Wybory do europarlamentu za pasem. Czas na przetasowania. Lewica, poobijana w dotychczasowych eksperymentach zwiera szeregi. Jak jednej listy nie wystawi, przepadnie. Zatem stare tuzy wysuwają się z ukrycia jawnie dając do zrozumienia, że bez nich się nie da takiej ułożyć. A i obecni sekretarze muszą mieć pewność, że się po zakończeniu najlepszych czasów także dla nich synekura znajdzie. Nie mogąc zatem łamać obyczaju, muszą się godzić na to aby firmować dawno zdawałoby się zapomniane i skompromitowane nawet oblicza. W zapomnienie więc pójdą pijackie ekscesy, tolerowanie nieformalnych grup, zatykanie uszu na głosy o prywacie w czasie sprawowania władzy.
PiS się także musi przetasować. Bo i w jego szeregach jest kilka osób, które dość niewygodnie jest na krajowej scenie politycznej eksponować. Ciągane są bowiem po komisjach, prokuraturach czy innych takich miejscach, wyrażających mało chwalebny kontekst do szczytnych, partyjnych celów.
Ujawniła się też nowa partia. LPR bis, pod husarskim znakiem i nazwą “Naprzód Polsko”. Firmują ją ludzie pozbawieni możliwości wstąpienia już gdziekolwiek i wsławieni a to noszeniem broni na terenie Sejmu a to ekscesami kreacjonistyczno aborcyjnymi czy antyunijnymi. Będą współpracować z irlandzkim biznesmenem Declanem Ganleyem, który dorobiwszy się sporego majątku na handlu drewnem z Rosją wywalił w Irlandii Traktat Lizboński. Oni też będą eurorealistami i zerkają w stronę Marka Jurka oraz Polski XXI w nadziei, że w nich znajdą aliantów. Znowu magia jednej listy.
I jak zwykle kalizm będzie znowu podnoszony do rangi najczęściej stosowanej filozofii. Od najbardziej prostackich do wyrafinowanych form. W pierwszym wydaniu znajdą się podstawowe pałkarskie metody w drugim sąd nad Prezydentem i Premierem w wydaniu pezetpeerowskich tuzów obecnej lewicy. Mających zapewne nadzieję, że w ten sposób znajdą wytłumaczenie dla zajmowania pierwszych miejsc na lewicowych listach europarlamentarnych kandydatów.
A my, poddawani kolejnym przypływom populizmu będziemy mieli okazję do oglądania ekspozycji najbardziej zwykle skrywanych, ludzkich wad. Nienawiści rasowej, narodowej, zawiści, małostkowości i głupoty. Na to bowiem głównie będą obliczane propagandowe i “pijarowskie” posunięcia kreatorów kampanii politycznych autsajderów. I możność ich artykułowania będzie najchętniej spożywaną kiełbasą wyborczą.
Tyle tylko, że ów pełen wstydliwych cech elektorat się diabelsko ostatnio skurczył. I dlatego jest niezwykle cenny. I zarządzany przez jedną tylko osobę. Nuże tedy do radyja. Ono będzie miało kolejne żniwa.
A gdzie pójdzie lewica? Właśnie.