Tymczasem gdzieś w pobliżu centrum Lubina, do domu wracał Grzesiek. Młody, dwudziestodwuletni dobry chłopak, czasem zwany przez przyjaciół Młodym. Gość, który na złe słowo odpowie dobrym. Wzorowy chrześcijanim, który nie wierzył. Od kiedy zyskał tak zwaną świadomość społeczną, zapragnął poznać Biblię. Do tej pory Słowo Święte poznawał przy okazji mszy, księżych wizyt po kolędzie. Słuchał dowolnie wyjętych z kontekstu fragmentów, jak co lepszych kąsków z półmiska. Lektura wstrząsnęła nim. Nie mógł uwierzyć, że dla ponad miliarda ludzi na Ziemi tekst ów był wyrocznią i wyznacznikiem człowieczeństwa.
Grzesiek nie mógł przyjąć do wiadomości, jak rozbuchane przemocą, okrucieństwem, czasem wręcz sadyzmem są teksty Biblii. I są wzorem. Wreszcie zrozumiał, skąd bierze się nieustająca nienawiść do tego, co inne, skąd wzięła się pogarda do kobiet. Odrzucał zawarty w Piśmie Świętym prymitywizm, zawiść i brak logiki. Z szokiem odkrył korzenie swej wiary. Były sprzeczne z jego wartościami. Kiedyś zastanawiał się, czy nie oceniał Księgi zbyt krytycznie, przecież było tam o miłosierdziu. No tak, ale przecież była ta potworna reszta! Długo nie mógł dojść do siebie. Wszędzie, gdzie był, towarzyszyła mu myśl o lekturze.
Pewnego dnia, niczym błysk, trafiła do niego świadomość, że Biblia przypomina „Mein Kampf”.
Ktoś kiedyś pomylił go z Borysem Szycem, Grzesiek musiał dać autograf. Oczywiście jako Szyc, bo delikwent nie przyjmował do wiadomości, że Grześ do Grześ. I wszystko byłoby cacy, gdyby nie to, że podobieństwo do Szyca Grześ traktował jako przekleństwo. Nie cierpiał gościa po prostu. Dlaczego?
- A co mnie to obchodzi- odpowiadał.
Młody wszedł do klatki. Ściany, dwa miesiące temu odświeżone i pomalowane straszyły wydrapanymi napisami. Ktoś nabazgrał „Bóg przebacza- kibice zagłembia nigdy”. Były jeszcze wyrazy miłości typu „zoha to pizda, a jej bolek to hój”, standard.
Powitał go dobiegający z góry dźwięk marsza górniczego. Wiedział, co to- to Pan Górnik, który napierdalał syna (profilaktycznie). Dzięki puszczanej na cały głos muzyce nikt nie słyszał odgłosów bicia, a on zawsze tłumaczył się, że hałas spowodowany jest próbą. Bo Pan Górnik grał na trąbie w miedziowej orkiestrze górniczej.
Grzesiek otworzył skrzynkę pocztową. Ze środka wypadły tony ulotek. Grzesiek skrzywił się. Podniósł śmiecie, położył na skrzynce. Schylając się zauważył, że na podłodze walały się setki ogłoszeń. Po chwili Grzesiek wyjął ze skrzynki listy. Dwa. Uśmiechnął się, gdy spojrzał na nadruki firmowe na kopertach. Jakby wiedział, co jest w środku.
Spojrzał w stronę rozdzierającego klatkę marsza górniczego, pokręcił głową z dezaprobatą, wszedł do góry. Po drodze minął Pana Górnika w galowym mundurze, z wymuszonym uśmiechem zbiegającego w dół. Ponieważ marsz wciąż dudnił, Grześ domyślił się, że to dlatego, by nie było słychać płaczącego syna.
