komentarze »
-
->referent
Czyżby zaczął Cię przejmować,znalazłeś go??
2007-05-05 12:46
-
-->omszały głaz
szukam
2007-05-05 15:15
-
Zahir
A ja, ignorant, podejrzewałem cały czas, że to raczej Coelho i Joyce próbują mącić mój umysł w tym blogu. No nic, pójdę tedy do Lasku Bielańskiego, zadumać się nad swoim zahirem. Oby nie okazała się nim moneta 10-fenigowa, której od lat używam do uwalniania wózka w markecie. Ma tę przewagę nad innymi, że nie sposób jej wydać - zawsze jest w portfelu. Pasuje do każdego trolley'a w każdym hypersklepie. Jakież to byłoby okrutnie płytkie. Ale cóż, każdy ma takiego zahira, na jakiego zasługuje.
2007-05-05 15:41
-
-->Zwolski
To może być to. Proszę sprawdzić w portfelu. Wcale bym się nie zdziwił. Wymienię się za dwuzłotówkę. :-) Co do tego Pana na C., to zdecydowane nie. Nigdyyyyyy. Pan na J. (aż boję się wymawiać jego nazwiska - niech wybaczona mi będzie moja zuchwałość) w pewnych detalach może przydać się w KRYMINALE (to taki cykl, który może Pan otworzyć "klikając" na tag po prawej o takiej samej nazwie). :-) Może się przydać. Że tak powiem. Pozdrawiam,
2007-05-05 15:57
-
PC i JLB
Nie posiadam emocjonalnego stosunku do tej prozy, bo z tej półki czytuję tylko rzeczy podkradane córce. W moim rozumieniu - zupełnie przypadkowe. Tak się trafił i "Z", z którym skojarzyłem właśnie PC. Całkiem miłe to dziełko, nie wiem na ile reprezentatywne. A rzeczony kryminał śledzę pilnie, Panie Referencie. Nie ułatwia Pan zadania nam, detektywom-amatorom. A ja, dodatkowo, zawsze byłem słaby w tych sprawach. Nawet mieliśmy z żoną, ze dwadzieścia-dwadzieścia pięć lat temu, taką gierkę - po dwudziestu minutach emisji kryminału obstawialiśmy kto zabił. Żona miała nade mną przewagę w trafieniach, jak 70 do 30. Niestety, nie potrafię dziś już zmusić mojej połowicy do pomocy w rozszyfrowaniu sprawcy zbrodni opisywanej przez Pana. Żona, ku wielokrotnie i głośno wyrażanemu przeze mnie oburzeniu, przedkłada nad internet pobieranie telewizyjnych nauk jedzenia bezy. Znajomy adwokat powiedział, że to słaby powód do ewentualnego wszczęcia postępowania rozwodowego. Bez namysłu przyznałem mu rację. Dzieci, prawie dorosłe, jeśli gmerają w internecie, to w zupełnie innych jego oktawach. Pies również kategorycznie odmówił podejmowania wirtualnych tropów. Tak że, mówię Panu, Panie Referencie, znikąd pomocy. Człowiek musi samotnie borykać się z rozwiązywaniem zagadek wszechświata. A Pan jeszcze dorzuca tego swojego Biernackiego i różne zahiry. Chyba Pan nie ma litości. Ale to ponoć cecha wszystkich anonimowych blogerów. Choć to może Pana osobiście nie dotyczyć. Wszak ujawnia Pan nie tylko nazwisko, ale nawet stopień w hierarchii. Mam nadzieję, że Pana lustratorzy nie dopadną. Ale - w razie czego - proszę na mnie liczyć. Wykonam tu na Pańskim blogu taką figurę Reytana, że niech się Dudek Jerzy schowa ze swoimi paradami. A wracając do 10-fenigowego, potencjalnego na razie, zahira. Niestety, nie jest do odstąpienia. Ani do zamiany. Współmałżonka jest do niego tak przyzwyczajona, że jego utrata z mojej winy mogłaby spowodować skutki trudne do przewidzenia. I wtedy mogłoby się okazać, że faktycznie - zahir. Przykro mi, Panie Referencie.
