komentarze »
-
Uffff....
alez Pan narzucil tempo....:)
2007-12-14 20:40
-
W podręczniku, który Bielan i Kamiński kiedyś na pewno napiszą, będzie stało, że w razie potrzeby trzeba kreować wydarzenia, żeby przykryć niekorzystne dla siebie fakty. Pani MEP., dziękuję za dobre słowo (komentarz nr 45 na poprzedniej stronie). Myślę, że nie powinniśmy robić problemów, tam gdzie nie musi ich być. Poczekajmy i popatrzmy :-),
2007-12-14 20:45
-
>Referent Bulzacki
Przytoczenie nazwisk spin-felczerow, to dobra metoda. Tez wszystko przykryje. :-) Milego wieczoru, choc Matrix to jedyny dotad film, na jakim zasnelam w kinie... ;-)
2007-12-14 20:48
-
Ja upadlam się już do końca. Przełączyłem na mecz Cottbus-Hanover. Trwa pierwsza połowa (1:0). Zyskam trochę jak powiem, że wyłączyłem fonię? Chyba nie... W każdym razie wyłączyłem, zamierzam coś poczytać. Żona mi idzie na jakiś służbowy bal. Rozejrzę się zaraz za jakimś winem. W końcu mam na nią haka. Chociaż ona twierdzi, że ma na mnie, bo nie chciałem iść z nią. Też pomysły...
2007-12-14 20:56
-
Pieczęć lakowa zostaje złamana.
Kule wpadają do bębna maszyny losującej. :)
2007-12-14 20:59
-
@ MEP
masz chyba syndrom weterana, śpi w marszu i pod ostrzałem. No nie wiem jak można usnąć na Matriksie. Sam co prawda usnąłem na Przeminęło z wiatrem, ale to jest długi film i był w środku nocy.
2007-12-14 21:14
-
Szanowny Panie Referencie,
Czy piąta agora oznacza, że szykuje nam Pan Rozdział 4.4 Kryminału? I ciąg dalszy Zahira? Bo w Kryminale nikt jeszcze w płaszczu się nie lansował. A kasztany? Sam noszę. W... prochowcu. Teściowa mnie namówiła. Ze dwadzieścia pięć albo i więcej lat temu. Zaś z Teściową - wiadomo, nie dyskutuje się. Kiedy dzieciaki były jeszcze małe, wymieniałem co roku. Moje ostatnie kasztany mają pewnie z pięć lat. Są z czasów akcji przeciwko szrotówkowi. Czy jeszcze działają? Nigdy się pewnie nie dowiem. Z kasztanami jest chyba jak z zahirami - działają, dopóki nie zginą...
2007-12-14 21:27
-
-->Zwolski
Panie Zwolski, Pan jesteś jednak niemożliwy. I niesamowity. Tak... i niesamowity. Zdziwi się Pan, ile jedna z postaci ma wspólnego z Panem i Pana kasztanami. Niestety nie wiem kiedy Pan się zdziwi, bo wołami nie można mnie zaciągnąć do pisania. Postanowiłem wegetować do końca roku i użalać się na swoim ciężkim losem referenta. Trochę mi od tego weselej... Zdania są z wątków, które jeszcze nie powstały. To znaczy - wątki są w mojej głowie, mniej więcej, ale nie ma ich na ekranie monitora. Jedno zdanie z Zahira, drugie z Kryminału. Zdradzę :-). No, naprawdę nieźle Pan "pojechał" z tymi kasztanami... :-) Cała przyjemność po mojej stronie. Od razu znać "kanclerską głowę".
2007-12-14 22:01
-
Pani MEP. Na razie nic ciekawego. Zamieszczam tekst o Gouldzie. Ten stary. Odgrzebałem go w czeluściach pamięci komputera. I znikam na jakiś czas. Pozdrawiam,
2007-12-14 23:22
-
>kwik
Wczoraj tez zasnelam, wiec mozna.... :-) Pierwszy raz, w kinie, tez bylo pozno, ale poszlam skuszona zapowiedzia "drugiego Lowcy androidow" (he, he, dobre sobie!). Wpadlam do kina zmarznieta, przykrylam sie kurtka, zrobilo mi sie cieplej, film sie jakos ciagnal i ... obudzil mnie pan sprzatajacy sale... ;-)
2007-12-15 06:44
-
>Referent Bulzacki
Aaaa, ten wpis to juz ze dwa razy komentowalam, sama sie zreszta o niego dopraszalam. Nie bede jednak po raz kolejny powtarzac, ze jest Pan genialny. Juz by Pani Referentowa (aniol, pozdrawiam:), w ogole z Panem nie wytrzymala...;-p Objawili sie dzieki niemu nastepni bachoamatorzy (wspominajac o amatorach mam, oczywiscie, na mysli siebie nie Pana). A propos suit, przypomnialo mi sie, ze ostatnio sluchalam ich w samolocie Luftwaffe, w wykonaniu mlodego wiolonczelisty - Niemca (mlody, a juz Niemiec - zgroza!;). Bardzo ladne, takie aksamitne. Ale nie zapisalam jego nazwiska, a tym wieku to.....
