Motto: Cuchnie wszędzie, co to będzie?!
Gilbert Keith Chesteterton pisał: „Gazeta nie istnieje po to, by dostarczać informacji – od tego są encyklopedie. Gazeta powinna roztaczać szeroką panoramę cudownego świata. Kiedy twój umysł zamyka się w najgorszej ciasnocie, gazeta wietrzy go i sprząta. Zmywa go polityką, szoruje do czystości sensacyjnymi morderstwami, przeciąga po nim wspaniałą miotłą życia”.
I mówi pisarz dalej: „Kolego, wszystkie artykuły są bzdurne. Tak naprawdę nie dowiesz się z gazet nic kompletnie o finansach, edukacji ani technice wojskowej. Ale za to zobaczysz wizję. Ujrzysz królestwa tego świata w całym ich blasku; wyśnisz sen pełen złota, olśniewającej wiedzy, wybitnych ludzi i chwały oręża”.
Dlatego kiedy widzę kolejne wydania „Głosu Magistrackiego” to widzę Lubawę cudowną, wywietrzoną i sprzątniętą wspaniałą miotłą pewnej Spółki Komunalnej, wypróbowanej przyjaciółki magistratu. Nie zgodzę się jednak z Chestertonem, że wszystkie artykuły w Głosie są bzdurne. Większość jest optymistyczna. Nie dowiesz się z nich czytelniku drogi kompletnie o finansach magistratu, o jego zadłużeniu, o problemach dnia codziennego. Nie zobaczysz brudnego miasta, krzywych chodników, niebezpiecznych ulic. Nie zobaczysz braku dbałości o zieleń. Nie zobaczysz też słów krytyki.
Ale za to zobaczysz wizję burmistrza. Najnowszą choćby, jak… kryty basen. Zobaczysz również realne fakty. Choćby mostek przez rzeczkę (baaaardzo Lubawie potrzebny, prosto na sklep zielarski przewodniczącej rady, kuzynki burmistrza wychodzący) za bagatela 280 tysięcy zł. Mimo, że 100 metrów dalej most taki pełnowymiarowy uświadczysz sprawny… Przeczytasz o wspaniałej rodzinie burmistrza po raz kolejny, bodajże piąty, o ich wiedzy, problemach okupacyjnych, aprowizacyjnych, ale nie tylko. Zobaczysz wybitnych ludzi intelektu (to ciągle o rodzinie), organizację życia społeczno-edukacyjnego w miasteczku po wojnie, ich pokłady niezmierzone empatii społecznej. Tak czytelniku. Wszystko to w Głosie zobaczysz.
W odróżnieniu od Chestertona, Thomas Jefferson pisał: „Obecnie nie można wierzyć temu co piszą gazety. Nawet prawda, gdy się do nich dostanie, wydaje się podejrzana”. Nie wierzcie jednak czytelnicy Jeffersonowi za żadne skarby, po prostu nie wierzcie. W Głosie prawda jest prawdą, prawo prawem, a sprawiedliwość sprawiedliwością...
Jako demokrata (niewykluczone, że szemrany) uważam, że werdykt większości w wyniku którego były naczelnik miasta został ponownie burmistrzem, powinien być respektowany (i ja to czynię przecież), ale może i powinien być krytykowany. Nie ma w tym nic zadziwiającego, mimo że w wielu anonimowych wypowiedziach próbuje się mnie obrażać i deprecjonować.
Nie znam żadnego zwolennika demokracji, który uważałby, że wyników demokratycznych wyborów nie wolno oceniać oraz że większość ma automatycznie rację. W demokrację wpisane jest prawo do namawiania do zmiany poglądów przez aktualną większość (i ja to czynię), co – jeśli nastąpi – powinno zaowocować innym burmistrzem i inną filozofią zarządzania po kolejnych wyborach.
Podczas sesji rady miejskiej w Lubawie po raz kolejny zadałem burmistrzowi szereg pytań. Prosiłem o wyjaśnienie dlaczego blokuje się moje teksty w witrynie magistrackiej, prosiłem też o wyjaśnienie wielu innych spraw.
„Głos (tzw.) Lubawski” nie poinformował w sposób nawet śladowy o moim wystąpieniu podczas sesji (podobnie jak o wcześniejszych, które to embargo obnaża mizerię rządzących i skundlenie Głosu). Skoncentrował się za to na opisie… prywatnej wizyty Chińczyka, partnera handlowego miejskiego radnego.
