Nie rozumiałem dlaczego nasi prawodawcy, policja i rządzący nie byli w stanie przez tyle lat doprowadzić do zmniejszenia wypadków komunikacyjnych.
Przecież w innych państwach jakoś sobie radzą, lepiej lub gorzej, jednak w większości znacznie lepiej niż my.
Obecnie prawie wszyscy łamią przepisy drogowe, szczególnie przekraczanie dozwolonej szybkości, wyprzedzanie na trzeciego, pijaństwo, w miastach jeżdżą prawie sami daltoniści, po jakie licho w takim układzie sygnalizacja świetlna!
Więc mniej więcej co dwie godziny zostaje taki umrzyk zdrapywany z drzewa, szosy lub wycinany z puszki którą prowadził. W sprzyjającej okoliczności pozostaje sparaliżowany, połamany, staje się ciężarem dla własnej rodziny i społeczeństwa.
Gdyby to spotkało jedynie winowajcę, nic z tych rzeczy, oni częstokroć są mniej
poszkodowani od tych którzy mieli nieszczęście spotkać ich na swojej drodze.
I nic, ani przepisy kodeksu drogowego, ani policja, ani księża, o rozumie nie wspomnę, bo akurat tego tym szoferakom brak, nie wpływa na zmianę zachowań.
I raptem doznałem olśnienia! Gospodarka głupcze! Teraz przeanalizujmy sprawę.
Alkohol trzeba sprzedać, dyskoteki też powinny zarabiać i płacić podatki.
Fabryki mogą produkować samochody, części zamienne, warsztaty mają pełne ręce roboty, prostowanie, wymienianie, malowanie, fabryki lakierów aż się grzeją.
Jak wiadomo zwłoki wymagają pochówku, a to ubrania, trumny, miejsca na cmentarzu, przewozu, pomnika, kwiatów, zniczy, udział księdza też jest niezbędny, acz kosztowny.
Do wypadku przyjedzie karetka, straż ogniowa, policja, będzie wypalona benzyna.
Jeśli ofiara miała jakieś dobra doczesne – adwokat też będzie mieć zajęcie – no i kasę.
Prasa za nekrolog też weźmie swoje.
A tacy w szpitalu? Lekarstwa, bandaże, różne narzędzia chirurgiczne, praca lekarzy, pielęgniarek.
Produkcja protez, materaców przeciw odleżynowych, zajęcie dla chirurgów plastycznych.
A jaki ruch w interesie ubezpieczeniowym, gdyby takich wypadków nie było kto by się ubezpieczał i niby przed czym.
Sądy też będą miały zajęcie, więc zużycie papieru, tunerów, spinaczy, komputerów.
Czy to wszystko, skąd, ale jestem zbyt leniwy żeby dojść do wszystkiego.
A od tych wszystkich czynności podatek! I już budżet państwowy ma się lepiej i jakiś tam wzrost gospodarczy z tego tytułu też można zanotować.
Bezrobocie mniejsze i oczywiście najważniejsze, o te kilka tysięcy rocznie mniej wydychających tak zabójczy dla naszej planety dwutlenek węgla, tym to sposobem może jakoś przeżyjemy czekające nas globalne ocieplenie.