Był to człowiek przed emeryturą, pracował jako kowal w firmie budowlanej.
Jak to w tych zawodach bywa od kieliszka nie stronił. Szczycił się tym, że naukę zawodu pobierał u bardzo dobrych kowali, często powtarzał, że za jego naukę ojciec zapłacił pięćdziesiąt rubli w złocie. Fakt, był bardzo dobrym kowalem, metal w jego rękach był całkiem posłusznym tworzywem, potrafił wykuć wszystko, od podkowy do różnych liści czy kwiatów.
Jednak jak wspomniałem lubił czasem trochę łyknąć i to najczęściej w pracy.
Gdy wracał do domu lekko podcięty przychodziły mu do głowy najgłupsze pomysły.
Były to wczesne lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku, wtedy po ulicach podwórkach, chodzili ludzie ostrzący gospodyniom domowym, noże, nożyczki i tp.
Chodził taki i po Biskupcu, na plecach niósł szlifierkę przypominającą maszynę do szycia, stawiał to urządzenie na ziemi, krzyczał: „noże ostrzę, noże, nożyczki”, pedałował jak w maszynie do szycia, kamień się obracał, ostrzył, inkasował zapłatę i wędrował dalej.
Nie zawsze ta sztuka mu się udawała, czasem po tym ostrzeniu nóż był tępy jak kawał kołka.
Miał to w głowie Pan Jan, on mistrz co się zowie i taki patałach.
Przechodząc przez przejazd kolejowy, w tym miejscu bardzo szeroki, zobaczył z naprzeciwka człeka z ostrzałką na plecach.
Zatrzymał go na środku przejazdu i zaczął szukać po kieszeniach, urządzenie to było ciężkie więc ostrzący zdjął je z pleców, postawił i czekał aż Pan Jan znajdzie narzędzie do naostrzenia.
Poszukiwania trwały, przy pomrukach zaraz, zaraz, po dłuższej chwili wyciągnął z kieszeni scyzoryk i stwierdził: „to jest bardzo ostry dobrze naostrzony scyzoryk, a ja chcę żeby Pan go stępił”! Nie będę opisywać co dalej się działo i jaka litania obelg spotkała pana Jana.
Innym razem spotkał kilkuletniego syna sąsiadów, zbliżali się już do domów, wtedy Pan Jan spytał chłopaka – czy potrafisz rzucać kamieniami? Dzieciak stwierdził, że tak.
Pan Jan wyraził zwątpienie w te umiejętności stwierdził, może i jakoś rzucasz, ale na pewno w nic nie możesz trafić. Chłopczyk się zaperzył, jak to, on bardzo dobrze rzuca i trafia we wszystko co tylko zechce. Pan Jan dalej głośno wątpił w takie zdolności małolata.
Tymczasem domek sąsiada zbliżał się nieuchronnie i wtedy chłopak usłyszał: ale w to okno nie trafisz. Trafił! Posypały się szyby, było to okno sąsiada, ojca chłopca.
Takich pomysłów Pan Jan miał pełną głowę, innych już nie pamiętam, szkoda.
W pracy też miał pomysły.
W tamtym okresie mieszkałem nad biurem, do mieszkania wchodziło się długim ciemnym korytarzem, drzwi na korytarz otwierało się tak, że część korytarza była zasłonięta drzwiami.
I w tym to zakątku lubił wylegiwać się mój owczarek niemiecki, jak ktoś wchodził zasłaniał go drzwiami, zamykał drzwi i stawał oko w oko z tym przyjemniaczkiem bez możliwości wycofania się. Zwierzę to było wyjątkowo wredne w stosunku do ludzi, wszyscy to wiedzieli i pukali dotąd aż ktoś ich wpuścił, fałszywe psisko przez ten czas siedziało cicho czekając na okazję.
Dla Pana Jana nie było to tajemnicą. Po jednym głębszym zaczął mnie poszukiwać, w biurze nie zastał (byłem na budowie), poszedł do mieszkania spytać żonę gdzie jestem.
Zastukał, nikt nie odpowiedział, otworzył drzwi, wszedł, zamknął za sobą drzwi i spotkał się z psimi kłami, pies złapał za to co akurat miał naprzeciwko pyska.
Dobrze, że żona usłyszała szamotaninę i wyratowała z psiego pyska Pana Jana.
Dowiedział się, że mnie w domu nie ma i zszedł do biura, do księgowości gdzie siedziały cztery panie. Zaczął im opowiadać jakiego wrednego mam psa, który złapał go za klejnoty rodzinne i chciał je odgryźć. Panie zwątpiły w opowieść, na co Pan Jan spuścił spodnie pokazując w całej okazałości nadwyrężone klejnoty.
Mimo jego psot był bardzo lubiany, więcej takiego oryginała nie spotkałem.
Arras, specjalista od klejnotów
komentarze
Piesiu cudny,
acz te owczarki to bywają widać wredne, ja mieszkałem przez 2 lata z mieszańcem rottweilera i owczarka.
Eh, ile przygód z nim było.
Acz źle skończył, no, ale niestety pomimo, że niekiedy kochany był, to był agresywny i co gorsza nie tyle agresywny co nieobliczalny i w tedy agresywny.
A ten pan jan to pomysły miał ciekawe.
grześ -- 04.11.2008 - 10:45Z fantazją gość, widać.
Pozdrawiam i czekam na dalsze dosłony tej galerii intrygujących postaci.
A może by cykl o psach też kiedyś napocząć?
Co pan, panie Wiki 3, na to?
Trochę miłośników psów na TXT jest, a zdominowani przez kociarzy jednak tekstowo i obrazkowo jesteśmy:)
Więc dać im odpór należy:)
Grześ
“A może by cykl o psach też kiedyś napocząć?”
Już kiedyś pisałem o psach:
http://zebrane-doswiadczenia.salon24.pl/48421,index.html
Pozdrawiam
wiki3 -- 08.11.2008 - 17:01Wiki,
a to czytałem, nawet chyba skomentowałem.
Piekny tekst, przeczytam jeszcze raz.
Ale wiesz, materiału (znaczy psów i wspomnień z nimi masz pewnie więcej niż na jeden tekst), no i zdjęcia można wkleić:)
No a zresztą jak tamten tekst pisałeś, to jeszcze TXT nie było, więc coś special psiego i o piesach dla TXT kiedyś zamawiam:)
Pozdrówka.
grześ -- 10.11.2008 - 13:15