że przed kryzysami wzrasta poziom nietolerancji. Podobnie jak przed wybuchem wojny rodzi sie więcej dziewczynek. Oba te zjawiska maja swoje logiczne uzasadnienie. Zostawmy dziewczynki w spokoju i spróbujmy wyjaśnić dlaczego wzrost nietolerancji niejako antycypuje wybuch kryzysu.
Otóż trudno się realizuje (tak, tak) kryzys i przygotowuje wojny bez polaryzacji spoleczenstw/a. A najlatwiej dokonać tego przy pomocy nietolerancji. Nietolerancji wobec kogokolwiek i czegokolwiek, za to wywolywanej w sposób swiadomy acz wredny przez tych, którzy z tych czy innych powodów chcą wywolać kryzys lub wojnę.
Perspektywiczny kryzys będzie bardzo skomplikowany, rzeklbym kompaktowy, bo zawierać będzie oprócz pierwiastków ekonomicznych, także religijne, spoleczne, kulturowe i rasowe (np. podczas II wojny światowej element religijny nie odgrywal prawie źadnej roli).
A wzrost liczby urodzin dziewczynek jest wyrazem ciąglego optymizmu ze strony Natury:-)
Coś w tym jest, Panie Ezekielu,
że przed kryzysami wzrasta poziom nietolerancji. Podobnie jak przed wybuchem wojny rodzi sie więcej dziewczynek. Oba te zjawiska maja swoje logiczne uzasadnienie. Zostawmy dziewczynki w spokoju i spróbujmy wyjaśnić dlaczego wzrost nietolerancji niejako antycypuje wybuch kryzysu.
Otóż trudno się realizuje (tak, tak) kryzys i przygotowuje wojny bez polaryzacji spoleczenstw/a. A najlatwiej dokonać tego przy pomocy nietolerancji. Nietolerancji wobec kogokolwiek i czegokolwiek, za to wywolywanej w sposób swiadomy acz wredny przez tych, którzy z tych czy innych powodów chcą wywolać kryzys lub wojnę.
Perspektywiczny kryzys będzie bardzo skomplikowany, rzeklbym kompaktowy, bo zawierać będzie oprócz pierwiastków ekonomicznych, także religijne, spoleczne, kulturowe i rasowe (np. podczas II wojny światowej element religijny nie odgrywal prawie źadnej roli).
A wzrost liczby urodzin dziewczynek jest wyrazem ciąglego optymizmu ze strony Natury:-)
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 23.05.2008 - 18:49