2007-12-15 06:53
-
>MEP.
Czesi oczywiście urządzili to sobie doskonale: Ryba pasuje do wigilii, tekst jest czeski, prosty i zabawny (tak sądzę), podobać się może dzieciom. Bardzo to postmodernistyczne ;) ze strony Czechów. U nas, gdyby ktoś chciał słuchać Gomółki (Mikołaja), to miałby na dzieńdobry problem ortograficzny, a potem – kłopot z wyborem. Zasmuca mnie Twoja wzmianka o ostatecznym, nieodwracalnym i głębokim. Zwłaszcza to środkowe określenie niepokoi. Ale że mam to samo, to rozumiem :)
2007-12-15 09:42
-
>nameste
Rzeczywiscie, urzadzili sie w sposob iscie czeski. taki nie do konca powazny, troche ludowo - ludyczny, ale przeciez nie przesmiewczy, "latwy" czy lekcewazacy. Uroczy, naturalny, optymistyczny, przyjazny uzytkownikowi, koledowy. Ja mam te msze - oratorium - jaselka w najlepszym wykonaniu orkiestrowo - wokalnym, ale moge sobie latwo wyobrazic "przylaczenie sie" sluchaczy, zwlaszcza ze Czesi pieknie spiewaja. Co do wzmianki, to jest takie cos, co kazdy z nas predzej czy pozniej musi przerobic (i to sam, samotnie) i jakos sobie z tym poradzic. No to przerabiam i radze sobie. Srednio, niestety. Stad te moje wyglupy tutaj. Dla odwrocenia mysli. No i jeszcze ta dobijajaca aura, pseudoswiateczna cukierkowa atmosfera, ech.... P.S. Bedziesz sie przenosil?
2007-12-15 09:59
-
Referent Bulzacki
Panie Referencie, chcialam sobie dodac Panski nowy blog do ulubionych, ale jako ulubiony zachowuje sie WPIS nie BLOG. Prosze zwrocic uwage adminowi. Moze o tym nie wie.
2007-12-15 10:03
-
>MEP.
Gdy idzie o Pseudo Cukierka, to odwiedzaj raczej eremy, a nie galerie handlowe (niechby tam mieli i najlepsze lody) ;). Niestety, nie mogę służyć adresem najbliższego (znanego mi) eremu, bo wiem, że jego mieszkańcy poszli... na zakupy :>. PS. Nie spieszę się z decyzjami, to pewnie wina tej grudniodepry :)
2007-12-15 10:10
-
Jestem. Witam Szanownych. Służę pomocą w wydobywaniu z depresji. Przy czym pamiętajcie, że to ten sam mechanizm, co w "Portrecie Doriana Greya".
2007-12-15 10:18
-
>nameste
Wbrew pozorom, rzadko odwiedzam Galerie, a i to w precyzyjnie okreslonym celu. Problem w tym, ze ja sie tam zawsze gubie. Jubilera, gdzie chcialam kupic kolczyki dla mojej ciotecznej siostrzeniczki znalazlam dopiero po trzecim okrazeniu;), a to i tak rekord (pozytywny). Potem, nie moge nigdy znalezc schodow, wyjscia, ani samochodu, gdy go jeszcze mialam:) Ale dzieki temu wpadlam na Haagen Dazsa, jak sie okazuje jedynego w Polsce. Czemu tam i czemu taki "przycupniety" maly barek - nie wiem. Zwlaszcza ze, jak ostatnio gdzies przeczytalam to jedna z najdrozszych lokalizacji na swiecie! Wyobrazasz sobie!? Champs Elysees, Manhattan tansze niz GM? Przebila nas chyba tylko tokijska Ginza, ale jaki tam maja wybor (lodow)! Ach gdziez te eremy? Gdziez te magiczne sklepiki( w Warszawie!), wspomniane elsewhere? ;-)
2007-12-15 10:24
-
>MEP.