Młody wszedł do mieszkania. Pusto. Mama jeszcze w pracy. Wróci pewnie późno, jeszcze ma radę pedagogiczną. Grzesiek zrobi obiad, poza tym trzeba skoczyć na działkę. Marsz górniczy ucichł. Grześ wszedł do swojego pokoju. Siadł przy biurku, by przeczytać listy. Pierwszy. Rozdał kopertę, przebiegł wzrokiem po piśmie. Uśmiechnął się. Porównał treść z listem wiszącym na ścianie: „Dziękuję za złożoną przez Pana ofertę pracy. Niestety, trudna sytuacja kraju, a co za tym idzie i samorządów, zmusza nas do redukowania dotychczasowego zatrudnienia. Mając powyższe na uwadze, niemożliwym jest zatrudnienie Pana w Urzędzie Miasta Lubin. Jednocześnie życzę Panu sukcesów w życiu prywatnym. Pozostaję z wyrazami, mgr Roland Sadowski, Prezydent Miasta Lubin.” Pokręcił głową. Pismo, które czytał, brzmiało tak: „Dziękuję za złożoną przez Pana ofertę pracy. Niestety, trudna sytuacja kraju, a co za tym idzie i samorządów, zmusza nas do redukowania dotychczasowego zatrudnienia. Mając powyższe na uwadze, niemożliwym jest zatrudnienie Pana w Urzędzie Miasta Lubin. Jednocześnie życzę Panu sukcesów w życiu prywatnym. Pozostaję z wyrazami, mgr Rotgier Raczyński, Prezydent Miasta Lubin.” Data, autograf, finito.
Spojrzał przed siebie, na ścianę, na której wisiały oprawione w ramki dyplomy i podziękowania pod adresem Grześka: za organizację festynu dla niepełnosprawnych, zajęcie I miejsca na olimpiadzie ekonomicznej, za nadzór nad zbiórką pieniędzy dla WOŚP, z PCK dla honorowego dawcy krwi, za pomoc w kampanii wyborczej itede itepe. Obok, też oprawione w ramkach wisiały pisma typu „serdecznie dziękujemy za zainteresowanie naszą ofertą pracy, jednak w chwili obecnej nie posiadamy wolnych etatów. W przypadku zapotrzebowania pozwolimy się zwrócić się do pana. Z poważaniem…”
Spojrzał na drugą kopertę. Zapowiadała coś ciekawego, ale po grubości, a raczej po chudości przesyłki również spodziewał się jej treści. Na kopercie widniało logo TVP. Szybko rozerwał kopertę, przeczytał. Jeszcze raz. I jeszcze raz.
c.d.n.
część pierwsza:
http://tekstowisko.com/maddog/51224/rozpoczynam-nowy-cykl-plus-ilustracj...
część druga:
http://tekstowisko.com/maddog/51509/nowy-cykl-dwa
część trzecia:
http://tekstowisko.com/maddog/51745/nowy-cykl-trzy
część czwarta:
http://tekstowisko.com/maddog/52103/powiesc-bracia-cztery
komentarze
Kiedyś napisałem opowiadanie
jak dwóch kolesi jarało zioło … nie mieli szkła, ani bibułek … kiedy zapukał ktoś do drzwi… jak łatwo się domyśleć byli to Świadkowie Jehowy :) sekciarstwo obdarowało gospodarzy egzemplarzem Biblii, której karty posłużyły jako bibułka
po konsumpcji magic weed’a w bohaterów wstąpiła moc boża i wymordowali cała kamienicę
coś w ten deseń :)
sory za off top
“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”
Docent Stopczyk -- 28.01.2008 - 19:01dobre:-)
wrzucisz?
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 28.01.2008 - 19:03he he
musiałbym od nowa napisać bo to było w jakimś zeszycie ze studiów który pewnie został pożarty przez myszy na strychu :)
“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”
Docent Stopczyk -- 28.01.2008 - 19:09to lajfuj z mózgu!
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 28.01.2008 - 19:10pamiętam
że jeden z kolesi miał ksywę Mikrobus, a w momentach mordów panowie cytowali odpowiednie fragmenty PŚ ... coś jak w Pulp Fiction z Ezechielem
hmm dziś się z tym prześpię ... ;-)
“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”
Docent Stopczyk -- 28.01.2008 - 19:13pisz, pisz!
Ale jesli mozna prosic, to niech wersja, ktora ci splynie z palcy, bydzie ostateczna, ok?
