkanych tu i tam nieznajomych, jest szczególnie ważny. Bez świadomości, że będzie ciężko młodzi mogliby jeszcze wpaść w jakąś przesadną radość z życia, mieć jakiś niezdrowy zapas nadziei, czy pozytywnego myślenia.
powinien być nakładany urzędowo podatek od siania zwątpienia, a uzyskane przychody przekazane bezpośrednio nękanym młodym :)
AnnaP -- 28.04.2008 - 19:49pełna zgoda odysie
Odysie
Jakoś tak jest, że troskliwi wyrządzają więcej szkody niż pożytku. “Kiedy ty się w końcu ożenisz?” do starych panien, które niekoniecznie świadomie podjęły taką decyzję, “to kiedy dziecko?” do par, z których część bezskutecznie stara się o potomstwo, a nie chce o tym mówić, “jak tam twoja magisterka?” do tych, którzy mają problem z jej napisaniem, “czy na pewno sobie dacie radę?” albo “planowane?” do kobiet w kolejnej ciąży. Czasem bezrefleksyjnie zdarza mi się być taką troskliwą, a potem, jak się zorientuję, jestem na siebie wściekła. A odwrócić już tego się nie da.
pozdrawiam
ps. z tym będzie ciężko etc. to czasem jest prawdziwy podziw. Chociaż wiem, że jak się tego słucha po raz sto tysięczny pięćdziesiąty dziewiąty, niekoniecznie z tą intencją, trudno w to uwierzyć.
julll -- 28.04.2008 - 20:08odys
nie chcę pisac słów które mi sie cisnęły na klawiaturę...
czytałem o sobie, kolejnośc ta sama (po co się żenicie, dziecko nie w drodze to po co ten pośpiech)
nasze społeczeństwo samo jest niedookreślone, nie wie czego oczekiwać, w swojej podświadomości ma wkalkulowaną klęskę.
bo jak to rozumieć? jak rodzinka pożeniła się mając naście lat, dzieci mając w wieku wczesnych dwudziestolatków, że jak, my jesteśmy porażką? Jestesmy za wcześni? I tylko dlatego że kariery nie było jak zrobić to jesteśmy?
dla mnie niezrozumiałe
daję upust, ale dzięki – super post, skoro to Wasza biografia w pigułce, to i moja
pozdrawiam najserdeczniej:)
dzięki, super tekst
max -- 28.04.2008 - 20:34Prezes , Traktor, Redaktor
Odysie,
dobry tekst, choć jak zwykle chciałbym wtrącić kilka uwag moich , pewnie niepotrzebnych, ale zanim, to chciałbym special for you i Penelopy taki prezencik muzyczny o tym, co napisałeś, a raczej zacytowałeś:
grześ -- 28.04.2008 - 20:43A teraz trochę ode mnie,
po pierwsze witam Penelopę (czemu tak rzadko komentujesz tu:)
Po drugie, mam wrażenie, że to ,,na wszystko jest czas” nie należy interpretować dosłownie, znaczy jest nadzieja, że cuś jeszcze da się zrobić, że obojętnie w jakim się jest wieku, to nie koniec, że trza iść do przodu, że trza umieć przyjąć nowe wyzwania i takie tam.
Po trzecie,wiesz, kazdy ma swoją drogę, nie znaczy, ze droga jedna jest lepsza od drugiej lub gorsza,trza na tej, którą się wybrało lub której się nie wybrało, ale się na nie jest, być jak najlepsyzm, znaczy spełniac swą role jak najlepiej.
Po czwarte: ludzie, luudzie, no cóż, w sumie trza ich olać, ich dobre rady, bo najczęściej ludzie nie potrafią docenić, ze ktoś idzie swoja drogą, jeżeli jest ona choć trosdzkę inna od jakiegoś ich (wg nich powszechnego) wyobrażenia o szczęściu, życiu, miłości.
I dotyczy to nie tylko tych, co mają 4 dzieci przed 30-tką, ale każdego, kto jest w jakiś sposób inny, odróżnia się.
