komentarze »
-
Panie Referencie
Widzę, że mój dyscyplinujący post odniósł znakomity rezultat. Mam nadzieję, że wybaczył mi Pan tę drobną śmiałość, czy może raczej - impertynencję. Bardzo się koncentrowałem na rozwiązaniu Pańskiej zagadki. Przeczytałem wielokrotnie wszykie odcinki Kryminału. Zastanawiałem się nad każdym słowem. I przyniosło to rezultat! Znalazłem rozwiązanie! Pozornie, sprawa jest skomplikowana. Mamy denata. Brak obrażeń i innych cech wskazujących na udział osób trzecich. Młody, zdrowy, 35-letni, trzeźwy mężczyzna umiera w ogrodzie na skutek wyziębienia organizmu. Jak to się mogło stać? Wystarczy odrobina zdolności kojarzenia faktów. Gdzie pracował Romek Czernik? W gospodzie "Gospoda", u Jakuba Borawskiego. Kim był Borawski? Restauratorem, drobnym konfidentem i - uwaga, uwaga! - dealerem narkotyków. A badania policji nowoorleańskiej wskazują, że dealerzy narkotyków są często wyznawcami kultu voodoo. Pełnią nawet rolę lokalnych bokorów - kapłanów czarnej magii. Dla takiego bokora uśmiercić człowieka, to bułka z masłem. Trzeba tylko zrobić laleczkę, wbić szpilkę i gotowe. Jeśli bokor zdecyduje, że ofiara ma umrzeć z wyziębienia - wystarczy laleczkę wrzucić do zamrażarki na zapleczu gospody. Myślę, że por. Kula znajdzie ją w którejś z kolejnych odsłon Kryminału. Mimo wybitnego lenistwa, jakie bije od jego postaci w każdym odcinku. Pozostaje nam motyw. Tu na ślad naprowadza nas moneta, którą porucznik znalazł podczas wizyty w lokalu. Pewnie Borawski przyzna się wreszcie, że po podliczeniu kasy po drugim dniu Świąt, wyszło manko na dwa złote. O sprzeniewierzenie tej sumy oskarżył Romka Czernika. Ten poszedł w zaparte, więc Borawski postanowił się zemścić. Resztę znamy. Na marginesie - owa dwuzłotówka była pewnie zahirem kelnera. Nie bez kozery Pan Referent opowiadał w pozornie nie związanym wątku, że utrata zahira może się skończyć. Miał rację. Czemu zaś ciało znaleziono w ogrodzie Biernackiego? To też proste. Por. Kula i Romek Czernik byli rówieśnikami. Razem chadzali kraść jabłka do Biernackich. Ale dzięki temu wiedzieli również, że wystarczy przeskoczyć płot i można sobie znacznie skrócić drogę, idąc z ul. 1-maja na Nowotki. Tu niestety dosięgnęła Romka śmierć z ręki mściwego kapłana. Jeśli dodamy do tego, że tuż po północy z 26 na 27 grudnia zaczyna się dzień św. Jana, któremu w religii voodoo odpowiada Szango, bóg piorunów, także zamordowany przez swoich wrogów - wszystko zaczyna się układać w logiczną całość. I co Pan na to, Panie Referencie? (Odpowiedź: "Musisz się pan leczyć, Zwolski" nieco mnie rozczaruje.)