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 28.01.2008 - 19:19he he no spox
spróbuję ... nie pisałem nic od studiów :)
“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”
Docent Stopczyk -- 28.01.2008 - 19:36Meszuga kelewew
Bywalem w Chocianowie.Niesamowite miejsce i ludzie. U Fraczkiewiczow.Tak mi sie taraz przypomnialo, ze na rogatkach Lubina postawiono jego rzezby- nazwy miasta, ktorych do tej pory nie moge zapomniec. I na dokladke, Ty mi Lubin w swoich postach ciagle przypominasz. Dzieki.
Borsuk -- 28.01.2008 - 21:16Borsuk
No to teraz mam zadanie. Zrobic zdjecie tej rzezby. Od strony Chocianowa.
Niedawno otwarto tam market Netto. Nie pamietam nazwy ulicy, ale jedzie sie nia na Boleslawiec.
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 28.01.2008 - 21:20Meszuga kelew
A Tobie polecam. Wpadnij do Chocianowa. Zobacz. Usciskaj Iwone. Mocno. Ode mnie.
Borsuk -- 28.01.2008 - 22:39Prosze. Odprez sie. Popatrz, gdzie jestes. I daj mi znac, ja Ci minal jeden z najbardziej zajebistych weekendow w Twoim zyciu.I Darie z Erickem, co to Bar we Wrocku posiadl po wsze czasy pozdrow, bo moga byc u matki. I Kalinke pozdrow, bo osobka to ponad wszelka artystyczna miare.
Docencie
Czy moglbym laskawie, prosic o egzemplarz tego, opowiadania? Obojetnie, w jakiej formie. Choc jakbym, otrzymal slowo na papierze, bylbym wniebowziety. Wlasnie odebralem okulary. Nic mi sie nie rozmazuje.
Borsuk -- 28.01.2008 - 22:53Kurcze felek, przerywasz odcinki...
... niczym Andrzej Konic “Czarne chmury”
Jerry
Szeryf -- 29.01.2008 - 03:16> לְהטרִיד
czuję presję :) presję na to że muszę coś wymodzić ... okej jak już będzie to papier vnie powinien być problemem
szalom ;-)
“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”
Docent Stopczyk -- 29.01.2008 - 08:27Stopczyku
Noooo, teraz ty i twój mózg nie macie wyjścia. I proszę nie zwalać jeden na drugiego!
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 29.01.2008 - 12:43Docencie
Masz hebrajska klawiature..nu,nu,nu co to presja robi z ludzi
Borsuk -- 29.01.2008 - 16:53>לְהטרִיד
he he he … powiedzmy, że to taki coming out ;-)
“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”
Docent Stopczyk -- 29.01.2008 - 17:55ty tu nie hehaj, ty tu pisz!!!
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 29.01.2008 - 19:32Borsuku, a ja tak wetne sie miedzy was...
...i poprosze Cie o kopie filmu, co to Stopczyk ma otrzymac.
Daloby rade?
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 30.01.2008 - 01:02Meszuga kelew
Spoko. Dam rade.
Borsuk -- 30.01.2008 - 11:30Zapraszam do poczytania wywiadu z Malga
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4877146.html
Meszuga kelew
Spoko. Damy rade.
Borsuk -- 30.01.2008 - 11:32A teraz poczytaj sobie ostatni wywiad z Malga
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4877146.html
Mad Dog
Spoko. Damy rade. Pisze ten komentarz juz trzeci raz bo maszyna uznaje go za spam
Borsuk -- 30.01.2008 - 11:35A narazie zapraszam do poczytania wywiadu z Malga
Link w moim poscie” Zycie jest filmem” bo tu sie boje go trzeci raz wklejac.
Pozdrawiam
No przeczytałem wszystkie 5 części,.
kiedy następne?
grześ -- 05.02.2008 - 12:08ogólnie klimat wciągająy, podoba mi się, choc tam ze dwa razy jakoś stylistycznie mi zgrzytnęło, ale nie mam pomysłu na inne ujęcie, więc się nie wychylam.
No i nie wszystko się łaczy, no, ale w końcu to powieść, więc wątki będą się póxniej wyjasniac, łaczyć i uzupełniać.,
pzdr
grzesiu,
Bo to struktura mozaikowa jest.
Im bardziej brniesz, tym bardziej rozumiesz to, co na początku.
Bo to tak ma być.
Wszystko jest z sobą połączone.
Dzieki za lekture:-)
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 05.02.2008 - 17:22