Po piąte (ostatnie), trza być perwnym swej drogi, można być dumnym, nie nalezy być pysznym.
I tyle.
łatwo się pisze, ale to jedyne, co umiem, więc mam nadzieję, że wybaczysz, że przydługie:)
pzdr
grześ -- 28.04.2008 - 20:51znam tych mędrków ludowych
którzy wiedzą lepiej jak życie układać. Ino u mnie byli w drugą stronę. Abyś się ożenił, a kiedy dzieci, a może drugie, a teraz jeszcze trzecie to może będzie dziewczynka. A robotę byś wziął u XY, bo co ty w tej szkole zarobisz?
Machnąć ręką jeno.
Dziękuję za miłe chwile w trakcie czytania jakże bliskiej historii, a i ten prawdziwy Mędrzec dobrze prawi, że wszystko ma swój czas, acz nie dla wszystkich o jednakiej porze.
sajonara -- 28.04.2008 - 21:38sajonara
ale najważniejsze to samemu do tego dojść bez pomagierów
max -- 28.04.2008 - 21:49Prezes , Traktor, Redaktor
Szanowni goście
Dzięki wszystkim za ciepłe słowa, a Redakcji za czołówkę.
Grzesiu — super prezent, dawno nie słuchałem Tymoteusza… W sumie chyba ostatnio Pascha 2000... Muszę nadrobić braki w edukacji :)
Twoja przyjazna interpretacja tytułowego powiedzonka bardzo mi odpowiada. Niejedno się może zdarzyć i generalnie nie stawiajwmy granic Bożej opatrzności jak odpowiedział JP II na życzenia stu lat. :)
W sumie w pełni się z Tobą zgodzę, z pewnym niepokojem zwłaszcza z pkt.5…
maksie — nas się tak łatwo skreślić nie da! Wywalają oknem, właź drzwiami. ;) Bez pomagierów.
AnnoP — cenna inicjatywa prorodzinna. Zgłoś do jakiejś podkomisji czy gdzie tam trzeba. Zamiast becikowego.
jull — wiele razy spotkałem się z podziwem wręcz wprowadzającym mnie w zakłopotanie. Ale o tym może kiedy indziej. Na marginesie: “nie planowane” nie jest równoznaczne z “niechciane”.
Dzięki wszystkim za szacunek wobec osobistej historii.
odys -- 28.04.2008 - 23:55Odysie,
oj, no top od Paschy już chyba ze 2 płytki były, ostatnio ,,dementi”, wcześniej: ,,888”.
Więc jeszcze coś równie hipnotycznego z płyty ,,dementi”: co mnie do słuchania ciągłego skłania:
A punktem piątym nie chciałem nic sugerować albo inaczej chciałem, ale to dotyczy wszystkich, mnie tyż.
A co do jeszcze 2Tm 2, 3 to zajrzyj tu:
http://www.tekstowisko.com/tecumseh/53324/minirelacja-z-koncertu-2tm-2-3
albo lepiej tu, świetnie Boanerges opisał koncert, nową płyte promujący:
http://boanerges.salon24.pl/63867,index.html
grześ -- 29.04.2008 - 00:14Ufff, Panie Odysie (i oczywiście Pani Penelopo)
Jak się czyta takie teksty, to od razu bardziej żyć się chce. Szkoda tylko, że mało tego optymizmu i takiej pozytywnej determinacji u innych Polaków. Bo to wielka i bardzo pomocna cecha, pozwalająca na rozwój wszystkich. A u nas to bardziej ta bezinteresowna zawiśc wyrażana w różnej formie przewagę ma.