2007-05-09 23:47
-
-->Zwolski
kurwa mać
2007-05-09 23:55
-
-->Zwolski
W porządku. Ochłonąłem. "Ekskjuz maj frencz". Poniosło mnie. A teraz tak. Dziękuję serdecznie za rozwinięcie wątku i pomysł zakończenia (wraz z uprawdopodobnieniem go). Na kolejne tezy szczątkowe odpowiadam: tak, tak, nie tak, nie wiem, nie, nie, tak, tak, tak. Jak Pan widzi, bilans trafień jest pozytywny. Innymi słowy, jest dobrze, ale nie beznadziejnie. Wykończy mnie Pan. Kiszka mnie ze śmiechu boli. Pozdrawiam :-),
2007-05-10 00:02
-
>Autor
To szczegół, ale coś mi się wydaje, że między zdaniami: "(...) odwiedzić rodziny, na święta." a "Mają jedną z niewielu okazji (...)", powinno być branie: "Mam cię, ty franco! - krzyknął wędkarz, ciągnąc z całej siły na brzeg szamoczącego się jedenastokilogramowego karpia". Albo coś w tym rodzaju. Zauważyłem, że nie rozwija Pan zbytnio postaci drugo- i trzecioplanowych. A one też mogą posiadać informacje istotne z punktu widzenia śledztwa. :))
2007-05-10 00:22
-
-->zadziorny_mietek
:-) Planowałem szczupaka. Tylko trochę później. :-) Co do postaci drugoplanowych, to rzecz jest kontrowersyjna. Ich nadmiar może być przeciwskuteczny. Planuję być oszczędny w tym elemencie. Chyba. Pozdrawiam,
2007-05-10 00:33
-
Referent Bulzacki
Po tak fantastycznym pokazie dedukcji jaki zaprezentował Zwolski- ja wymiękam :) Chapeau bas! - Panie Zwolski! Ale sprawdźmy wiarygodność tej wersji ;) Pytania do autora: 1. Czy Borawski był dealerem narkotyków? 2. Czy są dowody na to, że był wyznawcą woodoo? 3. Czy są dowody lub swiadkowie, że Borawski miał manko 26 grudnia? A ja stawiam na bardziej prozaiczną wersję- - przechodząc przez płot Romek Czernik potknąl się, upadł i uderzył skronią w kamień lub pień drzewa, stracił przytomność, a że był mróz- niestety dość szybko uległ katastrofalnemu w skutkach wychłodzeniu. Tak czy inaczej podejrzewam, że nie było żadnego morderstwa, tylko nieszczęśliwy wypadek. Ale przyznaję, że wersja Zwolskiego jest nieporównanie bardziej malownicza niż moja :( Pozdrawiam
2007-05-10 00:59
-
-->ewelina
Powiem krótko. Ja też wymiękam. Pan Zwolski jest niemożliwy. Ważne jest jeszcze jedno. Po tym co Pani napisała, koniecznie musi Pani śledzić ciąg dalszy. :-) KONIECZNIE! :-) Pozdrawiam i dobranoc,
2007-05-10 01:09
-
Panie Referencie
Ja wiem, że Pan nie traktuje mnie serio. Raczej jako kogoś w rodzaju tutejszego wsiowego głupka. A nie ma Pan pojęcia, jak poważnie podchodzę do rozwikłania Pańskiej kryminalnej zagadki. Na przykład dziś. Podał Pan w tym odcinku, że temperatura z 26 na 27 grudnia wynosiła blisko -20 st.C. A wyż syberyjski, niosący suchy mróz, utrzymywał się od ponad tygodnia. Na tej podstawie można dość prosto ustalić rok, w którym miały miejsce opisywane zdarzenia oraz, w przybliżeniu, położenie geograficzne "zasranego miasta". Celem ustalenia tych danych podzieliłem Polskę na cztery kwadranty. Środek wyznaczyłem w miejscu przecięcia się ortodrom przekątniowo łączących wierzchołki opisanego wokół Polski czworokąta złożonego z równoleżników i południków, przechodzących przez najdalej na północ (przylądek Rozewie), południe (Opołonek), wschód (zakole Bugu koło Zosina) i zachód (zakole Odry koło Cedyni) wysunięte punkty terytorium Polski. Wypadł tradycyjnie - w miejscowości Piątek k/Łodzi. Od dobrych kilkudziesięciu lat mi tak wychodzi. Chyba jestem konserwatystą. Następnie zwróciłem się do Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (ul. Podleśna 61 w Warszawie, tel. 0/22/56-94-100) o udostępnienie mi dobowych wykresów temperaturowych grudnia z ostatnich 50 lat dla poszczególnych rejonów geograficznych. IMGW polecił mi skontaktować się z Samodzielną Sekcją Osłony Hydrologicznej Górnośląskiego Centrum Hydrologiczno-Meteorologicznego w Katowicach, które dysponuje miesięcznymi biuletynami pogodowymi. Zainteresowanym mogę podać e-mail: Prognozy.Katowice(małpawczerwonym)imgw.pl. Można poprosić o te dane. Serio. Niestety okazało się, że archiwum sięga tylko 1999 roku. W ramach rekompensaty dano mi telefon do pewnego emerytowanego docenta z Instytutu, który od wielu lat gromadzi zapiski dotyczące grudniowych anomalii pogodowych. I co się okazało? W grę wchodzą następujące lata - 1966, 1996 i 2002. Inne daty zostały odrzucone, bo albo temperatura w dniach 26/27 grudnia była dużo niższa, albo utrzymywała się krócej niż 7 dni, albo była wynikiem wyżu bałkańskiego lub ukraińskiego. Dla niektórych rejonów Polski (Suwalszczyzna, Podkarpacie, Dolny Śląsk) mogło to zdarzyć się w nieco innych latach. Badam sprawę dokładniej. Północ kraju raczej wykluczam, bo czytam dokładnie nie tylko same odcinki Kryminału, ale również dialogi i komentarze pod nimi. Wracając do ustalenia roku. 1966 odrzucam, bo ludzie bardziej byli zajęci uroczystościami millenijnymi, niż dilowaniem. Poza tym, wtedy gandzia jeszcze do nas nie dotarła. W 1996 już prędzej. Tym bardziej, że tego roku Pani Szymborska dostała w grudniu literacką Nagrodę Nobla. A cóż to za gagatek był, można przeczytać u Pani Kataryny. Nic, tylko zapalić skręta. Można się nawet nie zaciągać. Tak trochę po prezydencku. Ale najbardziej mi pasuje rok 2002. Dokładnie 27 grudnia ukazał się w "Gazecie Wyborczej" artykuł, który rozpętał aferę Lwa Rywina. Bądź Adama Michnika. Względnie odwrotnie (łac.: vice versa). Tak czy inaczej - początek końca III Rzeczypospolitej. To mógł być też koniec Romana Czernika. Jak Pan widzi, nie popuszczam. Doprowadzę do wyjaśnienia większej ilości faktów, niż zwyczajowe: "kto zabił i dlaczego?". Proste pytania są dla mięczaków, Panie Referencie.
