C.d. doświadczeń pacjenta.
Wynik z laboratorium wreszcie doszedł, więc znowu udałem się do lekarza specjalisty z obu wynikami.
Rzut oka lekarza na papierek i mam wypisane następne skierowanie do innego specjalisty, na skierowaniu – „pilne”.
Jednak trochę to trwało, drugi specjalista wypisuje mi skierowanie na TK (to nie Trybunał Konstytucyjny tylko tomograf), też „pilne”.
Znowu oczekiwanie na wolny termin, potem oczekiwanie na wynik, a czas nie zwraca najmniejszej uwagi na postępującą chorobę.
Podczas badania były dwie pielęgniarki i chyba technik od tego urządzenia. Pielęgniarki ledwo się wyrabiały, przyszykowywały płyn do wypicia, spisywały wywiad z pacjentem, robiły zastrzyk dożylny z kontrastu, były przy tomografie, tam znowu faszerowały delikwenta kontrastem, pilnowały czy badany nie dostał uczulenia na kontrast.
Wyglądało to jak taśma w jakiejś fabryce.
Starsza kobieta dostała silnych rumieńców po badaniu i poczuła się słabo, pielęgniarki wpadły w popłoch, że może ma uczulenie, okazało się, że nie ma lekarza więc same muszą decydować, zaczęły się zastanawiać skąd ściągnąć lekarza. Na szczęście nie było to konieczne, kobiecie po kilkunastu minutach przeszło.
Mam wynik z tomografu, specjalista i znowu skierowanie na prześwietlenie i badanie krwi, po otrzymaniu wyników dostałem skierowanie do chirurga na wstawienie „portu”.
Po kilku dniach port jest na swoim miejscu, znowu prześwietlenie i oczekiwanie na terapię.
Tym to sposobem spokojnie minęło ponad trzy miesiące! Jeśli mam, lub miałem, to mi te szanse uciekają, lub już uciekły.
Moje spostrzeżenia są następujące: Byłem w sumie u lekarza domowego trzy razy i u trzech specjalistów pięć razy, wszyscy lekarze byli bardzo mili, jednak ani jeden nie zbadał mnie osobiście, ani nie przeprowadził rzetelnej rozmowy jak się czuję co mi dolega nie dał żadnych wskazówek co i jak mam robić, ani żadnych leków, choćby podtrzymujących.
Polegali jedynie na papierkach, w ich gabinetach czułem się jak w gminie przy załatwianiu formalności administracyjnych, to byli urzędnicy.
Pod ich gabinetami sążniste kolejki chorych i osób im towarzyszących, brak miejsc siedzących, ścisk.
Pielęgniarki przepracowane, a pomimo to miłe.
Wnioski mam takie – to lekarz domowy powinien wystawiać te wszystkie skierowania na badanie krwi, prześwietlenia, tomograf i inne wynalazki tego typu.
Dopiero potem kierowałby do jakiegoś specjalisty, kolejek by nie było, NFZ więcej pieniędzy miałby na zakup nowoczesnego sprzętu, a specjalista swój czas mógłby poświęcić na zbadanie pacjenta.
Pielęgniarki powinny więcej zarabiać, należy im się to.
Ale to nie u nas, tak jak nie potrafimy zwięźle się wypowiadać, mieć przejrzystego prawa, tak też wygląda i nasza Boże się pożal służba zdrowia.
komentarze
To rzeczywiście...
...ciekawy pomysł. Ja polecam lekturę felietonów p. Zaremby (szczególnie o szwedzkiej służbie zdrowia).
Frida -- 22.03.2009 - 21:23Najważniejsze jednak, by taki lekarz był w stanie połączyć jedno z drugim, dochodził przez analogię do tego, co może być czym spowodowane.
Eh, trochę to pewnie absurdalnie wygląda,
fakt.
Ważne, by pan, panie Wiki zdrowiał, no:)
Pozdrówka.
grześ -- 22.03.2009 - 22:06