Dzień drugi

Już nawet nie, że palnikiem do góry, bo go nie widać, takie żarcie było. Dobrze przynajmniej, że zgaga odpuściła, to też jakiś plus.

Snejk, jak to Snejk z nudów znalazł sobie zabawkę, niestety kosztem wszystkich dzieci, dużych i małych:

00003168.jpg

To już jest masakra. Na portalach nic- chyba, że same złe wieści.

Co by tu zrobić? Niech pomyślę:

00035433.jpg

Wchodzę na “Filmweb” i wskakuję na forum “Małej Moskwy”. I jakoś nie dziwią mnie tłuczki, które nie umiejąc oglądać filmu krytykują go.

Normalnie, jakby Felis z Sobolewskim wklepywali swoje tekściki.

Gry? Na “Kozaków” jestem zbyt lejzerski.

Na “Wolfensteina”? No ileż można tłuc tych Niemców.

Film? No “Muppety” miały być wczoraj. Tam gdzie Tarantino występuje. No i nie chciało mi się.

Taka wegetejszon tudej normalnie…

Nawet mnie “Whiplash” nie nakręca.

To może chociaż “Creeping Death”?

Też nie. Padaka madafaka normalnie.

Nie marudź, że dziś marudzę. Będę chyba do końca marudził. Kuźwa, nawet gazety nie chce mi się przeczytać- wystarczy, że na nią spojrzę, już mnie boli.

No tak. Świńto.

Na razie nawinęło mi się fajne zdjęcie Legnicy, która jakoś ostatnimy czasy podobywuwa siem.
No i trzeba zdjęciulko wtedy pstrykniutko.
Ten kawałek to wylot z Rynku:

DSCN4390__800x600__0.jpg

A ponieważ na Sylwestra nigdzie nie wybieram się, to może przejrzę swój kinematograf i przygotuję listę lektur?

I może i tobie polecę jakiś tytuł? No zobaczymy.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

-->Mad Dog

No, fajne ma szanowny Pan Święta. Moje też są niezłe; w dodatku zgaga jeszcze nie puściła. Są kuchnie, do których już się nie przyzwyczaję. Te kuchnie są jak Boże Narodzenie dla zadeklarowanych ateistów – uciążliwą tradycją i ciążącą grzecznością. Dosłownie i w przenośni.

referent


Mad,

a fe, jakie obleśnbe obrazki zamieszczasz:)

A poważniej to chyba się nie chwaliłem, że mam całą dyskografię Metallici, znaczy w końcu przesłucham “St. Anger” i “death Magnetic”, warto?
Bo tym drugijm chyba się zachwycałeś.

A w ogóle nie chciało mi się jeszcze jakiś demówek i koncertówek przegrywać, bo za dużo tegoż było, ale może jakieś perełki przez to mnie ominęły.
No ale bywa.

A na portalach, fakt, nuda, że aż strach w sumie.

ja aż w desperacji wczoraj patrzyłem po długiej przerwie co tam u Marylki na blogmedia24. pl i takich tam.

Ale tyż nic.
I nawet do miasta FYM-a zajrzałem a i rozróbę ich zabawną z adminami apropos niepromowania POlis w blogu FYM-a poczytałem.

Życie jest piękne w sumie:), że tak stwierdzę zupełnie nie apropo’s i od czapy.

pzdr


St Anger

Może ci się nie spodobać.
“Death Magnetic” i owszem, tylko czemu niektóre rzeczy są tak długie, no?

Jest do ściągnięcia fajny koncert z BBC.

Ale coś mi podpowiedział, właśnie! To też lecę do tej FYMowej remizy, zobaczę, czy jest jakieś sztachetobranie.

...


Oj, panie Referencie

Nie lubię takich chwil bezruchu i marnotrastwa czasu i jedzenia.
A po świętach…
Zanim wejdzie się w rytm pracy, Nowy Rok minie.
W sumie to nawet ta zgaga nie jest jakimś błogosławieństwem, jak pomyślę. Bo przecież specjalnie w ramach z nią walki wykupiłem miesięczny abonament na tabletki antizgagine. No i co teraz zrobię?
Nic, tylko wrócić do niezdrowego jedzenia.

...


Oj, filmik nie dla ortodoksów:

...


Mad Dog,

ale wiesz. Ja tej całej “Małej Moskwy” nie oglądałam i nie wiem, czy obejrzę, więc się nie wypowiadam.

Opinii słyszałam wiele, więcej dobrych niż złych, ale nie o to chodzi. Każdemu się podoba co innego, po prostu.

Lubisz Warszawę, na przykład? Może i tak, o ile pamiętam, kiedyś tu mieszkałeś.

Ale nigdy to Miasto nie będzie dla Ciebie tym, czym jest dla warszawiaków.

W Lubinie nie byłam nigdy, podejrzewam, że na dłuższą metę bym się tam zanudziła, choć na przykład to zdjęcie, które wkleiłeś, jest super.

Mogłabym tam pojechać, ale na wycieczkę ;) w pakiecie z Legnicą, Jelenią Górą i co tam jeszcze jest. Dolny Śląsk jest fajny. Karkonosze zwłaszcza.

Nie zmuszaj ludzi, żeby podniecali się tym, czym Ty sam się jarasz. Nudno by wtedy było, nie?