To jest problem, znaleźć coś. Metoda "na chodzone" jest często (przeważnie) zawodna. Lepiej mieć jakichś Wtajemniczeńców, ale oni niechętnie zdradzają się ze szczegółami Wiedzy, chyba że zdybani na osobności. Jestem pewien, że zdybany (na osobności) referent byłby prawdziwą kopalnią ciekawych adresów (gdybyś go zdybała Skutecznie ;). Rozbiłaś samochoda? Słusznie, one alienują ;).
2007-12-15 10:30
-
>nameste
Nie, nie rozbilam. Po prostu zrezygnowalam (byl sluzbowy), bo wiecej z niego bylo zgryzoty niz pozytku. Zreszta ja lubie chodzic. Jesli chodzi o bezpretensjonalne adresy w Warszawie, to moge sluzyc jedna ksiegarnia, jedna kwiaciarna i jednym sklepikiem przy restauracji (ingrediencje orientalne). Kluczem jest moim zdaniem "prowadzenie" sklepu przez wlasciciela albo dlugoletniego pracownika. To warunek znawstwa "asortymentu" i klientow. Rotacja bliska predkosci swiatla w wiekszosci "placowek", niestety szkodzi. Szkodzi tez "kultowosc". Taki los spotkal sklad winny mojego znajomego. Biedak;) Ale musze przyznac, ze dawno juz nie bylam tak uprzejmie i milo obsluzona, jak we wspomnianym wyzej sklepie jubilerskim, choc moj zakup byl, jak na ich oferte, groszowy. Polecam tez "centralna" pijalnie czekolady Wedla - jest tam prze-mi-lo.:)
2007-12-15 10:41
-
Haagen-Dazs
Zapytałem, bo słabo się znam. Żona je jadła w Paryżu. Mówi, że są bardzo smaczne. Niestety nie mogę obiecać, że pójdę do GM. Może jak nie będzie tam tylu ludzi. Słucham właśnie "Oratorium na Boże Narodzenie" J.S.B. Ostatni raz słuchałem go blisko rok temu. Musi coś być w tej "cukierkowości", i to od dawna. Bach bożonarodzeniowy odpowiada mi mniej, niż np. wielkanocny.
2007-12-15 10:47
-
>Referent Bulzacki
Mozna je kupic w pojemniczku - zaladuja, i wyjsc. Prosze zrobic przyjemnosc zonie:)
2007-12-15 10:53
-
re: cukierki
Chciałem się zwrócić wprost do referenta w tej sprawie O Wyższości. Ale – dla jego bezpieczeństwa, bo mam zamiar wygłosić herezję ;) – powiem w przestrzeń. Wielkanoc ma same głębokie sensy, a czas (wiosenny czy przedwiosenny) sprzyja. To drugie święto jest, wybaczcie, nieusuwalnie niemowlęce, pyzate i unurzane po uszy w czułostkowościach. Być może za czasów JSB jeszcze takim nie było, albo też: AŻ takim. Tak czy inaczej, płaczę teraz nad nieodżałowanym pogaństwem i jego tysięcznymi barwami. O.
2007-12-15 10:53
-
>nameste
"To drugie święto jest, wybaczcie, nieusuwalnie niemowlęce, pyzate i unurzane po uszy w czułostkowościach." - no i dobrze. Moze lepiej byloby w czulosciach niz czulostkowosciach, ale one tez sa potrzebne. I piekne. Przez nie tez uczymy sie sensu milosci i Milosci. Tylko bez ideologii marketingowo - medialnej. To, z kolei, osacza.
2007-12-15 10:59
-
-->MEP.
Przebiegły plan :-). Pomyślę... Chociaż wychodzę z założenia, że największą przyjemnością i szczęściem jestem ja sam, w związku z czym żadne inne potwierdzenia nie są już potrzebne. Moja teoria nie znajduje zrozumienia, co więcej jest ostentacyjnie lekceważona. Przy czy - kropla drąży skałę, a ja jestem uparty... (Będę to musiał zaraz wykasować:-)).
2007-12-15 11:01
-
>MEP.
Mam niejasne wrażenie, że wypowiedziałaś się poważnie. Szok, normalnie ;).