2007-05-05 17:52
-
Panie Referencie
Martwię się o Pana... Wpadłam na pewien trop, a nuż Panu pomoże :) [Kryminał 2 Porucznik rozejrzał się po gospodzie. „Gospodzie?” Krzesełka leżały odwrócone na blatach stołów. Podłoga była umyta. Tuż przy swoim bucie porucznik zauważył MONETĘ.] Może ta moneta to Pana zgubiony zahir? Proszę sprawdzić ;) Pozdrawiam
2007-05-05 19:06
-
-->Zwolski
A ja dopiero co skończyłem obiad. Bardzo zadowolony jestem. Dopijam resztkę Sylvanera i z niepokojem zaglądam do kieliszka, bo żona wydziela mi porcje i za nic nie daje się jej wytłumaczyć, że wino to samo zdrowie. Też mam ciężko, jak Pan widzi. W sprawie Kryminału mam dobrą wiadomość. Co do zasady może być bowiem tak, że czytelnik - detektyw musi być przenikliwy jak, nie przykładając, Sherlock Holmes, Wilhelm z Baskerville albo Porfiry Pietrowicz. Dopiero wtedy będzie mógł dotrzeć do rozwiązania zagadki, jak wykaże się sprytem i przenikliwością porównywalną do uczestników intrygi, co z kolei - siłą rzeczy - zakłada, że musi przechytrzyć też samego autora dzieła. Będzie więc analizował, porównywał, sprawdzał, a może też knuł! Na taki bieg spraw można sobie oczywiście pozwolić, ale nie jest to konieczne. Druga możliwość, to zaprojektowanie zdarzeń tak, żeby czytelnik – detektyw dał się „ponieść” i… po pewnym czasie „zniknął”, „rozpłynął się” (nie bez własnej przyjemności). Z czytelnika – detektywa stanie się on wówczas po prostu czytelnikiem, a kryminał przestanie być klasyczną pogonią za zabójcą. Nie mam pewności, czy piszę w miarę jasno, chyba jednak nie, powiem więc na koniec, że mała skuteczność strzelecka w zabawie „kto dostarczył trupa” nie skreśla Pana z grona potencjalnych wygranych w konkursie. A mówiąc jeszcze inaczej, nie w każdym „kryminale” sprawą zasadniczą jest wykrycie mordercy i motywu jego działania. Są „kryminały”, które sprawiają przyjemność (sic!) z innych powodów. Z jakich. Otóż to! Zahir. Zahir nie ma związku z Kryminałem. Jakoś nie mam siły okładać się cepem na blogu W. Sadurskiego, więc tak sobie czasami wpisuję (emigracja wewnętrzna? :-)). W sumie powinienem – skoro już piszę – ciągnąć „Kryminał”, ale to robota wymagająca precyzji, a tej nie zawsze starcza. Lepiej więc nie ryzykować błędu. Serdecznie dziękuję za promesę Rejtana. Zacznę się martwić, jak będą chcieli mi zlustrować Biernackiego albo porucznika. Poza tym proszę pozdrowić żonę, to dzielna kobieta musi być (:-)). Pozdrawiam,
2007-05-05 19:21
-
-->ewelina
:-) Czytelnik, który czyta uważnie to skarb. Może Pani teraz nawet narozrabiać, otworzyła Pani sobie kredyt. :-) Wynika z tego, że zahir może być u Borawskiego! Właściciela gospody. (:-)) Dla porządku dodam jeszcze, że podobne przypuszczenie wyraziła kiedyś Dziewczyna_Pingwina. Z tego co pamiętam. Tym bardziej trzeba to rozważyć :-). Pozdrawiam serdecznie,
2007-05-05 19:37
-
Szanowny Panie referencie
Zahir to obsesja. Wydaje mi sie, ze chce nas Pan wlasnie wprowadzic w taki stan, iz juz sie nie wyzwolimy z nalogu czytania i poszukiwania. Nie wierze w wersje, ze konstruuje Pan na biezaco te intryge. Sadze, ze zwodzi Pan czytelnika swiadomie, a calosc jest juz dawno zapisana i lezy w jakiejs Panskiej szufladzie. Podczytuje, ale nie scigam sie z Paniami w tropieniu sladow. Poczekam na wiecej danych. Pozdrawiam
2007-05-05 22:15
-
a ja...
... bym chciała mój zahir zgubić. Noszę go wszędzie ze sobą ostentacyjnie w kieszeni, czasem przekładam do niezapiętej torebki, a on nie chce wypaść. Wyrzucić nie potrafię, bo to w końcu zahir. Czekam, aż sam sobie pójdzie. Ech, jakaś melancholia mnie zaatakowała.
2007-05-05 23:20
-
Dziewczyno_Pingwina
Czasami tak jest, ze chcemy sie czegos po/wy/ zbyc, ale po pewnym czasie zaczyna nam tego brakowac. Jesli chcesz odpoczac od swojego zahira pozycz go referentowi na jakis czas. Zaznacz jednak, ze jesli zatesknisz poprosisz o zwrot;-) Pozdrawiam
2007-05-06 00:06
-
-->Bezznaczenia
Mam takie przeczucie graniczące z pewnością, że akurat ten zahir Pana Referenta by nie uszczęśliwił. No i z własnej woli go nie oddam. Co innego, jeśli się "przypadkiem" zgubi.
