Emisje

Sukces. Dyskutują o nim teraz politycy. Na razie bez sporów ujawniają zadowolenie. Ale ujawniają różnice w traktowaniu polityki. Elżbieta Jakubiak artykułując swój pogląd stwierdza, że sukces był możliwy tylko dzięki temu, że Niemcy z nami współdziałały bo mają swój “enerdówek”. A normalnie, to uprawiają w Unii dyktat, słabszym narzucając swą wolę. I robią to bezwzględnie.

Klasyczny kalizm. Nam wolno bezwzględnie walczyć o swoje interesy, Niemcom nie. Niemcy rzeczywiście nie potrzebują gromadzić wokół siebie aż tak wielkiej koalicji, jak my. Są większe. Ale też Niemcy nie mają takiej łatwości zgromadzenia wokół siebie państw pokomunistycznych, jaką my mamy. Jeżeli tylko zrezygnujemy wobec nich z tonu, jaki zademonstrowaliśmy niegdyś Łotwie. Niemcy ponadto, ze względu na nowe Landy mają wiele interesów z nami wspólnych. I z tego względu będą z nami w Unii współdziałały, dbając także w ten sposób o wiele swoich interesów.

Sukces natomiast polega na tym, że nasi producenci prądu elektrycznego i jednocześnie emitenci dwutlenku węgla nie będą musieli do 2020 roku kupować prawa do jego emisji. Wygląda to tak, że każdy, kto przetwarza energię będzie musiał od 2013 roku kupić prawo do emitowania większej ilości spalin, niż normatywna. Sprzedawać je będą ci, którzy emitują mniej. Ci zatem, którzy mają nowocześniejsze urządzenia. Na przykład Francuzi, w siedemdziesięciu procentach z górą korzystający z atomowych elektrowni.

My do 2020 roku mamy możliwość sami sprzedawać elektrowniom prawa do emisji za sześćdziesiąt miliardów złotych. Możemy je im nawet oddać za darmo. Pod warunkiem jednak, że się unowocześnią. Dokładnie, przebudują. Najlepiej na atomowe.

I tutaj się jawi rola polityków. Jak sobie z tego zrobią pole do konfrontacji, to w walce o “polski węgiel” przejemy te miliardy a po 2020 roku wyjdziemy na ulice urządzając szopkę podobną do tej, jaką Grecy teraz fundują swojej klasie politycznej. Jak konsekwentnie z osiągniętego sukcesu skorzystamy i jak go pogłębimy, będziemy mieli nie tylko tańszy prąd ale i czystsze powietrze. Mniej strat ekologicznych w gospodarce. I ogromne zasoby węgla do wykorzystania przez potomnych, po zakończeniu epoki żelaza w gospodarce.

Wymaga to jednak albo porzucenia przez niektóre polityczne ugrupowania konfrontacyjnej polityki albo odsunięcia kłótliwych zacietrzewieńców od władzy.

Ja ten drugi wariant uważam za pewniejszy.

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość