Jeżeli to jest film który wygrywa przegląd polskiej kinematografii no to pozazdrościć samopoczucia.
Pozytywną sprawą jest, że nie gra w nim plejada polskich ogranych gwiazd i gwaiazdeczek.
Pozytywne jest, że akcja dzieje sie w mieście troche zapomnianym przez Pana Boga (aczkolwiek za dużo akcentów tam legnickich nie ma)
Kilka rzeczy które mnie ujęło:)
Pyskówka polskiego dowódcy do sowieckiego - To mój żołnierz - w przypadku gdy tego żołnierza złapano w mundurze wojskowym. i to nie polskim. Myślę, że w nagrodę pojechał na półroczny poligon do Kazachstanu.
Samoloty odrzutowe - myśliwskie - od kiedy to stacjonowały w Legnicy? przecież jednostka taka była w Krzywej. 40 km na zachód od Legnicy. Tam też były koszary. I nawet jak część kadry mieszkała w Legnicy to jednakże w czasie kryzysu czeskiego...
Ciekawe od kiedy to polski żołnierz kontaktuje się i bierze klucze od niemieckiego autochtona - w 1968 r?
Chrzest w kościele - tajny - rodzice w zastepstwie a tu ksiądz wysyła pamiątkę chrztu do jednostki. Znaczy, że ksiądz idiota?
I romans głównych bohaterów - taki sowiecki. Bo nie pokazano nawet grama ciała. Poza leżeniem w łóżku - mamy standard kina sowieckiego.
Film się ogląda dobrze. Zasługa rosyjskich aktorów. Mi utkwił w pamięci jeden tekst. Zapytanie, czy można popełnić samobójstwo z powodu miłości jednocześnie zostawiając małe dziecko, owoc tej miłości. Dziecko, które pragnęło miłości matki. Ona zostawiła je z czystego egoizmu. Czyli nie dorosła do żadnej miłosci. Poza ostrym seksem. No ale tego nam reżyser nie udowodnił. Poza internacjonalizmem nic nie udowodnił.
komentarze
Z tymi rosyjskimi aktorami
to faktycznie jest coś na rzeczy.
Jak dla mnie są fantastyczni, robią coś, czego wg mnie dłuuuugo nie osiągną nasi aktorzy.
Jednym, jakby mimowolnym gestem, spojrzeniem przekazują to, co nasi opowiadają zdaniami.
Co do pamiątki z chrztu, to nie jestem pewny, ale tam raczej nie ma miejsca to, o czym mówić. Tam chodzi o to, że polityczni zdobyli to w wyniku tajnego dochodzenia. Ale mogę się mylić.
Obejrzę jeszcze raz, to się ustosunkuję.
Natomiast ostatnia scena bardzo mi się podobała. Z kilku powodów.
Aha! No i Jura! Świetna postać.
Mad Dog -- 01.12.2008 - 20:30
W sumie to mało zachęcający
do obejrzenia filmu ten wpis.
Ale jak u mnie będzie, to obejrzę i wtedy skomentuję bardziej kompetentnie i merytorycznie.
pzdr
grześ -- 01.12.2008 - 23:38W sumie nie obejrzałem ponownie
ale z tego, co pamiętam, było lotnisko i tyle. Nikt tam nie mówił, że Legnica, czy Krzywa.
Na podobnej zasadzie można powiedzieć, że formalnie dowództwo wojsk radzieckich było w Świdnicy, bo przepisy uniemożliwiały osadzenie szefostwa w mieście takim jak Legnica. Mylę się?
Mad Dog -- 02.12.2008 - 21:20
re: Mała Moskwa - kilka uwag oglądacza
Na lotnisku w filmie stały myśliwce. Legnica nie obsługiwała myśliwców – poza awaryjnymi przypadkami. Krzywa miała jednostkę myśliwską. Od kiedy to były jakieś przepisy dotyczące gdzie rosjanie mogą stacjonować? W 1968 r. dowództwo było w Legnicy. To o czym Pan pisze to zmiana na Świdnice. W połowie lat osiemdziesiątych. I właściwie jaka to zmiana. Wyprowadzenie jednego dowództwa a utworzenie w Legnicy drugiego. Ewidentny błąd konsultanta. Podobnież jak przy filmie Katyń, gdzie rozstrzeliwano pistoletem kaliber 9 mm, bądź gdzie był czterdziestoletni generał dywizji. Strasznie dużo wpadek w tych polskich filmach z wojskiem w tle.
Maciek Madeksza -- 03.12.2008 - 08:25Nie polubię “Małej
Nie polubię “Małej Moskwy”. Nie cierpię melodramatów, nawet najlepiej zrobionych. Ten jest zrobiony średnio. Wyciskacz łez dla pań domów w wieku pobalzakowskim. Zresztą pal licho! Niech sobie oglądają. Skoro chcą. O wiele gorsze jest to, że przegrał na festiwalu polskim z ostatnim filmem Skolimowskiego, a różnica klas między nimi jest taka, jaką dzieli sitkom od Mrożka.
Żenująca jest też argumentacja jurorów tego festiwalu, którym przeszkadzało, że “Cztery noce z Anną” zostały gorąco przyjęte w Cannes, Paryżu, Tokio, w USA, a w tle słychać “nie będą nam tu jakieś zagraniczniaki mówiły, co dobre, ny wiemy lepiej”. Pisałam zresztą o tym dość sążnisty tekst, również w blogu.
Włączę sobie “czas Apokalipsy” – wspaniała odtrutka na chłam…
Defendo
defendo -- 03.12.2008 - 18:16Maciek
Nie przezywaj się:-)))))
i nie mów do mnie “pan”.
Mad Dog -- 03.12.2008 - 18:33
Defendo
A fe, normalnie, a fe!
:-)))))
Mad Dog -- 03.12.2008 - 18:35
“Fe” – odnosi się do
“Fe” – odnosi się do mojego komentarza, filmu Scoppoli, argumentu jurorów, pogody czy podtatusiałych pań domu(o rany! straszna fraza spłynęła spod moich delikatnych paluszków)? ;)
Defendo
defendo -- 03.12.2008 - 18:50Do wszystkiego po kolei:-)))))
Mad Dog -- 03.12.2008 - 18:57
re: Mała Moskwa - kilka uwag oglądacza
Kiedy śliczna dziewczyna w towarzystwie oznajmiła głośno “idę zrobić siusiu”, mój zaprzyjaźniony Anglik szepnął w ciszy, która nagle zapadła “i już mamy z a d u ż o informacji” ;)
Defendo
defendo -- 03.12.2008 - 19:10Eeeeetam
Miałem tak podczas oglądania “Planety małp” mojego ukochanego Tima Burtona.
Mad Dog -- 03.12.2008 - 19:11