Uzbrojony obywatel.

Po nominacji na ministra sprawiedliwości pana Czumy odżyła dyskusja na temat dostępu do broni przez szarego obywatela. Podobno Pan minister jest zwolennikiem rozluźnienia ograniczeń.
Skoro tak to i ja postanowiłem wtrącić swoje trzy grosze do tematu.

Jak to jest z tą dostępnością obecnie? Mogą się starać myśliwi o broń myśliwską, sportowcy o sportową i teoretycznie pozostali obywatele o broń krótką jeśli są zagrożeni, niestety tylko teoretycznie, decyzja zależy od widzimisię policji, praktycznie jest jedna – NIE.

Myśliwi raczej nie należą do większości, muszą też mieć odpowiedni nadmiar gotówki żeby się zajmować tak kosztownym sportem, więc nie jest to grupa liczna.
Jeszcze mniejszą grupą są sportowcy, ot to taki margines społeczeństwa, nie w złym znaczeniu.

Wiadomo bandyci zawsze mieli jakąś broń palną, lecz to też margines, zły margines.

Komu tak bardzo zależy na rozbrojeniu społeczeństwa?
Rozumiem po wrześniu 1939 roku, okupant nie życzył sobie uzbrojenia obywateli kraju okupowanego, więc wprowadzono całkowity zakaz posiadania broni, jednak trochę społeczeństwo jej ukryło przez co mogło prowadzić walkę partyzancką z Niemcami.
Ta broń dała się mocno we znaki władzom okupacyjnym, jak jednak widać zawsze coś tam społeczeństwo zachomikowało.

Potem „wyzwolenie” przez Rosjan, rok 1944. Zakaz posiadania broni był koniecznością w oczach następnego okupanta, ostatni bojownik o niepodległość Polski odszedł we wczesnych latach sześćdziesiątych, ach to społeczeństwo – znowu coś tam się ostało!

Rok 1956 Poznań, wyraźnie widać, społeczeństwo jeszcze jest w posiadaniu środków obrony i walki.

Rok 1970, 1976, 1980 – co by było gdyby obywatele byli posiadaczami środków miotających ołowiem?! Nie było, władze mogły bezkarnie strzelać do robotników.

Co z tych przykładów wynika, ano to, że władzom nie chodzi o dobro obywatela którego przedstawiają jako idiotę nie potrafiącego obchodzić się z bronią, jako przysłowiową małpę z brzytwą.
Tu idzie o zapewnienie sobie bezkarności, o dowolne manipulowanie społeczeństwem, o możliwość dorabianiu się kosztem tegoż społeczeństwa.

Tak tylko, że to byli okupanci, ale teraz? Podobno jesteśmy państwem niepodległym – czyżby?
Może jednak nie do końca? Może komuś zależy na tym żebyśmy w razie okupacji byli bezwolną masą rabów?

Bo popatrzmy jak to wyglądało w ciągu tych 20 lat.
Początkowo zezwolono ludności na zakup broni gazowej, którą trzeba było rejestrować na policji.
Broń gazowa – ot zwykłe straszaki, na zachodzie każdy mógł pójść do sklepu i taką sobie zafundować, byle miał skończone 18 lat. Mógł też kupić kuszę, gaz w aerozolu na co my musimy mieć zezwolenie!
Minęło trochę lat i bardzo obostrzono warunki na posiadanie broni gazowej, opinia lekarza psychiatry, zwykłego, egzamin tak zorganizowany, że nikt go nie zdawał, to wszystko kosztowało.
No i były kolejki przed komendami policji zdających te zabawki.
Sprzedażą tych maskotek zajmowali się byli SB, zarobili swoje i teraz mogli odebrać!
Pewnie jest tego jeszcze cała masa, bo ci co kupili ją sobie np. w Niemczech nie sądzę żeby ją rejestrowali.

Byłem świadkiem jak znajomy postanowił sprawdzić skuteczność tej zabawki, oczywiście doświadczenia jak wiadomo przeprowadza się na szczurach, myszach królikach.
Myszy i szczury nie były w zasięgu znajomego, ale króliki tak. Jako wielki miłośnik tych futrzaków postanowił strzelić z odległości 5 m, padł strzał, królik jak skubał trawkę na podwórku tak dalej to robił!
Odległość została zmniejszona do 3 m i co? Dokładnie to samo co poprzednio!
2 m królik przemieścił się na odległość około 30 cm i dalej skubie! (sic!)
Z mniejszej odległości nie strzelał obawiając się, że przypali futrzakowi futerko.