2007-12-15 11:05
-
-->Nameste
Nameste!, bluźnisz i to w dodatku - jak widzę - nie bez przyjemności własnej. A kto... - powiedz mi - kto zabrania ci pogaństwa? Ja nawet chętnie bym na to popatrzył. Z boku... Mówiąc poważnie, w warstwie symboliki medialnej, całej otoczki jaka wiąże się z "obchodzeniem" Świąt, zgadzam się, że to bywa nie do obrony, również w kategoriach estetycznych. Ale to jest powierzchowność, rytuał, każdy ma Święta na swoją miarę albo przeżywa wówczas głęboki stresssss...
2007-12-15 11:08
-
>Referent Bulzacki
Jest Pan w mylnym bledzie. Calkowicie, totalnie i na wskros. Fe! ;-)
2007-12-15 11:10
-
>nameste
Ach, coz Cie tak zszokowalo?
2007-12-15 11:11
-
-->MEP.
Pani MEP., zdradza Pani oznaki przygnębienia. Wyciągniemy Panią z tego. Chociaż ze mną może być kiepsko, bo ja raczej podchodzę do rzeczy "wstrzemięźliwie", ale Nameste - to urodzony optymista. Tylko się tego wstydzi. Jego też z tego wyciągniemy (tym razem ja i Pani).
2007-12-15 11:12
-
Panie Referencie,
dzieki. Nikt mnie nie rozumie tak, jak Pan. Nikt.;-)
2007-12-15 11:18
-
-->MEP.
Nie ma sprawy :-). Trzeba o Panią dbać, jakbyśmy wszyscy tutaj wyglądali, sami... Rozumiem, że podbija Pani też w ten sposób trochę stawkę Nameste, który przestał zdradzać cechy ludzkie i zatracił się w swym pogaństwie. Teraz niech on się tłumczy.
2007-12-15 11:30
-
>Referent Bulzacki
Martwie sie o nameste. Zaczynam miec refleksje eschatologiczne w zwiazku z nim. Niedobrze. Ale sa tez problemy innej natury. Wlasnie wyciagnelam z pralki "ciemne" pranie, do ktorego (Boze zlituj sie!) dostal sie (nie wiem jak) JASNY, KASZMIROWY sweterek. Wszysko jest kiciate! Ratunku! ;-(
2007-12-15 12:05
-
>MEP.
Niedobrze, podwójnie niedobrze. Kiciate pranie. Refleksje eschatologiczne w związku. Refleksje eschatologiczne przynależą do sfery wielkanocnej, gdyby miały być w związku. Chociaż ja nie bardzo wierzę w związki ;o. Chaos się zakradł, myślę. Nie sam, ktoś mu pomógł. Podejrzewam, że semantyczne igraszki referenta (typowa przywara osób boleśnie zmuszonych do referatu) nie są tu bez winy. I premedytacji (że zakończę taką krótką, pokropkową marlowe'owsko-referencką frazą). I premedytacji.
2007-12-15 12:11
-
>nameste
Problem wlasnie w tym, ze Ty w nic nie wierzysz. Z premedytacja. ;-p Stad eschatologia. Szkoda by bylo, gdybys Ty byl w piekle, gdy my wszyscy (a przynajmniej niektorzy;) w niebie, prawda?
2007-12-15 12:16
-
I nie masz racji
nameste, co do eschatologii. Adwent jest oczekiwaniem na POWTORNE przyjscie. Czyli m.in Sad Ostateczny. Wolimy jednak myslec o Dzieciatku i choince. I trudno sie dziwic.;-)
2007-12-15 12:19
-
>MEP.
Kochana MEP. :) – skąd ten dziki pomysł, że ja w nic nie wierzę? Tak, wiem, że nie masz najmniejszej podstawy (poza, oczywiście, *piekielną* intuicją) do takiego sadu. Wiem, że i Ty to wiesz. Wzruszony jestem zatem. Tą prowokacją :) Dlaczego? – nie powiem publicznie ;p.
2007-12-15 12:20
-
re: "nie masz racji"
Wszystko (literalnie) można podszyć eschatologiczną podszewką. (I zaraz mi się przypomina: "Czas to krawiec...")
