Już miałem użyć w niniejszym tekście zwrotu fakin szyt ale obiecałem sobie, że dziś nawet czułego k… nie użyję, no. Chociaż kusi mnie, jak…
Luuuuudzie, normalnie w brzuszku ciężko, w głowie pusto, ja sobie, ręce sobie, a nogi to już kompletnie gdzieś tam sobie.
Snejk wygląda jak beka z kończynami, tak się spasł transformers jeden.
Po wczorajszej dawce kolęd, czas na odtrutkę. Na pierwszy ogień poszli Neurotic Outsiders, co by ta dawka adrenalinki jednak znalazła dojście do żyłki jednej, albo i drugiej. Będzie ciężko, bo jak mówią wiarygodni naukowcy, żyłka w ciałku naszym mierzy sobie sto pierdziesiąt tysięcy kilometrów.
A ponieważ taka dawka energii może nie wystarczyć, to i dopalić tyż sobie trzeba. Niektórzy mówią, że idealne są w tym celu “Podmoskiewskie wieczory”, ale twierdzę, że może odrobinę pomóc to:
Jest w tym “Rambo” jakaś prawda życiowa. Nie pytaj jaka, bo sam nie wiem, jestem zbyt rozlazły, by ją znaleźć. Wolę sobie wymyśleć- wymyślić.
I tak się napisałem, choć paluszeńki nie chcą słuchać, a jeśli już to ruszają się jak na zwolnionym filmie produkcji afgańskiej.
Nawet jeść się kurka nie chce.
A zaraz posłucham sobie ballady i romanse rosyjskie, po czym pewnie smacznie, albo niesmacznie zasnę.
Albo nie i będę oglądał serial, albo morderczy film. Albo “Rocky ego”. Albo…
Świńta normalnie.
cdrfn, ale i nie.
komentarze
A ja oglądałem,
wczoraj “kevin sam w Nowym Yorku”. W dodatku momentami z całą rodziną.
Eh, święta mogą być magiczne i głupawe:)
Normalnmie jakoś to wydawałoby mi się nie teges, takie rzeczy oglądać...
pzdr
grześ -- 25.12.2008 - 13:06No bo nie teges:-DDDD
Ale to i tak jest pryszcz.
Na nowojorskiego Kevina polazłem kiedyś do kina. Byłem najstarszy na widowni, bo to wycieczki szkolne były, jak się okazało.
Rżałem, jako te małolaty błogosławione.
...
Mad Dog -- 25.12.2008 - 13:16Ale "Kevin sam w domu"
lepszy jest.
grześ -- 25.12.2008 - 13:37I smieszniejszy.
Ale ja z zasady sequeli nie lubię.
Jak po pewnym czasie oglądałem to cudo,
to w sumie zdziwiłem się, jakie tam natężenie przemocy.
W dwójce znaczy.
Wiem, że to przerysowane było, ale zdziwiło mnie.
...
Mad Dog -- 25.12.2008 - 13:45A to fakt, niby film dla dzieci
a napierdalają się nieustannie.
grześ -- 25.12.2008 - 13:52No, ale taka kultura wspólczesna, że tak generalizacją pojadę
No no no!
Dziś nie używamy przekleństw, bo to jednak trochę chujowe jest.
Zamiast brzydkiego słowa na “n” użyj, proszę, np. zwrotu: “używają niekonwencjonalnych metod negocjacji”. No.
...
Mad Dog -- 25.12.2008 - 13:59Mad,
z przekleństwami to ja jestem jak Natalie, zresztą luknij na tę scenę:
http://pl.youtube.com/watch?v=N3mH2D4HaCg
A eufemizm ładny ci wyszedł, coś jak kiedyś usłyszałem na kraść “zapoznać się oryginalnie z cudzą własnością”.
W sumie może się kiedyś pobawię na zajęciach z pisania czy z tłumaczeń w znajdowanie eufemizmów na różne rzeczy czy zjawiska.
pzdr
grześ -- 25.12.2008 - 14:08Popieram Natalie
I wielka szkoda, że nie zacznie blogować na TXT:-)))
...
Mad Dog -- 25.12.2008 - 14:38Ano szkoda, no,
pzdr
grześ -- 25.12.2008 - 15:08Wiesz co
A ja chyba se Transformers obejrze dziś. Bo mam zbyt zwoje rozluźnione.
...
Mad Dog -- 25.12.2008 - 16:40Statek na pustyni.
Oglądał ktoś “27 straconych pocałunków”?
pozdrawiam
???
...
Mad Dog -- 25.12.2008 - 19:29Nie,
a co warto?
Co to w ogóle jest?
Ja zaraz będę chyba “Zakochany Paryż” oglądal, a ostatnio niezły film Ozona “Czas, który pozostał” se obejrzałem, ale smutny dość.
pzdr
grześ -- 25.12.2008 - 19:29To jest
koprodukcja gruzińsko-francuska. Polecam.
Stary parowiec rdzewieje na stepie, na nim siedzi kotek.
Gruzini oglądają Maupassanta w kinie objazdowym, z obowiązkowym wstępem ideologicznym pełnym odwołań do Józefa Stalina.
Nie mówiąc o motywie z orzeszkiem, którego wrodzona skromność opisać mi nie pozwala.
pozdrawiam kinematograficznie
to coś jak "Piraci z Karaibów"
I tam też taki Stalin był, tylko Davy Jones się nazywał.
...
Mad Dog -- 25.12.2008 - 21:45A w ogóle to:
...
Mad Dog -- 25.12.2008 - 22:36