Opowiedziałem tą historię znajomemu policjantowi niemieckiemu, myślałem, że ten pęknie ze śmiechu, to co ten „strzelec” myślał, że to jest skuteczne?!

Ale jak widać w „niepodległym” państwie władze nawet zabawek się obawiają.

Uwierzę w niepodległość z dniem zezwolenia obywatelom na posiadanie broni palnej.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Łatwo dostępna broń

jest artykułem pierwszej potrzeby dla bandyty.
Nie dla zwykłego ojca rodziny, który musi najpierw zapłacić rachunki za prąd, gaz, czynsz, dentystę i podręczniki & buty dla dzieci.
I co tam jeszcze.

Reszta to ideologia.


Panie Wiki,

najpierw odpowiem na pytanie:

“Rok 1970, 1976, 1980 – co by było gdyby obywatele byli posiadaczami środków miotających ołowiem?! Nie było, władze mogły bezkarnie strzelać do robotników”

Co by było?
Więcej ofiar, więcej walki, więcej smierci, jakby zas było bardzo dużo broni i wola walki, to by była wojna domowa i jeszcze więcej ofiar, jeszcze więcej zbrodni, jeszcze więcej śmierci.
Przykłady choćby w Ameryce Południowej, Środkowej, Afryce, Azji itd

Poza tym rzadko to mówię:), ale Igła ma totalnie rację.

ja w kraju gdzie każdy ma broń czułbym się duzo mniej bezpiecznie niż czuję sie teraz.
I z powodu, że każdy świr, przestępca, pijak i narkoman miałby do niej łatwiejszy dostęp.
I z powodu, że normalny człek też może postrzelić przypadkowo itd

Poza tym kto de facto na takie legaizacji skorzysta?
Wyobraża se pan, że np. broń będzie kupować miła starsza pani i uczyć się strzelać czy profesor uniwerka zakopany w ksiązkach czy roztargniony nauczyciel?
Przecież to naiwność, broń będą kupować albo ci co jej potrzebują ((np. są bardzo bogaci, chgcą chronić swój majątek itd) albo przestępcy albo młode gupki, co będą swą męskość udowodnić nie tylko jak teraz sportowym smaochodem ale jeszcze i pistoletem.

itd

Większość nic z tego nie będzie mieć, zyskają i przestępcy i producenci broni, ucierpi zaś i bezpieczeństwo w imię złudnej wolności.

pzdr


Wiki

Czuma twierdzi, że broń w każdym domu zwiększy poczucia bezpieczeństwa. Po pierwsze w bezpiecznym kraju, człowiek nie czuje się zagrożony. Po drugie broń w każdym domu spowodowała by wzrost poczucia zagrożenia: wykorzystywana w rodzinnych kłótniach, sąsiednich sprzeczkach, samobójstwach; przyczyniła by się tylko i wyłącznie do niepotrzebnych, przypadkowych zgonów. Do zgonów niechcący, zgonów pod wpływem emocji.


Igło

Argument żałosny.
Jakby miałby być zabronione/reglamentowane wszystkie towary, które nie są pierwszej potrzeby dla ojca rodziny, to doprawdy sklepy by opustoszały, a czarny rynek oszalał z radości.

Można być za lub przeciw, i są tuziny argumentów — ale po co tak ośmieszać zagadnienie?


Elfrydzie (Elfrydo?)

elfrid

Czuma broń w każdym domu spowodowała by wzrost poczucia zagrożenia: wykorzystywana w rodzinnych kłótniach, sąsiednich sprzeczkach, samobójstwach

Wniosek z Twojego argumentu jest jeden: natychmiast wprowadzić ścisłe ograniczenia dostępu do noży kuchennych. Ileż to zbrodni, samobójstw i wypadków nieustannie wydarza się wskutek obecności tych niebezpiecznych narzędzi w każdym domu, bez przeszkolenia, zezwolenia, jakże często w zasiegu ręki dzieci. Zgroza.

W USA jest rok w rok więcej ofiar utonięć w ogrodowych basenach, niż postrzałów z broni palnej. A u nas hipermarkety, bez żadnych zezwoleń, te śmiercionośne zabawki sprzedają w każde wakacje za psie pieniądze.


Odysie,

“W USA jest rok w rok więcej ofiar utonięć w ogrodowych basenach, niż postrzałów z broni palnej. “

Taa, poza tym w USA jest choćby najwyższy na świecie odsetek seryjnych morderców.