2007-12-15 12:23
-
>nameste
Niewdziecznik! To ja Go chce za uszy z piekla wyciagac, a ten... Nie, to nie. Smaz sie i skwiercz. ;-p Coz, kazdy dobry uczynek spotka zasluzona kara...;)
2007-12-15 12:36
-
>nameste
Eschatologia - powaznie. Nie jest tak, ze wszystko mozna nia podszyc. W sensie religijnym, jest odwrotnie niz w uczuciowym, bo ludzie maja tendencje do powierzchownego odbioru symboli. Ja rowniez. Boze Narodzenie kojarzy nam sie radosnie, a wlasciwie powinno byc rowniez czasem refleksji, o ktorych wczesniej wspomnialam. Wielkanoc, niby smutna, powinna byc Swietem najwiekszej radosci ze zmartwychwstania i zbawienia. Ale my patrzymy na to wszystko przez, ludzki, pryzmat narodzin i smierci (Chrystusa). Przykladamy do nich wylacznie ludzka miare. Moze to tez jeden z efektow ogolnego, zdziecinnialo - disneyowskiego podejscia do rzeczywistosci. Wszystko powinno byc latwo strawne i dobrze spreparowane. Coraz mniej sie od nas wymaga, a i my coraz mniej wymagamy od siebie. Oj, przynudzam;)
2007-12-15 12:45
-
>nameste
Jeszcze gorsze niz pojscie do piekla, byloby gdybys poszedl do niewlasciwego nieba...;-))
2007-12-15 13:14
-
-->MEP.
W sprawie sweterka, bo w zbawieniu Nameste chyba nie pomogę. Najwyraźniej się uparł. Może kiedy rzeczy wyschną, uda się je oskrobać. Jak rybę z łusek... Sweterek pewnie nie do odratowania. A którą winiarnię ma Pani na myśli? Czyżby tę, gdzie właściciel ma nazwisko na literę "M"? :-)
2007-12-15 17:52
-
>Referent Bulzacki
Taak, nameste mnie tez przerasta;). Ale probowalam, coz wiecej moge, szara myszka. Pranie odkickowuje sie (jak na te sytuacje:) niezle. Lazienka jednak do ponownego sprzatania - tez kiciata. A sweterek - cholernik, caly i zdrowy. Moze dlatego, ze piore czarne rzeczy w zimnej wodzie. Tak to ta winiarnia, zreszta oni mieli przedtem sklep przy restauracji. Mieli tez restauracje;). Przemili ludzie. Ich wina obsluzyly niejedna impreze, wesele, oficjalna kolacje itp. Zreszta swietnie potrafia doradzic i dobrac (mam na mysli Gospodarza, ktory naprawde tym zyje). Ale wolalam ich przedsiewziecie zanim sie (slusznie i zasluzenie) "rozroslo"... I zanim zaczelo tam bywac "towarzystwo". Bo ja niesmiala jestem. Bardziej.:)
2007-12-15 18:07
-
-->MEP.
Tak, to bardzo modne miejsce. Niekoniecznie z powodu dobrego zaopatrzenia w wina, a wina mają tam przednie... :-) Wszystko potwierdzam. Niestety owe rzeczy dzieją się w rejonach miasta dosyć dla mnie odległych. Ja funkcjonuję bliżej pól mokotowskich i też jestem raczej nieśmiały :-). Sweter ma Pani nieśmiertelny. Życzę miłego sprzątania :-).
2007-12-15 18:35
-
O!
To funkcjonujemy w podobnych "polnych" rewirach. Dla mnie sklad M. to tez drugi koniec swiata.
2007-12-15 18:39
-
>MEP., referent Bulzacki
Wasza rozmowa, pełna porozumiewawczych mrugów i szeptania na ucho, spowodowała, że poczułem się jak rozmówca drugiej kategorii, który albo ośmieli (ośmieszy) się, pytając wprost, a gdzie ci M., jak ich znaleźć itd., albo będzie musiał pogodzić się z niewiedzą i idącą za nią drugorzędnością. A może i trzeciorzędnością. Potem niektórzy dziwią się, że trzeba dawnych częstych gości wzywać trąbkami na apel ;).
