Nieprzyjemne skutki wzbogacenia diety

Parę dni temu na pytanie o rozłam w „Solidarności”, pan prezydent Wałesą odpowiedział:
Co pan pieprzy, jaki rozłam, nie ma pan chyba na myśli tych kilku wariatów…?

No i wariaci zmówili się i zorganizowali sobie konferencję. Bez aspiracji reprezentowania całego środowiska.
A normalni? Przecież też urządzają sobie własne konferencje.

Wszyscy wiemy, kto jest normalny i kto obalił komunizm, bo konferencje urządza sobie codziennie.
Sam ze sobą:).

O co więc ten hałas?

Rozumiem, że przyzwyczajonemu do jednej strawy, trudno zaakceptować różnorodność.
Zwłaszcza, sałatkę przyrządzoną przez sfrustrowanego szefa kuchni. Wzbudza to zrozumiałą nieufność: co ten kurdupel do niej wrzucił?
Faktycznie może zemdlić.

Pojawiają się tu, ograne hasła o zawłaszczaniu historii ( Wstydź się Tyrpa, za zawłaszczenie rotmistrza Pileckiego)
Historia eliminująca niewygodnych i kształtowana do własnych politycznych potrzeb.
To takie nowe? Poprzednio nikt jej nie zawłaszczał?
I co, gdy nagle ci wyeliminowani, się pojawiają? Szlag trafia tak pięknie ukształtowaną historię.

Rzeczywiście, można się porzygać.

A do tego te niesłychane elementy doraźnej polityki.
Szczytem zakłamania jest twierdzenie, że WZZ chodziło o solidarność społeczną, kiedy każde dziecko wie, że chodziło o liberalne państwo.
Jak to jest zresztą, w tradycji wszystkich związków zawodowych na świecie:).
Podobnie jest z tą wolnością.
O jaka wolność walczono? To jest dopiero oszołomstwo!
Wiadomo, że jeśli już, to walczono o zależność!

Wiadomo też, że wahadło ze swej natury, przechyla się po pewnym czasie w drugą stronę.
I, że, gdy wraca, siedzącego na nim może zemdlić. To zupełnie normalne.
Nie ma więc, się co tak ekscytować, jeśli się to wie, oczywiście…

I jeszcze uwaga do PT klientów:
Powinniście się Państwo tylko cieszyć, że nasza garkuchnia jednego dania, powolutku zmienia się w restaurację o trochę bardziej zróżnicowanym menu.

Nie musicie od razu życzyć sobie tego, co drażni Wasz wyrafinowany smak. Możecie zawsze zamówić sobie to, do czego się przyzwyczailiście.

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Szanowny Panie Yasso

Wszystko niby ok. z tym poszerzeniem menu; i tak każdy będzie zamawial to, co mu smakuje.

Tylko pisze Pan:

Bez aspiracji reprezentowania całego środowiska.

Skoro cala konferencja miala charakter polityczny (co pokreślil bodaj dwa lub trzy dni temu jeden z przedstawicieli PiS-u) i byla tylko dla takich gości, których ta partia uznala za slusznych, to dlaczego w tytule (i chyba zalożeniu) miala dotyczyć calych WZZ i w calym wymiarze ich funkcjonowania? Czyli jednak określone aspiracje byly?

Poza tym, Drogi Panie Yasso, nie bądżmy dziećmi i nie udawajmy, że nie jest to próba pisania historii pod innym, ale też szczególnie wybranym kątem. Zawlaszczanie historii przez jedną tylko opcję jest zawsze karygodne, bez względu na to, która opcja to robi.

Jest to szczególnie niedobre teraz, gdy żyją jeszcze setki uczestników tego ruchu, ktorzy zaczynaja się zapewne zastanawiać, w czym tak naprawdę brali udzial i kto nimi wtedy manipulowal.

Bo jeśli przyjąć zalożenie, że dwie opcje polityczne mają calkiem różnym ogląd tamtejszej rzeczyiwstości, to któraś z nich manipulowala swoimi zwolennikami.

Wtedy albo teraz. Albo i wtedy i teraz.

Pozdrawiam


Panie Lorenzo Szanowny,

już myślałem,że wylądowałem w archiwum:), bo jakoś nie dostrzegłem żadnej wzmianki o moim tekście:).

Nie orzekam, kto ma rację w tym sporze.
Uważam, że jest to uzupełnienie o wykluczonych z dotychczasowej historii. Oczywiście, że z podtekstem politycznym.
A napisałem te kilka słów, bo zauważyłem jednorodne, pełne mdłości towarzystwo u Pana Leskiego. Złączone wspólnym przeświadczeniem i zniesmaczeniem:).

