“Nie ma pomysłu na pomoc strukturalną czy technologiczną; wygląda na to, że ci, którzy mogliby jej udzielić, niezbyt się do tego palą ze względów merkantylnych. Pomoc rzeczową zawsze da się jakoś wpisać w koszty czy poprawić nią image firmy lub państwa; pomoc strukturalna – jeśli będzie odpowiednio wykorzystana i przyniesie oczekiwane efekty – stworzy, nie daj Boże, konkurenta na rynku.”
I to, oczywiscie zgoda, ale… Nie obawialbym sie tak bardzo nowego “konkurenta na rynku”, bo wytworzy sie tez nowy rynek konsumentow. Tymczasem potencjalnych konsumentow mamy, ale nie mogac zaspokoic swoich zapotrzebowan na miejscu, emigruja. A pomoc w takim wydaniu, w jakim jest “organizowana” tylko temu pomaga. Bo przeciez lepiej jest zyc w bogatym kraju, ktory stac na podarunki, niz u siebie oczekiwac “manny z nieba”.
Niestety, poprawnosc polityczna zostala posunieta do takiego absurdu, ze najbezpieczniej jest nie “mieszac sie”, podarowac kilka workow z ryzem i przynajmniej wiadomo, ze nikt nas nie oskarzy o “neokolonializm”.
A ze przez to odbywa sie powolna “kolonizacja” Europy. Tez nie wypada o tym mowic, bo to niepoprawne.
Wydaje mi sie, ze duzo lepiej byloby przeciwstawic sie azjatyckiej ekspansji w Afryce, nawet bedac narazonym na krytyke, niz czekac az dojdzie ona do Europy.
Panie Lorenzo
“Nie ma pomysłu na pomoc strukturalną czy technologiczną; wygląda na to, że ci, którzy mogliby jej udzielić, niezbyt się do tego palą ze względów merkantylnych. Pomoc rzeczową zawsze da się jakoś wpisać w koszty czy poprawić nią image firmy lub państwa; pomoc strukturalna – jeśli będzie odpowiednio wykorzystana i przyniesie oczekiwane efekty – stworzy, nie daj Boże, konkurenta na rynku.”
I to, oczywiscie zgoda, ale… Nie obawialbym sie tak bardzo nowego “konkurenta na rynku”, bo wytworzy sie tez nowy rynek konsumentow. Tymczasem potencjalnych konsumentow mamy, ale nie mogac zaspokoic swoich zapotrzebowan na miejscu, emigruja. A pomoc w takim wydaniu, w jakim jest “organizowana” tylko temu pomaga. Bo przeciez lepiej jest zyc w bogatym kraju, ktory stac na podarunki, niz u siebie oczekiwac “manny z nieba”.
Niestety, poprawnosc polityczna zostala posunieta do takiego absurdu, ze najbezpieczniej jest nie “mieszac sie”, podarowac kilka workow z ryzem i przynajmniej wiadomo, ze nikt nas nie oskarzy o “neokolonializm”.
A ze przez to odbywa sie powolna “kolonizacja” Europy. Tez nie wypada o tym mowic, bo to niepoprawne.
Wydaje mi sie, ze duzo lepiej byloby przeciwstawic sie azjatyckiej ekspansji w Afryce, nawet bedac narazonym na krytyke, niz czekac az dojdzie ona do Europy.
Pozdrawiam.
rollingpol -- 18.11.2008 - 13:21