2007-12-16 08:58
-
>nameste
"mruganie" moze byc wkurzajace, przyznaje. Tak jak podsluchiwanie pod drzwiami i udawanie przez niektorych, ze ich nie ma...;p M. mieszcza sie przy Burakowskiej. To takie nowe(?) schick centrum, gdzie to kreatorzy fryzur (bron Boze fryzjerzy!) i kreatorzy mody ( bron Boze krawcy!), a wszyskie sklepy to galerie, a kieliszek do jajka kosztuje srednia krajowa, bo "dizajnerski"...itp., itd. Miejsce, gdzie sie bywa "to see, and to be seen". Ale sklad M. bardzo mily. Teraz sie chyba rozrosli, wiec wlasciciele chyba raczej koordynuja niz obsluguja - nie moge reczyc za personel najemny, ale kiedy tam bywalam, ujmowalo mnie, ze z rowna atencja traktowano klientow kupujacych za 30-50 PLN, jak tych co za 1000 (butelka!). Wlasciciel zreszta "zyje" winem i ma doskonaly gust i wybor. Jest tam tez takim maly kacik (prowadzila go Pani M.), gdzie mozna sie napic wina i zjesc cos malego. Mile miejsce, mam nadzieje, ze wyjdzie z mody...;-)
2007-12-16 09:17
-
-->MEP., Nameste
Potwierdzam wszystko co mówi Pani MEP. Nie posługiwałem się nazwiskiem właściciela, bo nie wiedziałem czy wypada skoro Pani MEP. mówiła trochę enigmatycznie :-), a poza tym chodzi o skład win i małą winiarnię (tylko). Pozdrawiam,
2007-12-16 09:25
-
>MEP.
"Podsłuchiwanie". Aha. To już taka klasyfikacja poza drugo- czy trzeciorządnością, to już właściwie dyskwalifikacja. Najmocniej przepraszam i znikam.
2007-12-16 09:30
-
> nameste
Fochliwcze! Wracaj mi tu! Juz! :-) I wlacz sie w dyskusje.
2007-12-16 09:39
-
Hm... jaki wrażliwy.
2007-12-16 09:50
-
... i drażliwy. Nie bądź taki.
2007-12-16 09:50
-
>Referent Bulzacki
Bylam i czytalam. No, no... Teraz mamy "friends in right places"...;-)
2007-12-16 10:39
-
-->MEP.
Jaki to awans? Zesłany zostałem. Za tę awanturę z kolorek choinki.
2007-12-16 10:40
-
A to choinka
moze miec ROZNE kolorki!?
2007-12-16 10:44
-
-->MEP.
Pani MEP., przepraszam, tak jest jak się pisze równolegle w dwóch miejscach (:)) - przy czym - nie narzekam, proszę wykluczyć tę niesłuszną i nieprawdziwą myśl... Powinno być: "Za tę awanturę o kolor choinki". Posprzeczaliśmy się trochę. Fakt. Wspominałem o tym w tekście na... No tak... przepraszam, to żadna aluzja :-))). Bardzo mi miło, że przeczytała Pani protokół. Chyba kilka jeszcze napiszę, tak sobie myślę. Będą niespodzianki...
2007-12-16 10:53
-
Pani MEP., czy muszę dodawać, że to jest TO Miasto.
2007-12-16 10:59
-
>Referent Bulzacki
Alez dobrze, ze Pan dodal! Bo ja juz bylam bliska przekonania, ze to MOJE miasto. Rodzinne...;-)
2007-12-16 11:03
-
>Gould
mam propozycje-wyzwanie dla Panskiego Mikolaja (czy kto tam przynosi Panu prezenty pod choinke)- GLENN GOULD The complete Original Jacket Collection (80 plyt!). Gdyby jednak Mikolaj nie podolal;), to ostatnio kupilam sobie, w ramach poprawiania nastroju, Six Sonatas for Violin and Harpsichord, gdzie graja Gould i skrzypek Jaime Laredo, Boliwijczyk. Gould - wiadomo, ale Latynos gra jak aniol. Warto. Zabawne, jak wydanie paru groszy podnosi na duchu, prawda? Ot, jeszcze jeden paradoks;)
2007-12-16 14:12
-
-->MEP.
Zdradzę Pani, że mam wszystkie nagrania Goulda, które są potrzebne. Monitoruję sprawę od dawna :-). Ale dziękuję! Znam też to wykonanie sonat. Moje ulubione zagrali inni, ale potwierdzam - jest cudne. Jeżeli chce Pani sobie zrobić prezent pod choinkę (:-)), to proszę - póki jeszcze jest w sklepach - zakupić płytę "Works for Piano" Pawła Szymańskiego (na fortepianie gra M. Grzybowski). Przy czym proszę o dwie sprawy. Pierwsza - niech to będzie prezent ode mnie (mimo, że sama go sobie Pani kupi :-)))). Druga - nie wolno zniechęcać się po pierwszym słuchaniu. Jest ryzyko, że może być Pani rozczarowana, ale takie ryzyko jest zawsze - nawet z Mozartem. (Wiem co mówię :-)). Zakładam, że nie zna Pani tego kompozytora. Jeżeli Pani zna - przepraszam. :-)
2007-12-16 14:42
-
>Referent Bulzacki
Moj (prawie) komplet nagran Goulda, nie tylko bachowskich, przepadl - ukradziony, chyba juz zreszta o tym Panu pisalam. Ale coz, traktuje to jako moj "kaganiec oswiaty". Mam nadzieje, ze zlodziej slucha go sobie teraz (z przyjemnoscia) w zakladzie karnym... Ech rozmarzylam sie. Z tym zakladem.;) Plyty, o ktorej Pan wspomnial, nie znam. Chetnie nabede droga kupna i opowiem o wrazeniach. Pozdrawiam.