2007-05-10 03:02
-
-->Zwolski
Wstałem jak co dzień, zrobiłem sobie kawę i coś mnie podkusiło, żeby włączyć komputer. Nie ma już szans, żebym o przyzwoitej godzinie przyszedł do zakładu i objął powierzone mi na podstawie umowy o pracę obowiązki referenta. Pisałem już Panu o moim kierowniku. Spotkania z nim to nic miłego. Co więcej, nie wiem czy zdążę się umyć i ogolić. Mam teraz na sobie gacie do spania (klasyczny model, kupiłem w sklepie z oryginalnymi - tak zapewniał sprzedawca - rekwizytami z filmów S. Leone) i chiński "tiszert" narzucony na plecy, żeby być trendy. W ramach podkreślenia stylu free i - nie wypieram się - żeby ująć sobie nieco lat, odpiąłem też tylną klapę w gaciach. Ale nieważne. Ja nie o tym. Podejrzewam, że do pracy, ani porządnie się dzisiaj nie ubiorę (samo wiązanie krawata zabiera mi nie mniej niż 15 minut), ani nie ogolę (poprzestanę chyba tylko na prawej stronie twarzy). Wszystko dlatego, że przeczytałem Pana komentarz. Uznaję za konieczne, żeby przeciąć podejrzenia o istnieniu jakiegoś narkotykowego szlaku. Szybko napisałem część dalszą, która będzie jeszcze uzupełniana, niemniej, wkleję ja za chwilę, żebyśmy nie napytali sobie biedy. Na spotkania z oficerami ABW czy CBA nie mam szczególnej ochoty. Mogłoby to wpłynąć negatywnie na moją karierę referenta, a przynajmniej na przeszeregowania. Poza tym jednak, naprowadził mnie Pan na ciekawy trop. Być może wędkarzem jest ten sam dziad, który kilka lat temu zagadnięty na Pradze Północ otrzymał propozycję, żeby spieprzać. Wydawało się, że to właśnie w tym kontekście przejdzie do historii, a tu jednak nie. Co Pan na to: jest na wakacjach, łowi szczupaka, za chwilę okaże się że ma udział w zbrodni (jeśli taka jest, bo Pani Ewelina zdaje się mieć inną koncepcję). Ale niczego nie obiecuję. Pozdrawiam,
2007-05-10 07:47
-
-->Zwolski
No i pozostaje mi jeszcze zapytać, dlaczego wyklucza Pan północ kraju? To ważne!