2007-05-06 00:30
-
Panie Referencie
Myślę, że musiał Pan trochę poreferentować w Strasburgu albo okolicach. Bo skąd inaczej wziąłby się taki sentyment do Sylvanera? Swoją drogą, to zastanawiam się nad polską pisownią tego najbardziej europejskiego z europejskich miast. Ni to z niemiecka, ni z francuska. Może i fonetycznie to w tym drugim języku, ale wtedy czemu np. Cherbourg nie jest Szerburgiem? Najprościej, moim zdaniem, byłoby mówić po polsku: Brodnica nad Renem. Skoro już jeden Strasburg zmieniliśmy tak w 1920. Choć pewnie znajdą się też osoby, które wolałyby przetłumaczyć z niemieckiego nazwę wprost na: Ulicznica. Tak. Kto to wszystko pojmie? Sam Pan widzi ile zagadek na co dzień. A Pan jeszcze ze swoim Kryminałem. Skaranie boskie z Panem. Z tym zahirem - ja od początku podejrzewałem, że to nie Kryminalna sprawa. Ale ponieważ słowo "przenikliwy" kojarzy mi się wyłącznie z zimnym wiatrem (mimo ichnich goreteksów), z pewnością zaś nie z cechą mojego umysłu, postanowiłem być czujny. Dżiast in kejs - jak by to powiedział Wielki Sherlock. Skoro Pan jednak dziś już zlustrował zahira, odpuszczam go. I bez niego jest trudno składać te puzzle. Słowem - idzie mi słabo. Chyba muszę zacząć ćwiczyć umysł i znów dużo czytać. Piszę "znów", bo - tu się pochwalę - przebrnąłem kiedyś przez niemal komplet książeczek z serii "Klubu Srebrnego Klucza" i "Z jamnikiem". Coś musi być w tych kryminałach. Bo sam nie kupiłem żadnego egzemplarza, wszystkie pożyczałem od kolegi. A ten zaszedł dziś tak wysoko, że tysiące ludzi dostają rozwolnienia na dźwięk jego nazwiska. I w żadnej tam, Panie, polityce. To branża dla leniuchów. Także umysłowych. A tacy nie czytują dobrych powieści sensacyjnych z kluczem. Tak więc wspomniany kolega, znający pewnie obie serie na pamięć, dziś jest postacią wybitną. A ja, czytelnik wyłącznie z doskoku? Szkoda gadać... Żona do tej pory żałuje, że za mnie wyszła. Na szczęście już śpi i mogę trochę pokowboić w internecie. Bo w ciągu dnia nadaję wyłącznie z kibelka. Potajemnie. Do tej pory żona nie wie, że mamy sieć WiFi. A to już parę lat. Sam Pan widzi, Panie Referencie, że nie mam lekkiego życia. Żeby obejrzeć Krzysia Leskiego w TVP3, muszę czekać do powtórki o 0.30. O godzinie 20-tej obowiązkowy jest taniec z gwiazdami. Przy czym samo oglądanie ma być aktywne, nie bierne. Zaś aktywność polega wyłącznie na krytykowaniu tej pani, co śpiewała nasz hymn w Korei. Że brzydka, fatalnie ubrana i, ogólnie, "pieprzy głupoty i się nie zna". Inne formy interakcji są zakazane. Czasem, wyjątkowo - np. w przerwie na reklamy, wolno pochwalić p. Ibisza. Że młody, przystojny, dobrze ubrany, taki elokwentny i - ogólnie - "zna się". Czymże jest zatem Pański problem z racjonowaniem Sylvanera, wobec ogromu moich nieszczęść, Panie Referencie? Ale nie licytujmy się. Są przecie znacznie ciekawsze rzeczy w życiu, niż alkowiana martyrologia. Pogrążył mnie Pan nieco poprzednim komentarzem. Bo, jako wzorce osobowe dla czytelnika-detektywa, wskazuje Pan trzech wybitnych tropicieli zbrodni. Metrykalnie jest mi znacznie bliżej do Wilhelma z Baskerville, czy Holmesa z okresu "The Adventure of the Second Stain", niż do Porfirego. Jednak dwaj pierwsi mieli swoich niezastąpionych asystentów. A ja, jak Pan wie, mogę liczyć wyłącznie na siebie. Pozostaje mi Pietrowicz. W ramach ostrzenia umysłu zapodam zatem sobie lekturę "Преступления и наказания". Mam w oryginale. Co prawda bez dedykacji autora, ale trudno. No, to zaczynam... Ach! Dziękuję jeszcze za pozdrowienia dla żony. Dziś ta dzielna kobieta, zmorzona telewizyjnymi zmaganiami gwiazd, już śpi. Pocałuję ją tylko delikatnie w czoło, jak co wieczór, kiedy będę się gramolił do łóżka w okolicach trzeciej nad ranem. Ustnie przekażę dopiero jutro. Proszę się wzajemnie kłaniać swojej Małżonce. I, niech Pan wierzy Panie Referencie, kobiety zwykle lepiej wiedzą jak racjonować swojemu mężczyźnie napitki. Nawet jeśli to Sylvaner z najprzedniejszego rocznika. A może właśnie w takich sytuacjach?