2007-12-16 14:53
-
-->MEP.
Tak, na pewno słucha we Wronkach... Z kolegami w celi wieczorem fragmenty Die Kunst der Fuge sobie puszczają i medytują o uniwersaliach. Oj, Pani MEP. ... :-))) Kupić płytę koniecznie, dać jej szansę i nie mieć później do mnie pretensji. Niech też Pani nie spodziewa się zbyt wiele. To nie jest pierwsza liga kompozycji. Świat nie zna i nie zachwyca się Szymańskim (chociażby tak jak Glassem he, he...). Ale polecam ją i proszę się domyślić dlaczego. Czekam zatem na relację... Jeżeli zakup okaże się fiaskiem, za rok "kupię" Pani coś innego. :-))) Pozdrawiam, będę za jakiś czas,
2007-12-16 14:59
-
A mnie to teraz do ucha pan Krzyś Rea śpiewał...
"driving home for Christmas"... A tu bach! - Bach jest. Zupełnie nie rozumiem, jak ten Krzyś mógł mnie tak przekierować. No...
2007-12-16 20:07
-
podsłuchuję nieelegancko pod drzwiami od kilku Agor
Do tego z opóźnieniem. Niemal jakbym odczytywała panareferentowy protokół (też mi się zdarzało raz protokołować zebranie. Tym bardziej doceniam Pańską pracę). Korzystając z niedzielnowieczornej chwili wolnej dorzucę swoje trzy grosze: Pan MEP. dzięki za cynk o lodach, jak ja je lubię - mam nadzieję, że mają dolce di latte, ale przede wszystkim takie z orzeszkami pekanowymi. Teraz strach się wybierać do GM, ale kto wie, może po Świętach? Co jeszcze? A! Oczywiście świetne zdania Pana Referenta. A te kasztany! Zasypianie w czasie filmów - mi zdarzyło się zasnąć na "Undergroundzie", ale to w domu. A mąż mój notorycznie zasypia w czasie oglądania filmów. Kiedy ktoś pyta, czy widzieliśmy ten czy ów, mąż patrzy na mnie wzrokiem wyczekującym, a ja mu przypominam jak się zaczynało i do której minuty dotrwał. No ładnie, teraz zaczęłam zasypiać znudzona swoimi własnymi pomysłami co jeszcze mogłabym tu napisać. Może lepiej zachowam je dla siebie, żeby jutro nie wywołać nagłego chrapania w referacie, czy też w innych okolicach Pól Mokotowskich. pozdrawiam serdecznie. Specjalne ukłony dla Pana Zwolskiego z przypomnieniem naszej wspólnej wyprawy po puszczy
2007-12-16 22:52
-
Auć!
Widze, ze moj (w zamysle) precyzyjnie wymierzony i zlosliwy passus o podsluchiwaniu ma razenie bomby kasetonowej:( Nie ma co. Wypada sie wycofac i bardzo przeprosic wszystkich za sprawienie przykrosci, rowniez "Glowny Cel". Wyglupilam sie i tyle. Pokrzywdzonych zapewniam, ze nie unikne kary. Niedlugo wychodze do dentysty i tam zaplace za wszystko....;)
2007-12-17 07:03
-
>MEP.
trochę mi głupio się zrobiło, bo pewnie i bez owej bomby bym napisała o podsłuchiwaniu, czując się nieco jak podglądacz (taką mam naturę, wścibska jestem). Mam nadzieję że dentysta ma dobre środki znieczulające i panuje u niego przyjemna atmosfera. Kiedyś byłam u dentysty, który miał stare, ciemne biurko, rachunki wypisywał wiecznym piórem na eleganckim papierze, z głośników leciała muzyka, bodaj czy nie Bacha, a w gabinecie panował przyjemny półmrok, oczywiście rozświetlony gęstym światłem tam, gdzie stał super nowoczesny fotel.