Szerzej, jeśli Pan pozwoli to już jutro, bo mam jeszcze trochę pracy dzisiaj a jutro ciężki dzień.

Dobranoc


Panie Yasso

Nowe notki, jak wiem z doświadczenia, najpierw można znaleźć po lewej stronie w zbiorze “nowe notki txt” i bodaj jednocześnie w kategorii, jaka się zaznaczylo samemu. Dopiero po jakimś czasie lądują np. w polecanych.

Odpoczynku życzę i milego początku tygodnia


A jednorodnego towarzystwa u Leskiego w S24

nie zauważyłeś?
Ciekawe…


Heh,

Chyba nowe potrawy PT Klientów w ząbki kolą:)

Jednak nie ma to jak Mac DONALD :)


Ja tam, Pani Delilah,

wolę Kentucky Fried Chicken albo kuchnie chińską. Przynajmniej wiem, co jem. Albo tak mi się wydaje:-))

Pozdrawiam poniedziałkowo


>Monsignore Lorenzo

Doprawdy? Mam nieodparte wrażenie że nie napisał Pan prawdy.

I mam jeszcze pewność, że się Panu wydaje:) (to a propos świadomości konsumpcyjnej)


A na jakiej podstawie, Pani Delileh,

twierdzi Pani, że nie napisałem prawdy? Bo ma Pani takie nieodparte wrażenie? To trochę za mało, by zarzucac mi kłamstwo. Ja na taką supozycję bym sobie nie pozwolił!

PS. W kwestii konsumpcyjnej – we wspomnianych fast foodach jem jednak mięso w całości, a nie mielone coś tam. Choć to mięso też może być zaprawione chemią.

PS. 2. – a ten tytuł “monsignore” też miał coś oznaczać?


Ależ Panie Lorenzo

Do głowy by mi nie przyszło żeby cokolwek na Pański temat twierdzić allbo uchowaj Boże kłamstwo zarzucać

Ja nawet przy swoich wrażeniach się nie upieram, choć coś mi się w skołatanej głowie kołacze, że natknęłam się gdzieś na Panskie pozytywne opinie o Donaldzie ( mac pominęłam celowo)
Ale wie Pan, człowiek bywa omylny.

A co do monsignore ...wie Pan, Panie Lorenzo, Pan mnie zawsze wprawia w taki podniosły nastrój…

Pozdrawiam


Mila Pani Delilah

przez wzgląd na to, że dzisiaj jeszcze poniedzialek nie będę sie wyzlośliwial. Bo to zresztą sensu nie ma.

Zaś co do pozytywnych opinni o Donaldzie: mogly Panią zmylić moje negatywne opinie na temat PiS. Ja generalnie nie wyrażam się pozytywnie o jakimkolwiek polskim polityku; PO dostalo na początku ode mnie trochę kredytu, ale im się wlaśnie kończy. I tyle w tej kwestii.

Zaś jeśli idzie o pdniosly nastrój… Pani Delilah, znowu Pani kpić sobie raczy. Ja mogę Panią co najwyżej zdenerwować, ale żeby od razu w nastrój wprowadzać? Do tego podniosly? Może Pani źle emocje rozpoznala? Chyba, że podniosly ma coś wspólnego z drabiną.

Milego wieczoru jeszcze


Szanowny Panie Lorenzo,

na początek kilka faktów, zdaje się wielce tajemnych;

WZZ zostały założone przez Andrzeja Gwiazdę i Krzysztofa Wyszkowskiego. Anna Walentynowicz była ikoną tych związków. Później dopiero dokooptowani zostali inni, miedzy innymi Lechowie; Wałęsa i Kaczyński.

Z mediów dowiedziałem się, że kombatanci związkowi, którzy się na konferencji pojawili, zaproszeni zostali przez panią Annę. Stąd moje pojednawcze bez „aspiracji”, choć mógłbym tego tak nie ująć. Bo w gruncie rzeczy te kilkaset przybyłych, to jednak chyba przytłaczająca większość uczestników tamtych wydarzeń.

A że nie zaproszono Wałęsy? Pewnie z obawy, że jak się ostatnio odgrażał, sam jest w stanie pogonić to towarzystwo. Tak jak dwie dekady wstecz sam przegonił komunę:).
Rozgoniłby to towarzystwo i wielce kontent rozsiadłby się na fotelu pod napisem „30 lecie WZZ”.
I to, byłaby ta niezmanipulowana i niezawłaszczona wersja historii:)?