Pozdrawiam Was serdecznie
Lorenzo -- 29.04.2008 - 12:24Odysie
na wszystko jest czas. na słuchanie mądrych rad i na ich lekceważenie. ma przejmowanie sie opiniami głupców i na ich odrzucanie. na obieranie własnej drogi, na korygowanie czy nawet na zawracanie z niej. oraz na… konstatacje, ze wybór dokonany uniemożliwia już inny. jest też właśnie czas na to…
Griszeq -- 29.04.2008 - 13:58życie jest jedno, bez sensu strawiać je na ciągłe oglądanie się za siebie. pewnie na to także przyjdzie czas. ale to na szczęście dopiero za sto lat. ;-)
Niestety
Ja czuję się zaniepokojony.
Igła -- 29.04.2008 - 14:32Takich tekstów nie pisze się z radości.
Panie Igło
ale czy to oznacza, ze pisze sie je z automatu z poczucia nieszczęścia/krzywdy/straty czy czego tam jeszcze w kolorach ciemnych?
to poważny i osobisty wpis. sam Pan ma takie i co tu dużo mówić – najczęściej wciskaja w fotel. bez – ze tak powiem – dorabiania filozofii. no ale moze to ja mam problem z empatia, a Pan masz czuja… hmmmm….
Griszeq -- 29.04.2008 - 15:46Jesli swojego wyboru nie żałujesz
To znaczy, że był słuszny, prawda?
W takim razie nie ma się czym przejmować.
Wiem, że to łatwo powiedzieć ;)
Widzę tych ludzi, któży patrzą na was i kiwają głowami. Zgrzytam wtedy zębami ze złości.
Ale coś ci powiem – “zawsze ci kibicowałam” :)
Grzesiu – zazdrość mnie żżera, jak czytam wasze wpisy o koncercie Tymoteusza. Chciałam się wybrać a nie mogłam – podłe szkolne obowiązki i przepadło, kolejny koncert nie wiadomo kiedy… Ale byłam na Maleo Reggae Rockers przynajmniej. Świetne :)
Mida -- 29.04.2008 - 21:34Mido,
ano zazdrości się nie dziwię, bo było magicznie, refleksyjnie i naprawdę wielkopostnie na tym koncercie, w sumie byłem na koncertach @Tm 2, 3 2 razy i oba były świetne, choć bardzo różne.
A Maleo reagge Rockers znam słabo, ale polecam słuchać mojej ukochanej Armii, nie ma to jak Budzy:)
Kiedyś tyż opisałem koncert Armii, zresztą jak kazdy koncert Armii świetny:)
http://tecumseh.salon24.pl/12371,index.html
a tu notka o Armii bardziej edukacyjna i encyklopedyczna, znaczy jedna z części mego alfabetu:
http://www.tekstowisko.com/tecumseh/52018/a-jak-armia-alfabetu-muzyczneg...
Przepraszam, że nie na temnat i że się chwalę, ale mnie sprowokowałaś:)
Pozdrówka
grześ -- 29.04.2008 - 22:29Igło
Coś zdaje się, że Ty jeden trafiasz w sedno.
Co mnie również niepokoi.
Widzisz, z łatwością widzę takie emocje, które są na wierzchu. Np, że jestem wkurzony. Bo ktoś-tam rzucił głupią gadkę.
Boję się tego, co jest pod spodem, a czego rozpoznać nie potrafię. I to mnie niepokoi.
I nie chodzi tu wcale o wspomniane przez Griszeka poczucie nieszczęścia/krzywdy/straty. Dziś są mi obce.
Mam uczucie, że brnę pod prąd. Co w sumie jest zgodne z przewidywaniami, ale poważnie męczy. Tym razem wezbrała we mnie chęć powiedzenia wszystkim (sobie pewnie też), że nie jest to ani bezcelowe, ani bezsensowne.
odys -- 29.04.2008 - 23:03Odysie
Na portalu BBC wisi w tej chwili ciekawa notka o różnicy w traktowaniu rodzin takich jak Wasza w Anglii i we Francji.