2007-12-17 11:23
-
>julll
Nie, bardzo dobrze sie stalo. Czasami czlowiek (bez zlych intencji, naprawde) cos glupiego napisze, co niby ma byc "bardzo dowcipne", a potem dopiero sobie uswiadamia, ze moze byc odczytane jako obrazliwe. Co do dentysty, to chodze do takiego kombinatu dentystycznego niedaleko mojego domu - nietaniego, ale b.milego obslugowo, dobrego jakosciowo i rzetelnego. Tym bardziej, ze moja Pani Doktor musi poprawiac po poprzednim dentyscie. Znieczulenie - oczywiscie!:) Nawet (musze przyznac) odczuwam jakas perwersyjna przyjemnosc w chodzeniu tam....;) Mozna tam tez dostac miśka, samochodzik lub np. spineczke, jesli sie jest grzecznym i wystarczajaco malym. Skandal, prawda? Toz to ageizm w czystej postaci! Zwlaszcza samochodziki fajne sa....
2007-12-17 12:02
-
>MEP.
jakbym czytała o mojej aktualnej dentystce (którą powinnam odwiedzić - myślę o tym od kilku miesięcy) - cały opis się zgadza, łącznie z blisko domu. I też panuje tam ageizm, i choć moje dentystka, nie dużo, o ile w ogóle, starsza ode mnie zwraca się do mnie per "dziecko", to nie dostaję samochodzików i innych takich. Moja prababka zauważyła kiedyś: "Jak byłam mała wszystkie łakocie dostawali dorośli. Kiedy dorosłam, wszystkie łakocie przeznacza się dla dzieci." Odwieczny ageizm. Moja nieszczęsna prababka trafiła na moment przejścia, kiedy zaczęto dyskryminować nie tych, co do tej pory. To w ogóle pechowe pokolenie było.
2007-12-17 13:03
-
>julll
;-)))) Trzeba zatem dobrze przeanalizowac ten cykl (dzieci -dorosli- dzieci - itd.), moze nam jeszcze starczy zebow, zeby sie zalapac...;-)
2007-12-17 13:54
-
ZWOLSKI
Panie Zwolski, niech Pan napisze na: [email protected] Jest tam dla Pana przesyłka. Radzę przyjąć. Na razie po dobroci. Pozdrowienia
2007-12-17 16:00
-
Szanowna Pani Julll,
Odwzajemniam się serdecznościami. Trudy wędrówki, w mojej wersji i tak skróconej, odczuwam do dziś. Taki ze mnie twardziel. Ech...! Czas chyba rozejrzeć się za dobrym funduszem emerytalnym?
2007-12-17 18:43
-
Szanowny Panie Referencie,
Zaszczyt to dla mnie wielki, dziękuję. Czytuję już raczej T, niż S24 (świetne Protokoły!). Ale, że i tu do Pana zaglądam, dobitnym dowodem niech będzie fakt, iż list wysłałem o 16.02. Nawet trzy listy. Z przejęcia...
2007-12-17 18:43
-
-->Zwolski
Mam nadzieję, że z sukcesem! Pozdrawiam,
2007-12-17 19:08
-
MARIAN ZMYŚLONY
Panie Marianie, zdaniem wielu dobrych ludzi (nie chodzi o mnie), jest niedobrze, bo nie można z Panem porozmawiać. Proszę się zastanowić, czy nie chciałby Pan czasami wymienić parę zdań ze starymi znajomymi. W innym miejscu. Niezobowiązująco... Jeżeli Pan nie odmówi, proszę o wysłanie maila na adres: [email protected] (w treści maila proszę wpisać - "Zaproszenie od Yayco, protokołował referent Bulzacki."). Pozdrowienia,
2007-12-20 10:14
pozostałe notki »
-
2007-12-13 14:56
ἀγορά - 3
-
2007-12-11 00:36
ἀγορά - 2
-
2007-12-04 15:11
ά
najpopularniejsze posty »
- Kryminał 4.3.Komentarze (262)
- Kryminał 4.4.Komentarze (225)
- άKomentarze (220)
- Z sesji Rady Miasta - 6Komentarze (213)
- ἀγοράKomentarze (213)
- Z sesji Rady Miasta - 9Komentarze (163)
- ZahirKomentarze (160)
- Z sesji Rady Miasta - 11Komentarze (159)
- ZahirKomentarze (133)
- Listy od referenta - 2Komentarze (132)
komentarze (73) skomentuj