I USA choć pod bronią raczej bardziej niebezpieczne dla przeciętnego obywatela sa niż bezbronne kraje europejskie.
Taka Skandynawia np.


Bum-bum

Właściwie to broń palną lubię. Pozwolenie na sportową, jeśli nie ma się przeszłosci przestępczej za sobą, da się zdobyc przy niewielkim w gruncie rzeczy wysiłku. Ale to tak by “postrzealać”. Długo. Nawet bardzo długo zdawało mi się, że nie byłoby nic złego w szerokim dostępie do broni. Potem przypomniałem sobie przejazd dorgą tarnowską zaliczany jak tylko jestem w Polsce. Wiecie po czym poznaje się dyskoteki? A właściwie jak zorientować się że dojerżdżasz do jakiegoś “klubu”? Wystarczy wypatrywać krzyży przydrożnych. Ze dwa kilometry przed, ze dwa kilometry za.

Dawać im jeszcze broń palną?

Moze mam o bywalcach takich dyskotek przesadnie negatywne zdanie, ale jak sobie wyobrażam, że taki pijany ciul, co to “tylko na wódeczke, na dyskotekę wpadł” popruje ze “Skorpiona” do samochodu w którym będę akurat jechał, to mi się mniej przyjemnie robi.

W USA niby się nie wystrzelali…

No nie wiem.


Grzesiu

No ciekawe, z tą Skandynawią... Finlandię też do niej zaliczasz?

Trudno będzie wykazać związek odseteka seryjnych morderców z dostępem do broni. Toż seryjny to już nie ktoś, komu ot, tak wyszło, tylko kto chciał, planował itd. A jak chory umysł chce, to zaplanować może i zamach w londyńskim metrze, to raz.

Dwa, że może okazja czyni złodzieja, ale nie narzędzie czyni zbrodniarza.
Nie wykażesz, że czynnikiem decydującym o wspomnianym odsetku nie jest powszechny wizerunek tzw. rebel, czy podobny topos amerykańskiej kultury. Mit Bonnie & Clyde nie straciłby na niczym, gdyby strzelali z pukawek nielegalnych i gdzie indziej leży jego atrakcyjność.

Po trzecie. Może przekonałbyś mnie, wskazując, jak odsetek seryjnych zabójców spadł np. w UK, gdzie dość niedawno ograniczono dostęp do broni. Potrafisz?
Zabawne, że o ile wiem, mniej więcej w tym samym czasie zaczęto uzbrajać bobbies. Wcześniej nie było to konieczne.

Po czwarte. Niezwykle trudno jest wykazać, że w Polsce obecne przepisy utrudniają dostęp do broni przestępcom. Seryjnym, czy jednorazowym — obojetne.


Odysie, złagodzenie przepisów

zaś przestępcom dostęp do broni utrudni?
Bo raczej ułatwi, jestem pewny, że większość “zwyklaków” broni nie kupi, poza albo ludźmi czegoś się bojącym albo szantazowanymi albo chcacymi chronić swój majątek.
Za to z chęcią w broń zaopatrzą się właśnie przestępcy, różne świry, młodzi machos, chcący zaimponować nie wiadomo komu i nie wiadomo czym.

Ja wiem, że w USA jest atrakcyjna tzw. kultura przemocy, tylko ona wyrosła właśnie z tego że każdy miał broń ( m.in) i że to był prosty sposób załatwiania spraw.


Wiki,

no ale co takiego xiążeluka tam ciekawego i przekonującego pisze?

Znam te argumenty na pamięć, poza tym dziwi mnie przekonanie, że bandyci się naglke przestraszą napadać po wprowadzeniu takiego prawa, teraz też jest prawdopodobieństwo, że trafia na kogoś, co ma broń (legalnie czy nielegalnie) i ich to jakoś nie odstrasza.

A jeszcze do twojego tekstu, nie wiem, czy tzw. gaz to to smao co pistolet gazowy, ale wiem, że można bez większego problemu go mieć i że jest skuteczny.
Bo jak znajomi dawno temu użyli na swojego psa, który miał napad agresji, to łzawiłem, kichałem i kaszlałem przez kilka minut póxniej (i jeszcze jedna osoba) a piesiu skorzystał z tego, że ktoś otworzył drzwi i uciekł acz nie było widać, by mu coś było:)

Więc może na zwierzaki to aż tak nie działa.:)

pzdr


Grześ

Gaz w aerozolu, jeśli dobry jest skuteczny.


Subskrybuj zawartość