Właśnie przeprowadziłem na własny użytek, domowy test:Kto jest kto?
Gwiazda, Walentynowicz i Wyszkowski.
Moja domowa młodzież, gimnazjalno- licealna, mąciła strasznie, lecz tak naprawdę nie miała bladego pojęcia.
O sorki, najmłodszy wiedział, kim jest Walentynowicz:
....To ten pan, co rysował koziołka Matołka…:)

Może to i dobrze. Może lepiej, żeby nie wiedziała, że to straszni wariaci byli, jak choćby ten… jak mu tam?.. aaaa! Herbert.:)

A co do leciutko bałamutnego tekstu Pana Redaktora L.. To tylko. wcale nie leciutka “filipinka” antykacza. (Normalka, nie warta komentarza)
I stąd, ta tutejsza owacja na stojąco:)
(Na specjalne życzenie mogę moją opinię uzasadnić)
Może lepiej nie?:)
Musimy dopieszczać naszego jedynego, skaptowanego czerwonego:).

Choć trzeba przyznać, że przy poziomie innych „filipinek”, które można sobie tu poczytać, ta uchodzi za wzór obiektywizmu.:)

Widzi Pan, jaki ze mnie człek polityczny:)

Boli, że prezes Kaczyński pojawił się w towarzystwie wariatów? Zadziwiające! Przecież chyba to najodpowiedniejsze dla niego towarzystwo? Nieprawdaż?

A mój apel gastronomiczny tłumaczyłbym tak; kto chce, niech sobie wierzy, a kto chce, niech się dowie:).

Pozdrawiam serdecznie


Grzesiu,

tam też jednorodne?
Chcesz powiedzieć, wart Pac pałaca?
Mam trochę odmienne zdanie, ale przez grzeczność nie zaprzeczę:).

widzę, że znowu odziałeś Macierewicza w koszulkę Che…
Nie za dużo tej „Polityki”:)?

Muszę Ci się więc przyznać, że też byłem wielbicielem Che.
I daję Ci licencję na korzystanie z tej wiedzy, we wszelkich polemikach, na czas nieokreślony.:)

A było to tak;
Moja pierwsza, jeszcze w liceum, nosiła taki T-shirt. A jako, że była post-para-hipiską, to wolność rządziła.
Przede wszystkim jej biustem.:)
Toteż często tak sobie porozumiewawczo spoglądaliśmy w oczy, z tym Che.
Jak prawdziwy macho z prawdziwym macho…:).

pozdrawki


Hm, a nie jednorodne?

Tu przynajmniej każdy co komentuje umie napisać kilka zdań bez bluzgów.
tam nie bałdzo, poza wyjątkam nielicznymi jak Marian Zmyślony, Futrzakl czy Consolamentum.

A oczywiście, że niewart pac pałaca, znaczy róznic troche widzę:)

A jak nie zauważyłeś jeszcze, to polecam przejrzeć moje komenty, nie używam argumentów ad personam w dyksusjach bezpośrtednich z kimś, więc twoja fascynacja Che nie zostanie wykorzystana przeciw tobie:)


No i znowu zgoda, Grzesiu,

u nas rzeczywiście każdy (no prawie każdy:) posiadł już taką umiejętność:)

pzdr


Dzięki piekne za wyjasnienia, Panie Yasso.

Problemem podstawowym i do opowiedzenia (niekoniecznie wyjasnienia, bo to bardzo subiektywne ze strony opowiadającego, a jak jeszcze bral w tym udzial, to ho,ho), jak sie ta cala historia dalej rozwijala. Kto byl koniem, kto żabą podstawiającą nogę do kucia.

Aczkolwiek z perspektywy historycznej, dla niewiedzących – takich jak ja – najbardziej liczą się efekty końcowe, ewentualny sukces. Szkoda tylko – znowu z punktu widzenia niewiedzącego – cale towarzystwo (przy udziale i za poduszczeniem polityków i mediów) zaczęlo się naparzać, zamiast świętować.

A politykom w to graj. I tylko tym, ktorzy kawalek życia przy tym stracili, chyba jest trochę smutno. Bo zamiast świętować w poczuciu dobrze spelnionego obowiązku i osiagniętego sukcesu, biora udzial w czymś, co raczej trudno milymi slowami określić.

Pozdrawiam serdecznie


Subskrybuj zawartość