Jesteśmy zakładnikami. Jak pacjenci szpitala w Głownie. Leczący ich lekarze zastrajkowali. Twierdząc jednocześnie, że gdyby się pacjentom pogorszyło, to by ich zaczęli ratować. Byli wszak w Głownie. Jeżeliby im akurat nie przyszło do głowy co innego. Pacjentów przewieziono gdzie indziej a NFZ zerwał kontrakt ze szpitalem. Na lodzie pozostali lekarze. W ich papierach się niezawodnie znajdzie notatka o skłonnościach do specjalnego traktowania swoich podopiecznych.
Ale głowieńscy pacjenci to tylko przykład. Wszystkich nas za gardło próbują trzymać politycy i związkowcy. Osobiście nic do nas nie mają ale nasze państwo nie spełnia ich oczekiwań. Dlatego albo zacznie spełniać albo… i tu się jawi cała gama możliwości. Zależnie od obszaru publicznego życia, na którym nam zależy.
Przede wszystkim nie będziemy w pełni członkami Unii Europejskiej. Bo nie ratyfikujemy Traktatu Lizbońskiego mimo, żeśmy go ratyfikowali. Bo w Konstytucji nie przewidziano przypadku w którym polityk demokratycznego państwa może nie wykonać ciążącego na nim obowiązku. Bo nie. Chyba, że dostanie uprawnienia w Konstytucji nie przewidziane. To by ewentualnie podpisał, jak by się przedstawiciel jego kościoła zgodził. Narodowego.
Poza tym wywalimy mnóstwo pieniędzy na utrzymanie całej rzeszy niepracujących, zdrowych i sprawnych ludzi. Bo mieli szczęście codziennego widywania a to górników a to hutników czy innych nurków. Siedząc w ciepłych pomieszczeniach i skrzętnie notując liczbę wydanych kasków, złotówek czy wydobytych ton. A jak nie to… przede wszystkim blokady. Potem wyzwiska, petardy, palenie opon i to wszystko co się obok strajków związkom należy.
Ponadto nie będziemy mieli należytej ochrony zdrowia. Pozostanie na poziomie przesławnego ministra Łapińskiego. Państwowa. Z kolejkami, długami, cwaniakami. Bo jej zreformowanie dałoby przewagę obecnie rządzącym. Dlatego poprzednio rządzący blokują wprowadzenie reform, które sami zapoczątkowali a które obecnie mają być wreszcie wdrażane. Ale nie będą. I już.
Nasi odwołujący się do naszych najniższych instynktów i zawiści politycy nie mogą być wystawieni z państwa jak lekarze ze szpitala w Głownie. Bo my najpierw państwa nie możemy opuścić aby im głód w oczy zaświecił. Bez nas są przecież niczym. My musimy tu pozostać i musimy karmić trzymających nas za gardło… naszych wybrańców.
Bo to nasze instynkty, fobie i zawiści ich porodziły. Oni są naszym grzechem, za który musimy cierpieć. I to o nas się w Dzień Zaduszny modlić trzeba. Abyśmy zmądrzeli.