2007-05-06 02:11
-
-->Zwolski
Co mogę powiedzieć. Na pewno podzielam ocenę sytuacji. Niech Pan jednak zwróci uwagę, że moja małżonka zagląda do internetu, oczywiście wie kto ja jestem, i... - uważaj Pan - czyta moje teksty. Na dodatek rozpoznaje niektóre miejsca i charakterystyki postaci, więc... uciechy nie ma końca :-(. Inna sprawa, że namawia mnie żebym się nie obijał i pisał szybciej, no i w tym przypadku, to już sam nie wiem, czy nie lepiej obejrzeć czasami Ibisza albo bezę. Martwię się o Pana. Strasznie rozpędził się Pan z tym czytaniem. Oczywiście, nie ma w tym nic złego, ani tym bardziej czasu pewnie Pan nie straci. Tylko... musi Pan dbać o to, żeby na końcu nie być "jak brzytwa". Tego Panu nie życzę. A jak wiemy z obserwacji przyrody, czytelnictwo niesie ze sobą różne niespodzianki. Pozdrawiam z rana,
2007-05-06 08:13
-
-->Zwolski
Zapomniałbym o NAJWAŻNIEJSZYM. Małżonce oczywiście pokłonię się. CAŁY CZAS o tym pamiętam. Nawet chciałem od tego zacząć wpis (podziękować), ale tak jakoś zagadałem się na błahe tematy. Więcej tego nie zrobię.
2007-05-06 08:16
-
-->Dziewczyna_Pingwina & Bezznaczenia
Obiecuję, że niedługo będzie więcej szczegółów. One już istnieją. Muszę je tylko napisać. Odezwę się wkrótce. Pozdrawiam,
2007-05-06 08:18
-
-->Dziewczyna_Pingwina & Bezznaczenia
A co do chęci zgubienia zahira, to przednia myśl. Bardzo dobre. Źródła o tym nie wspominają. Zobaczę co da się zrobić. :-) Pozdrawiam,
2007-05-06 08:20
-
>referent Bulzacki
Sztuka gędźby. Czy nad, czy pod kreską. Odpoczywa się. Biernie [postać Biernackiego, czy on – nie, nie dam się wciągnąć! :)]
2007-05-06 09:21
-
-->Nameste
Witam. Miło mi gościć. Dziękuję za dobre słowo (chyba - :-)))) Przepraszam, że w tym miejscu, i że tak późno, ale zupełnie nie czułem się wcześniej na siłach, a jednak chciałbym pogratulować ci tekstu o anonimowości. Bardzo dobry. Ewidentnie wiedziałeś co chcesz napisać. Poza tym zgadzam się z Tobą, więc - jak widzisz - i tak byłbym całkowicie bezwartościowym dyskutantem. Ale tekst zgrabny wyszedł. Moim zdaniem, w dużej części wyczerpał temat. Pozdrawiam i zapraszam ponownie. Będą niespodzianki. Dla przykładu: szaleńcze rajdy na rowerze bez przerzutki (o tym już wspominałem), przemykanie między lipami i jednym wiązem na ul. Marcelego Nowotki, odkrywcze dyskusje dotykające sedna przy dużych ilościach domowego wina, wspólne ciągnięcie szczupaka z miejskiego bajora, próba kradzieży "własnej własności", i wiele wiele innych uciech, tyle dramatycznych, co doniosłych poznawczo. Zapraszam.
