Styczeń w Szanghaju zdecydowanie nie należy do najciekawszych miesięcy. Wszystko przez wredną wilgoć. I nawet nie wiem, jak by to napisać, żebyście Czytelnicy choć odrobinę poczuli tą atmosferę.
Bo prawda jest taka, że mogę się ubrać wyjątkowo ciepło, a to wredne ustrojstwo i tak sie dostanie pod te wszystkie ubrania. Efekt – stopy zimne, rece zimne. I to tak denerwujaco zimne. Bo czy nie jest o wiele lepiej, gdy jak w Polsce, trzyma mróz, jest zimno, ale jak sie ubierzesz odpowiednio, to mozesz nawet pogodnie na to wszystko spoglądać? Wiem, wiem – zimno jest i tyle. Ale to inny rodzaj zimna :-)
W tej sytuacji można zrozumieć, dlaczego Chińczycy tak się lubują w bieliźnie. Nie no – nie to, żeby byli jakimiś fetyszystami. Chodzi tutaj o np koszulki z dlugimi rekawami, ktore to naklada sie jako pierwsza – najblizsza cialu – warstwe. Dopiero potem koszula, czy co ma byc; na to jakis sweter/marynarka i dopiero kurtka. Wilgoc trzyma sie wtedy z daleka. W wiekszosci przypadkow.
Śmiesznie także wygladają nakładki na … deski klozetowe. A tak. Nakładka z materiału misiowego (czyli miła w dotyku) do kupienia za kilka(naście) juanów. Też się cieszą powodzeniem wśród Chińczyków. Czego sie w końcu nie robi, żeby wygrać z zimnem i wilgocią :-)
Bo czego, jak czego, ale o tym, żeby montować okna z dwoma szybami, to jeszcze nikt tutaj nie wpadł. Bo i po co – drogie to i niepraktyczne ;-)
komentarze
znam Chińczyka
akurat z Szanghaju, który w Polsce prowadzi knajpę, oczywiście chińską, a jego żona jest w tym Szanghaju urzędnikiem skarbowym (nie wiem, czy to ma jakiś związek). Ale do rzeczy, zawsze mnie zastanawiało, dlaczego on tak oszczędza na ogrzewaniu i w lokalu panuje atmosfera jak w lodówce, przez co najlepiej nie zdejmować kurtki albo natychmiast zamówić coś płonącego na półmisku. Rozumiem tęsknotę za krajem, ale żeby aż tak?
:DDD
s e r g i u s z -- 22.01.2008 - 03:52Sergiuszu -
wiec tak.
Po pierwsze, Szanghajczycy to najwieksze centusie w Chinach :-) (ten usmiech, to taki troche kwasny, bo dlugo by mozna o tym pisac, jak sie z Szanghajczykami prowadzi interesy…)
Po drugie, to taka moda – lubuja sie w niskich temperaturach. U mnie w biurze ja wlaczam grzanie, a moi chinscy koledzy – otwieraja okna. Takie zderzenie kultur w wymiarze praktycznym ;-)
——-
Zapiski z Państwa Środka -- 22.01.2008 - 04:06Zapiski z Państwa Środka
www.szymczyk.foxnet.pl
faktycznie osobliwe upodobania
Czy Chińczycy pochodzą od Eskimosów? Na to wygląda – temperatury i oczy podobne ;) Muszę jednak przyznać, że gość ma taki talent, że jestem gotów u niego szczękać zębami czekając na cuda, które umie przyrządzać – pyszności nieziemskie!
:D
s e r g i u s z -- 22.01.2008 - 04:11Sergiuszu -
a czy mozna w takim razie poprosic o adres tejze restauracji? Na kolejny przyjazd do Polski mialbym jak znalazl :-)
Jesli nie tak oficjalnie na stronie – to prosilbym o jakiegos maila :-)
——-
Zapiski z Państwa Środka -- 22.01.2008 - 05:00Zapiski z Państwa Środka
www.szymczyk.foxnet.pl
Chińskie podkoszulki...
...i kalesony bawełniane, od środka, w styku z ciałem, takie “misiowate”. Na polskie mrozy – idealne! Choć mój przyjaciel, po siedmu latach w RPA, dygotał w takichże i jeszcze z kilkoma warstwami na nichże, przy nędznych minus siedem!
jotesz -- 22.01.2008 - 09:35:)
wilgoc
pamietam, jak stacjonowalem w czasie odbywania sluzby ojczyznianej wojskowej w garnizonie przy jeziorze, jednym z tych najwiekszych. podobnie jak w szanghaju, problemem nie bylo zimno, tylko wlasnie wilgoc, przegryzajaca sie przez dowolna ilosc ubran. potem wystarczylo pare stopni mrozu i ubrania po prostu zamarzaly i sztywnialy jak deski.