A co do gier, to dla mnie best of the best jest koszmarny staroć, chociaż i legenda – pierwsza Cywilizacja Sida Meiersa. Całe lata w to rżnęłam nałogowo.

Chodzi na moim starym LG, nie chodzi kompletnie na wypasionym sprzęcie mego ojca ;) Ot, wymagania sprzętowe a rebours…

pozdrawiam po powrocie ze spaceru


Eeee tam, gadasz

Zdjęcie przedstawia kawałek Legnicy.
Lubin sam w sobie w ogóle nie jest ciekawy oprócz tego, co piszę np. we “Flashbackach” or innych badziejskich wpisach.

“Mała Moskwa” to Legnica i miejska legenda. Akurat ostatnio duży napływ z Filmwebu mam, więc mniemam, że ludziom zmuszanie podoba się, heh.

A co do Warszawy itd. to nie masz racji. Kiedyś nawet mówiłem, że każde miejsce, ma to “coś”, każdy wszędzie znajdzie swoje magiczne miejsca, bez których nie wyobraża sobie życia w danym momencie, a może i na zawsze.

I ja takie miejsca miałem w Warszawie.

Pewnie wrócę tam, a może nie- ale zawsze są tam miejsca, które noszę w sobie.

Tak że raczej tu się nie zgodzimy.

...


Fakt,

zorientowałam się zaraz po wysłaniu, że something mi się pojebałos. Ale nie chciało mi się edytować, wybacz, właśnie się obżeram, a jeszcze kaczka z jabłkami zaczyna pachnieć zachęcająco z piekarnika…

Racji mogę zawsze nie mieć, ile jestem w stanie, tyle dokładam zwykle trybów przypuszczających or innych zastrzeżeń. Ale znowu, bez jakichkolwiek generalizacji, lecenia skrótem itd, to chyba by nam wszystkim zostało jedno – zamknąć gęby i wyrzucić kluczyk.

Imho perspektywa mało zachęcająca, już wolę czasem głupotę jakąś walnąć ;)

“każde miejsce, ma to “coś”, każdy wszędzie znajdzie swoje magiczne miejsca, bez których nie wyobraża sobie życia w danym momencie, a może i na zawsze.”

Dla odmiany przewrotnej zgodzę się tu z Tobą całkowicie…

...i teraz się z tym męcz :P

Warszawa pozdrawia Lubin


Osz fakinszit!

No muszę coś z tym zrobić:-D

Ale widzisz, przypomniał mi się banał: było rano, w zasadzie przedrano, pierwsze dni w Warszawie, Pałac Kultury tonął we mgle dokładnie, jak wtedy, gdy pociąg ze mną we wnętrznościach swych wtoczył się na dworzec i wyszedłem z niego byłem.

I szlajałem się, jak to ja, gdy mnie nosi.

No i zalazłem do takiego baru na tyłach Hali Mirowskiej, jeśli dobrze pamiętam.

W kącie stały hektary skrzynek z pustymi butelkami po piwie. A przy stolikach z płyty domocowanej do ściany siedzieli gościankowie.

Ten pił to podejrzane piwo z buteli.

Drugi piersiówkę dyndolił.

Trzeci dolewał berbeluchę do herbaty…

Kupiłem kawę. Parzoną.

Fajna była, w szklance, do połowy. Na śniadanie piwko sobie zażyczyłem.

I se z tym gośćmi gadalim o życiu i nieżyciu. A czasem o rzyci Maryni, co to jednego z dyndadełek przyprawiła o rogi. Dlatego tak z rana pił tę berbeluchę, co ją miał schowaną na czarną godzinę, jak ta.

No, to było pierwsze MIEJSCE w Warszawie…

...


Oh yeah,

czysta poezja. Hłasko albo Tyrmand.

Mianuję Cię honorowym warszawiakiem, choć i tak nim jesteś, więc możesz mieć to w dupie :)

szaconeczek


Hie Hie

No tak to jest, gdy się samemu czasem wygląda jak rzezimieszek.
Było jeszcze inne miejsce.
Ale o tym kiedy indziej, gdy ten wpis zgubi się w setkach innych.
Teraz z braku laku ludziska rzucają się na każdy komencik:-D

...


To jeszcze tylko cytacik:

“Mogę włączyć się do bandy rzezimieszków,
niepodzielnie władać lasem lub rozstajem,
zostać mnichem i dalekie zwiedzać kraje,
rozgrzeszając niespokojne dusze z grzeszków”

;-) pozdro


Można też oglądnąć...

...doroczny koncert laureatów list przebojów New Musical Express! Z roku 1965…

Spotkanie odchodzących sław z tymi co pną się na Olimp. Wszyscy wykonawcy w garniturkach. Oprócz Jaggera, Burdona i Van Morrisona. Moim córkom najbardziej podobał się set Beatlesów. Ja zawsze lubię Kinks.


Joteszu

Kiedy on jest?
Koncert ów?
I w jakiej stacji?

...


Referent

A co do zadeklarowanych ateistów- raczej nie będę się za nich wypowiadał, wystarczy, że pan to robi.

...


Jedna taka

zadeklarowana ateistka właśnie jedzie do mnie swoim volvo.

Zapalimy, wypijemy parę herbat, pogadamy o teologii i wkładkach ortopedycznych, a potem może uderzymy gdzieś na miasto.

Hm, ciekawe, czy kina są dziś czynne…


Subskrybuj zawartość