Ów Chińczyk uczestniczył w sesji, co – jak sądzę – miało go przekonać, jak znanym i uznanym, a także znaczącym w miasteczku jest postać jego partnera handlowego. Burmistrz wręczył przybyszowi herb Lubawy. Frazę powitalną przetłumaczył tłumacz. Nie był w stanie burmistrz powiedzieć po angielsku choćby „jak się masz, stary byku”. Jest bardzo prawdopodobne, że chiński biznesmen po powrocie tam, skąd jego ród, nada temat w jakimś lokalnym, bezpłatnym dodatku do „Renminribao” organie Komitetu Centralnego KPCh i opowie o spotkaniu z byłym funkcjonariuszem Komitetu Miejskiego PZPR aktualnym burmistrzem.
Po raz kolejny „redaktor” gazetki stanął na wysokości zadania. Po raz kolejny dowiódł, iż jest na garnuszku magistratu. Po raz kolejny sprzeniewierzył się etosowi dziennikarza.
Patologiczny układ w Lubawie trwa, a nawet rozwija się w najlepsze. Bolszewicki model funkcjonowania miasta kwitnie.
komentarze
Polska w pigułce
smutne to wszystko,
na “szczytach władzy” ten bezpośrednio chamowaty styl sprawowania tejże mam nadzieję że już za nami
pozdrawiam
Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!
max -- 08.07.2008 - 21:39Szanowny Panie Maxie;
tak, w pigułce to Polska. Czy to smutne jednak? Sam już nie wiem, coraz bardziej czuję się zagubiony. Ludziom to jednak wisi. Zostało w mym miasteczku dokonane morderstwo doskonałe. Morderstwo na społeczeństwie obywatelskim, a właściwie planach jego powstania.
Andrzej F. Kleina -- 08.07.2008 - 21:53Pozdrawiam…
swój ogródek
Społeczeństwo obywatelskie nie wytryśnie tak samo z siebie (chyba, że cos ich maksymalnie wkurwi) Na razie jest umiarkowanie, więc starczy kawałek podłogi i padlina na ruszcie w sosie piwnym. Reszta…?
Społeczeństwa obywatelskiego trzeba uczyć. Kto ma uczyć??
sajonara -- 09.07.2008 - 08:45Na razie pasuje nam społeczeństwo konsumenckie. Rynek nauczył nas postawy roszczeniowej, świetnie się to zlało z socjalizmem uprzednim i dzisiejszym. Czekamy więc niech ktoś za nas to zrobi, nam wystarczy ponarzekać przy grillu.
W rzeczy samej, Panie Sajonaro,
nie wytryśnie. Nawet ejakulacja – fizjologicznie rzecz ujmując, następuje po spełnieniu określonych warunków. Choćby uruchomienia fantazji…
Społeczeństwo obywatelskie – społeczeństwo charakteryzujące się aktywnością i zdolnością do samoorganizacji oraz określania i osiągania wyznaczonych celów bez impulsu ze strony władzy państwowej.
Społeczeństwo obywatelskie potrafi działać niezależnie od instytucji państwowych. Niezależność nie musi oznaczać rywalizacji społeczeństwa z władzą, która występuje zazwyczaj w państwach, w których ustrój polityczny jest sprzeczny z wolą większości obywateli.
Podstawową cechą społeczeństwa obywatelskiego jest świadomość jego członków potrzeb wspólnoty oraz dążenie do ich zaspokajania, czyli zainteresowanie sprawami społeczeństwa (społeczności) oraz poczucie odpowiedzialności za jego dobro.
To podstawowe frazy i dalsze do odszukania w Wikipedii…
Zadaje Pan pytanie, kto ma uczyć? Można odpowiedzieć, że ci którzy niosą kaganek wiedzy pod strzechy. Odpowiem jednak inaczej: P O T R Z E B A. Potrzeba rozumiana nie jako redukcja napięcia, a właściwość, której brak zaspokojenia nie pozwala na normalne funkcjonowanie. Można zapytać dalej, co to jest normalne funkcjonowanie? Dzisiaj poddaję się :)
Pozdrawiam…
Andrzej F. Kleina -- 09.07.2008 - 09:20ładnie
to pan ujął: POTRZEBA.
sajonara -- 09.07.2008 - 10:24Dodałbym jeszcze, że dodatkowym katalizatorem jest wiara w sukces. Na razie pielęgnuje się przekonanie a co to da?