Griszeq -- 22.01.2008 - 14:37nigdy pozniej juz tak nie marzlem jak wowczas. bo na suchym mrozie, o ile nie ma wiatru, to nawet i 30 stopni niegrozne.
namiary dałem na poczcie wew. txt
smacznego przy okazji :)
s e r g i u s z -- 22.01.2008 - 17:11zimno jest zdrowe
podobno zdrowiej żyć w niskich temperaturach, może właśnie temu Chińczycy zawdzięczają swoją długowieczność.
julll -- 22.01.2008 - 19:01Niedawno kolega tłumaczył mi i koleżankom, że mózg najlepiej pracuje przy temperaturze koło 16 stopni. Szybko odparowałyśmy, że przy takiej temperaturze, siedząc niemal nieruchomo przy biurku, nie jesteśmy w stanie przekonać naszych zmarzniętych, sprawnie działających mózgów, żeby zajęły się jakąkolwiek pracą.
Odpowiedzi :-)
Jotesz – podkoszulki to jeszcze zmogę. Ale kalesony? Nie no, tak się nie da :-)
Griszeq – dzieki, w koncu ktos, kto rozumie, o co chodzi z ta wilgocia. Jak w Polsce opowiadam o zimie w Szanghaju i jak to jest malo przyjemna pora roku, to wszyscy sie na mnie podejrzliwie patrza – ‘Bo przeciez przy temperaturze w okolicach zera to juz trzeba miec w glowie poprzewracane, zeby narzekac na zimno‘ ;-)
Sergiusz – dzieki za namiar na ta restauracje. Na pewno sprobuje przy kolejnym pobycie w kraju :-)
A tak przy okazji, to piwo tam maja chinskie? :-)
Julll – nie no, z tym zimnem i dlugowiecznoscia to bym tak do konca nie wierzyl. Ja czuje czasami, ze tak dlugo nie pociagne :-)
A co do temperatur – z tymi 16 stopniami to ciekawa sprawa. Choc z tego co kojarze, to w szkolach w Polsce jak jest ponizej 18 stopni, to dyrektor odwoluje zajecia. I to chyba nie po to, zeby uczniowie nie mogli sie wykazac praca na pelnych obrotach ;-)
——-
Zapiski z Państwa Środka -- 23.01.2008 - 04:23Zapiski z Państwa Środka
www.szymczyk.foxnet.pl
re: Szanghaj w styczniu
sergiusz, a moze podasz adres tej knajpy na ogolnym? lorenzo zachwala dobre miejsca w krakowie i nikt tego jako spam nie traktuje – a dobrze zjesc kazdy lubi.
Griszeq -- 23.01.2008 - 08:51a niech będzie
Od razu mówię, że ani w Poznaniu ani w Warszawie, ani w Łodzi, gdzie bywam najczęściej, takiej jakości chińskiej sztuki kuchennej nie uświadczysz, niestety, a do tej polecanej daleko, choć bliżej niż do Chin ;)
Restauracja jest niewielka i trafiłem na nią będąc u znajomych w Trójmieście. Chińczyk, który ją prowadzi, pan Su (nie wiem jak to się pisze), wcześniej prowadził restaurację w Sopocie w takim chińskim hoteliku w Łazienkach Południowych, ale jego własna kuchnia w Gdyni bije o parę klas wszelkie niby-chińskie kuchnie w Wawie czy Poznaniu (poznański Pekin to nieporozumienie zupełne). Jest w Gdyni na ulicy Bema – każdy taksówkarz ją zna. I oczywiście lokalik (malutki na kilka stołów) nazywa się SHANGHAI ;)
Pozdrawiam i smacznego przy okazji :)
s e r g i u s z -- 23.01.2008 - 21:13sergiusz
dzięki Stary, choc faktycznie – do Gdyni to mam straszecznie daleko. ale jak sie juz wybiore, to zdam relacje.
Griszeq -- 24.01.2008 - 11:57pozdro. :-)
Sergiusz
adres dodany do listy kontaktow ;-)
Na przyszle ‘wakacje’ w Polsce bedzie jak znalazl. Chociaz do Gdyni tez bede mial kawalek. Ech ;-)
——-
Zapiski z Państwa Środka -- 25.01.2008 - 05:27Zapiski z Państwa Środka
www.szymczyk.foxnet.pl
Panie Sergiuszu!
Ciekawe czy ten chińczyk nadal prowadzi tę knajpę pod nr 19.?
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 06.01.2022 - 15:27