Zajrzyj tu Odysie.
merlot -- 29.04.2008 - 23:14Odysie
ale idziesz pod prąd czego?
przecież to jak toczą sie Twoje losy nie podlega relatywnym ocenom słuszności/niesłuszności. każdy kto próbuje to robić, nie jest warty jednego Twojego słowa.
można jedynie powiedzieć, że to odważne podejście w kraju, który nie zwykł wspierać swoich obywateli, newet nie bezpośrednio, tylko choćby w zakresie prorodzinnej polityki podatkowej.
poważyłbym się więc na stwierdzenie, że idiesz pod prąd “państwu” jako instytucji, natomiast w ocenie “społecznej” można patrzeć na to jedynie z uznaniem.
ale z drugiej strony – nie mam dzieci (o ktorych bym wiedział), więć tak troche pitole teoretycznie, a przez to mniej wiarygodnie. co w takiej dyskusji trzeba zaznaczyć.
co do mojego komentu do Pana Igły – ja włąśnie nie wyczytałem w Twoim wpisie zadnych z “ciemnych” emocji. dla mnie ten wpis emanuje spokojem i konsekwencja, ale nie taka zaciekla i slepa, tylko swiadoma i przemyslana.
Griszeq -- 30.04.2008 - 07:56Griszeku
Pełna zgoda, a jednak to się tak łatwo mówi. Jeśli wciąż słyszysz, a nawet tylko wiesz że o tobie myślą i mówią gdy nie słyszysz, żeś głupiec i marnujesz życie, że na pewno ktoś cię zmanipulował, że ci wmówiono, itd. itd. — to nie jest jednak bez znaczenia.
Idę pod prąd tego.
To nie tylko pod prąd państwu. Raczej całemu ustrojowi. W naszych uwarunkowaniach gospodarczych, społecznych i politycznych miejsce dla wielodzietnych jest na marginesie.
My z tego marginesu uparcie wyłazimy w przestrzeń dla nas nieprzewidzianą.
I o tym tu mowa.
A co do komentarza Igły. Na razie nie rozwinę tematu, bo sam nie wiem.
odys -- 30.04.2008 - 18:01Merlocie
Dzięki,
odys -- 30.04.2008 - 18:08Rzuciłem okiem, w wolnej chwili wgryzę się w tekst głębiej.
Przypomniało mi się.
Nikt nie napisał o jednej wspaniałej rzeczy, którą wcześni rodzice dostają “w prezencie”:
Za dwadzieścia lat gang Odysa i Penelopy będzie się składał z dorosłych młodych ludzi – bo rodzice około pięćdziesiątki to przecież pełnia energii życiowej…
To też jest bardzo silny argument “ZA”
merlot -- 30.04.2008 - 18:17Merlocie
Bardzo celna uwaga!
Moja siostra niegdyś w dyspucie rzuciła zachwalającym długą bezdzietną młodość koleżankom: za dwadzieścia lat my z kuzynami was demokratycznie przegłosujemy. ;)
odys -- 30.04.2008 - 18:32Chociaż...
Wczoraj moja nadroższa, przeglądając (wyjątkowo) pisemko kobiece stwierdziła, że plus minus za te 20 lat właśnie ja będę przechodził kryzys wieku średniego, a ona będzie wciąż młoda… :)
odys -- 30.04.2008 - 21:26No widzisz, jednak zajrzałam :)
Płyniecie pod prąd, ale nie sami.
Pani Łyżeczka -- 16.06.2008 - 23:31My też płyniemy pod prąd, ale nie sami.
Mnie to pociesza.
Pani Łyżeczko
Niezwykłą przyjemność mi sprawiłaś.
odys -- 17.06.2008 - 00:47Do zobaczenia (poczytania) częściej. :)
zaleta TXT
dostrzegam fajne teksty.
ciekawe że będzie ciężko mówią ludzie którym naprawdę kiedyś było ciężko i sami dobrze wiedzą że dzisiejsze utrapienia to nic w porównaniu do tego co było kiedyś.
pozdro
==============
Sir H. -- 17.06.2008 - 02:24po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…
Sir Hamiltonie
Zaleta TXT — nawet stary tekst może dostać fajny komentarz.
odys -- 17.06.2008 - 08:30Którego nie przegapię. :)