Do Pino zachwytów nad Yunnan się przyłączę. Z dodatkiem pieprzu także jest wyborna. Ale królem to dla mnie i tak jest Lapsang souchong, czyli wędzona, czarna herbatka, która nie wiem czemu nie każdemu smakuje. Dla mnie to nektar prawdziwy (czyt. – napój bogów).
A z czerwonych herbat lub czerwonawych okolic, to polecam napar z czerwonokrzewu. Bardzo smaczny, choć ma jedną poważną wadę – nie zawiera kofeiny. Wrrrr…
Herbatkowo u Grzesia.
Do Pino zachwytów nad Yunnan się przyłączę. Z dodatkiem pieprzu także jest wyborna. Ale królem to dla mnie i tak jest Lapsang souchong, czyli wędzona, czarna herbatka, która nie wiem czemu nie każdemu smakuje. Dla mnie to nektar prawdziwy (czyt. – napój bogów).
A z czerwonych herbat lub czerwonawych okolic, to polecam napar z czerwonokrzewu. Bardzo smaczny, choć ma jedną poważną wadę – nie zawiera kofeiny. Wrrrr…
paprotnik -- 06.12.2009 - 19:18