Zbadać DNA premiera i prezydenta!


 

Jak wyczytałem, w lipcu taka jedna pani z USA, Condolezza Rice, ma przywieźć nam papiery adopcyjne dziecka. W sumie na diabła nam ten bachor, to nie wiem – pasuje do nas jak stringi do szarytki. No, ale że Polacy ze szczególną czułością traktują dzieci nienarodzone, a Tarczka jeszcze kiełkuje, to pewnie ją zaadoptujemy.

Dziecka jeszcze nie ma, pani z kwitami ma być w lipcu, a już jest dwóch kandydatów na ojca. Co jest chyba jakimś ewenementem, bo na ogół przypadkowi sprawcy ciąży wolą unikać odpowiedzialności.

Ważna też jest wyprawka! Czekamy więc z zapartym tchem, co przywiezie Condi. Czy będzie to jedynie cienki kocyk i smoczek, czy prawdziwe rakietowe pampersy i becikowe, o jakim się Giertychom nie śniło.

I teraz może być już tylko coraz ciekawiej. Dwóch kandydatów na ojca – premier Tusk i prezydent Kaczyński – będą się nam starali udowodnić, że dziecko jest ich krwi. Jeśli wyprawka będzie cienka, jak Bolek (podobieństwo określeń przypadkowe), to będziemy mieć Tarczkę Kaczyńską (pewnie pani Maria uniesie ze zdziwienia brew). Jeśli będzie obfita, to sąd uzna, że to Tarczka Tusk (będzie więc mieć pradziadka w Wermachcie). Ale nie zakończy to wojny o prawa rodzicielskie tych dwóch panów. Wygrany zatriumfuje, ale przegrany będzie walczył do upadłego.

Napisałem “do upadłego”? Przepraszam, powinno być “do upadłej”, bo pewnie po wyborach w USA Tarczka zostanie poddana aborcji. A jeśli nawet nie, to się urodzi z taką wadą genetyczną, że Amerykanie szybko na niej dokonają budżetowo-administracyjnej eutanazji.

Zapowiada się więc nam ciekawa walka dwóch tatusiów. A biorąc pod uwagę powyższe (o tej aborcji lub eutanazji), to się zastanawiam, czy nie grają nam na uczuciach. Och, ta ojcowska miłość, ta chęć przytulenia, pogłaskania po główce, poklepania po pupci… A w rzeczywistości chodzi im jedynie o ulgi podatkowe dla rodzin wielodzietnych, co w kontekście naszych wyborów za 2,5 roku (na pewne stanowisko w gabinecie z bardzo wysokimi ścianami) ma znaczenie fundamentalne.

Na koniec mała dygresja. Jeśli prawa rodzicielskie zdobędzie Kaczyński, to tylko za sprawą tajnej (czy fajnej? bo już mi się myli…) misji Anny Fotygi. I nie wiem, co gorsze – jeśli ona dała jajeczko na in-vitro, to jak to się ma do zapewnień, że prezydencka strona nie chce refundacji tej metody? A jeśli Tarczka rozwija się jej łonie i przejmie geny mamusi, to… O Boże, aż strach gdybać!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

tylko eutanazji tu brak

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


McS

Dobre:-)


takie badania

spowodowałyby, ze cała współczesna genetyka ległaby w gruzach … myślę, że tylko Miczurin byłby w stanie podołać tak karkołomnemu zadaniu :)

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Subskrybuj zawartość