2007-05-06 13:20
-
Zahir, hirza, arzih...
same perskie imiona. No nie wiem. A do tego jakiś Borhes. Ja go pamiętam! On wypuszczał jakieś sztylety i tygrysy. I kamieniami rzucał. A tych kamieni było nie wiadomo ile. I jak się człowiek pogubił to już się nigdy nie dowiedział, czy aby wszystkie wyrzucił. To pamiętam. I jedno z tej trójki było niebieskie. W wielkiej bibliotece. Ale to jednak nie pers a to wszystko wyjaśnia. Przyznaję się. Czytać nie umiem. Najważniejsze, że znalazłem drogę do jeziora. W takim jeziorze o i śnieg nie przeszkadza. Wracam do picia. Z podziękowaniem za wypominki, Twój Zahir
2007-05-07 23:07
-
Panie Referencie!!!
Hop, hooop!!! Jest Pan tam? Przypominam, że nie złożył Pan kolejnego rękopisu, a dziś mija termin. Pan odstawi wreszcie tego Sylvanera! A może Wy wszyscy, publikatorzy odcinkowi, ogłosiliście jakiś streik? Pan Dobosz nie donosi nawet jako TW Zeg. Osobnik zdiagnozowany jako Rabies spuria ogłosił przerwę techniczną. Cała nadzieja w Panu, Panie Referencie. A my tu naprawdę martwimy się, czy p. Lucjanowi nie przemarzły zawiązki?
2007-05-07 23:29
-
-->
Cholera by to wzięła. Do godziny 19.00 będzie ciąg dalszy. Z opóźnienia przepraszam, a jak nie dotrzymam terminu to kasa bedzie zwracac za bilety. Teraz muszę opuścić stnowisko referenta. Siłą wyższa i złośliwość losu od klku dni mnie goni. Ale na 19.00 zdążę. Pozdrawiam,
2007-05-08 08:52
-
Szanowny Panie Referencie
Mniemam, że posiadł Pan problem pomieszania życiowych priorytetów. Czyż może być coś ważniejszego od roztrząsania różnych aspektów anonimowości w Sieci, od demichnikizacji świadomości społeczeństwa, od sporów co do politycznych przechyłów Salonu, od uważnego przeglądania życiorysów bywalców polskiej sceny politycznej? I proszę nam tu nie wypisywać wymyślonych naprędce usprawiedliwień, tylko przysłać rzetelne L-4. Tzw. "powodów osobistych", jako przyczyn uporczywego niestawiennictwa, nie akceptuje już nawet Komisja Bankowa. A skąd wziąć L-4? Wiem, że to trudne. Jest pewien problem z dotarciem do najbliższego lekarza pierwszego kontaktu. Ale ponoć Ryanair znów obniżył ceny biletów. Alternatywnie, może uzyska Pan zgodę na widzenie ze swoim dotychczasowym lekarzem od prokuratora lub naczelnika miejscowego aresztu? Wierzę, że da Pan radę, Panie Referencie. Trzymam kciuki!
2007-05-08 11:42
-
-->Zwolski
Dopiero co wróciłem, zakładam zarękawki i ruszaaaaam do roboty. Uuuuuuu. Przyznam, że żyłem przez pewien czas nadzieją, iż zwieść mi się Pana uda i że moje cokolwiek niespójne tłumaczenia "łyknie Pan jak rekin szprotkę" (pardą). Zawiodłem się jednak na Panu i żal mam tym większy, bo przeniknął mnie Pan bez większego trudu, czego nie omieszkał Pan zresztą podać z satysfakcją do wiadomości. Widzę więc, że zrehabilitować mogę się wyłącznie ciężką pracą i skromnością w mowie i uczynku. Nad priorytetami wartości będę myślał. Nie wykluczam radykalnej zmiany trybu życia i przezwyciężenia dotychczasowych przyzwyczajeń. W tej sytuacji zapowiadam kontynuację Kryminału na dziś na godzinę 16.00. Pozdrawiam wylewnie,
2007-05-08 13:29
pozostałe notki »
-
2007-05-03 22:58
Kryminał 3.1.
[...]
komentarze (8) -
2007-05-02 09:46
Kryminał 6.4. (da capo)
[...]
komentarze (4) -
2007-04-30 12:23
Kryminał 6.3. (da capo)
[...]
komentarze (17)
najpopularniejsze posty »
- Kryminał 4.3.Komentarze (262)
- Kryminał 4.4.Komentarze (225)
- άKomentarze (220)
- Z sesji Rady Miasta - 6Komentarze (213)
- ἀγοράKomentarze (213)
- Z sesji Rady Miasta - 9Komentarze (163)
- ZahirKomentarze (160)
- Z sesji Rady Miasta - 11Komentarze (159)
- ZahirKomentarze (133)
- Listy od referenta - 2Komentarze (132)
komentarze (24) skomentuj