Te przykłady odwołują się do korzyści jakie dziecko otrzyma kiedy dorośnie, a nie kiedy jest dzieckiem. Zatem to jest korzyść odroczona, nijak mająca się do dzieciństwa.
Rozumiem, że nie chciałeś nikogo przekonać do tego, że nie warto się uczyć czytania i liczenia, i wielu jeszcze innych rzeczy po drodze.
Dla mnie dzieciństwo to czas bez niektórych obowiązków, bez tykania zegara tik-tak… tik-tak… tak-tak…
Nie tylko rodzina może ten czas skórcić, może też to zrobić narzucony system edukacyjny.
Może i jedno, i drugie.
Zadajesz pytanie:
“A tak w ogóle, to co to jest “dzieciństwo”?
Czy to nie jest przypadkiem taki mityczny EDEN, w którym można robić wszystko i za nic nie ponosi się konsekwencji?”
Niestety nie. Nie mamy z życiu takiego czasu, no może poza niemowlęctwem, że możemy robić wszystko i nie ponosić konsekwencji.
Później zaczynają się schody.
Stromość niektórych z nich powinna nadejść później, niż wcześniej.
Radecki
Zacząłeś nie na temat, nie tylko pozornie.
Te przykłady odwołują się do korzyści jakie dziecko otrzyma kiedy dorośnie, a nie kiedy jest dzieckiem. Zatem to jest korzyść odroczona, nijak mająca się do dzieciństwa.
Rozumiem, że nie chciałeś nikogo przekonać do tego, że nie warto się uczyć czytania i liczenia, i wielu jeszcze innych rzeczy po drodze.
Dla mnie dzieciństwo to czas bez niektórych obowiązków, bez tykania zegara tik-tak… tik-tak… tak-tak…
Nie tylko rodzina może ten czas skórcić, może też to zrobić narzucony system edukacyjny.
Może i jedno, i drugie.
Zadajesz pytanie:
“A tak w ogóle, to co to jest “dzieciństwo”?
Czy to nie jest przypadkiem taki mityczny EDEN, w którym można robić wszystko i za nic nie ponosi się konsekwencji?”
Niestety nie. Nie mamy z życiu takiego czasu, no może poza niemowlęctwem, że możemy robić wszystko i nie ponosić konsekwencji.
Później zaczynają się schody.
Stromość niektórych z nich powinna nadejść później, niż wcześniej.
Gretchen -- 16.10.2008 - 00:24