Znaczy tak: córkę odratowano bo lekarze narobili rabanu, że wnuczka jest poważnie chora i wtedy, jakby nigdy nic, Josef F. ogłosił, że wróciła. I pewnie gdyby nie zaczęła mówić, nic by z tego nie wynikło. Czyli najpierw się człowiek zgubił, potem znalazł, i wszystko jest ok? Na ile rozumiem temat, policja z marszu wzięła za dobrą monetę jego początkową wersję o sekcie (co jest fakapem numer jeden), i takich akcji po drodze jest w całej sprawie jeszcze kilka. Zmierzam do tego, że aparatura – w sensie przepisów i uprawnień – jest, tylko potrzebna jest jeszcze wola ich używania. Tutaj mamy do czynienia z jakimś koszmarnie długim splotem olewactwa i biurokratycznej indolencji.
A z tym krzykiem o Hausfriedenbruch to trochę jak z pancurami czy hiphopowcami, co to wrzeszczą na policję i “chwdp” w kółko, ale jak ich skini albo konkurencyjny gang pogonią to oczywiście oczekują, że psiarnia ich wyratuje. Hipokryci i tyle.
@Lorenzo
Znaczy tak: córkę odratowano bo lekarze narobili rabanu, że wnuczka jest poważnie chora i wtedy, jakby nigdy nic, Josef F. ogłosił, że wróciła. I pewnie gdyby nie zaczęła mówić, nic by z tego nie wynikło. Czyli najpierw się człowiek zgubił, potem znalazł, i wszystko jest ok? Na ile rozumiem temat, policja z marszu wzięła za dobrą monetę jego początkową wersję o sekcie (co jest fakapem numer jeden), i takich akcji po drodze jest w całej sprawie jeszcze kilka. Zmierzam do tego, że aparatura – w sensie przepisów i uprawnień – jest, tylko potrzebna jest jeszcze wola ich używania. Tutaj mamy do czynienia z jakimś koszmarnie długim splotem olewactwa i biurokratycznej indolencji.
A z tym krzykiem o Hausfriedenbruch to trochę jak z pancurami czy hiphopowcami, co to wrzeszczą na policję i “chwdp” w kółko, ale jak ich skini albo konkurencyjny gang pogonią to oczywiście oczekują, że psiarnia ich wyratuje. Hipokryci i tyle.
Banan -- 29.04.2008 - 14:13