2007-05-10 09:38
-
Szanowny Panie Referencie
Północ kraju Miałem na myśli dyskusję odtąd http://referent.salon24.pl/13278,index.html#comment_203504 w dół. Dyskusja niby niewinna, niby związana z aktualną sytuacją meteorologiczną, ale zdawała się sugerować, że opisywane zdarzenia miały miejsce w innym pasie klimatycznym, niż ówczesna (30.04.2007) siedziba Pani Eweliny. Przyznam, że notatki dot. sprawy prowadzę dość chaotycznie, jednak kojarzę Panią Ewelinę ze Szczecinem. Dodatkowo, ostatnie dni kwietnia br. były dość chłodne na całym Wybrzeżu i na Mazurach. Pan musiał, z pewnością, o tym wiedzieć równie dobrze jak ja. Stąd wykluczenie północnej części kraju. Wspomniane notatki, jakie sporządzam przy okazji Kryminału, są bardzo obszerne. Zapisałem już wszystko, co było w domu możliwe do pokrycia atramentem. Stare, niewykorzystane kalendarze-agendy, nieudane wydruki z igłówki, a nawet - bardzo niewygodne do tego celu - bloczki samoprzylepnych karteczek post-it. Wczoraj, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, wydobyłem z pudła w pawlaczu całkiem dziewiczy zeszyt w pięciolinię, który został z czasów, kiedy dziecku zamienili w liceum przedmiot "Wychowanie Muzyczne" na "Wiedzę o Sztuce". Przeleżał nieprzydatny całe lata, a dziś - jak znalazł (nomen omen). W tak obszernym archiwum niezbędnym okazało się indeksowanie. Bo, jak inaczej cokolwiek znaleźć? Trwałoby to zbyt długo. Zindeksowałem na razie nazwiska i terminy geograficzne występujące w samym Kryminale, jak również w przypisach (tu: komentarze). Casus Pani Eweliny wskazuje na konieczność zindeksowania także imion osób wspomagających rozwiązywanie zagadki. A pewnie i pseudonimów. Dziś mam problem ze zlokalizowaniem oświadczeń Pani Eweliny, a jutro może się to zdarzyć z tekstami PT Dziewczyny_pingwina, Kuzynki.Edyty, Nameste, Maxa, Zdzicha W. czy Eumenesa (przed lustracją: Roblyn) oraz wszystkich nie wymienionych powyżej, a tropiących niestrudzenie sprawcę tutejszej zbrodni. A krąg komentatorów się wszak poszerza. Nawet Pan Igła czasem tu coś podziarga. To tyle, tytułem krótkiego wyjaśnienia kwestii geograficznych. Winienem Panu jeszcze dwie rady. Pierwsza ma związek z paradowaniem w gatkach po mieszkaniu. Jestem dotknięty tą samą przypadłością, tyle że już bez t-shirta. Jak Pan przeczyta dzisiejszą prasę, to uświadomi Pan sobie, że hedonistyczne ciągoty będą wyraźnie napiętnowane. A Premier Roman nie rzuca słów na wiatr. Zero tolerancji dla hedonistów! Innych mniejszości też, jednak tamte nas nie dotyczą. Po południu idę do Tesco, kupię gęsto tkane firanki. Panu radzę to samo. Na koniec - ten Pański Kierownik. Kiedyś sam przez to przechodziłem. No, po prostu, gehenna. Trwało to długo, póki nie kupiłem książki "Jak kierować szefem?" (Agencja Wydawnicza Placet, Warszawa 2001). Rady z tej książki są bezcenne, mimo że można ją kupić obciążając swoją MasterCard. Co polecam łaskawej rozwadze, Panie Referencie.
2007-05-10 13:19
-
-->Zwolski
Wrócę na chwilę do geografii. Proszę zwrócić uwagę, że Pani Ewelina ostatecznie przyznała, że u niej też bzy już zakwitły. Nie rezygnowałbym tak łatwo z północnej Polski. Czy chodzi o północ z okolic Pani Eweliny - nie wiem :-), ale pozór zwieść może. Niesiony tą myślą postaram się Panu pomóc, rzucając nowe światło w sprawie. Może jakieś słowo, regionalizm, naprowadzi Pana na trop. W sumie to nie jest istota rzeczy dla Kryminału jako takiego, ale z drugiej strony - kto wie. Bo że miasto istnieje, to elementarne.
2007-05-10 13:33
-
-->Zwolski
Imponuje mi Pana skrupulatność. Pana opracowanie osiągnie kiedyś gigantyczną cenę. Będzie bezcenne. To nie jest praca na marne! I nie chodzi tu o zwykłe rozwiązanie zagadki. Nie tylko :-) Pozdrawiam,
2007-05-10 13:39
pozostałe notki »
-
2007-05-08 14:38
Kryminał 1.4.
[...]
komentarze (11) -
2007-05-05 12:14
Zahir
[...]
komentarze (24) -
2007-05-03 22:58
Kryminał 3.1.
[...]
komentarze (8)
najpopularniejsze posty »
- Kryminał 4.3.Komentarze (262)
- Kryminał 4.4.Komentarze (225)
- άKomentarze (220)
- Z sesji Rady Miasta - 6Komentarze (213)
- ἀγοράKomentarze (213)
- Z sesji Rady Miasta - 9Komentarze (163)
- ZahirKomentarze (160)
- Z sesji Rady Miasta - 11Komentarze (159)
- ZahirKomentarze (133)
- Listy od referenta - 2Komentarze (132)
komentarze (13) skomentuj