Embargo

Rosja zniosła embargo na dostawę polskiego mięsa . Wprowadziła je po stwierdzeniu, że Polacy fałszowali certyfikaty jego jakości. W obawie więc, że zostanie w ten sposób do Rosji zawleczona jakaś polska zaraza, zdecydowano się na zakaz jego wwozu. Potem przeprowadzono serią rosyjskich kontroli sposobu pozyskiwania mięsa w polskich rzeźniach. Jednocześnie media ujawniły, że certyfikaty fałszowano “za Uralem” aby posłużyły potem jako pretekst do embarga.
Kontrole rosyjskich weterynarzy nie wniosły jakoś niczego. Nie wiadomo czym się skończyły. Ponieważ nasze ubojnie są systematycznie kontrolowane przez unijnych inspektorów sanitarnych, ich stan jest na unijnym poziomie, Rosjanie zaś kwestionując ich czystość, kwestionowali unijną.
Nasz ogląd Rosjan powoduje, że sanitarne kontrole rosyjskich inspektorów i ich pochwały lub nagany mają swoistą wartość. Głównie komiczną. Przecież ich żołnierze nie potrafili w latach czterdziestych ubiegłego wieku korzystać z sanitariatów. I to nie tylko jako bohaterowie licznych i złośliwych czastuszek (…jak my Berlin zdobywali, na fortepian my nasrali…) lecz także w rzeczywistości. I nie dotyczyło to skośnookich mieszkańców odległych, azjatyckich republik nazywanych u nas, in gremium, Kałmukami. Opowieści rodziców moich lwowskich kolegów pełne były opisów sowieckich prominentek pojawiających się w teatrach w nocnych koszulach. Prezentowali je im ich mężowie w przekonaniu, że to wyrafinowane zachodnie, damskie, stroje wieczorowe. Najprawdopodobniej i nasi żołnierze, pochodzący czasem z kurnych chat kresowych, nie byli od rosyjskich bardziej wytworni. Ale stan sanitarny wojska był u nas wręcz histerycznie utrzymywany na najwyższym poziomie. A jego dowódcy i ich rodziny strojów wieczorowych i nocnych używali nie tylko we właściwym czasie ale i ku uczynieniu higienie zadość.
Zapewne od tamtych lat się wiele zmieniło. Sam mogę to potwierdzić. Wielu Rosjan, których tymczasem poznałem mogło być wzorami kultury. Ale pozostała opinia, stereotyp, który powraca natychmiast, kiedy się jawią jakieś kontrowersje. Jestem admiratorem rosyjskiej literatury, muzyki, kultury w ogóle. Cieszy mnie więc koniec rosyjskich poczynań, niepotrzebnie budzących negatywne stereotypy i kompromitujących powagę instytucji rządowych wielkiego sąsiada. Bo tu znowu się natykamy na naszą pamięć o lekceważonych w rozbiorowej Polsce czynownikach, wyśmiewanych zresztą zarówno przez Gogola jak i współczesnych, rosyjskich pisarzy.
Samo zaś embargo było polityczne i takież jest jego zniesienie. W warunkach swoistej demokracji, w której z góry wiadomo, kto będzie następnym prezydentem, swoiście się też układają stosunki handlowe. Zatem przypisywanie sobie teraz sukcesu lub wieszczenie klęski na wschodnim kierunku naszej polityki byłoby ocenianiem nieco tylko sterowanego przypadku

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No dobrze

Dopisz tylko, że “sluteczność” działania na kierunku wschodnim, tyczy tak tego jak i poprzedniego rządu.
Niestety sowiecka banda, nadal, rozdaje karty.

Jak znam życie, “przyjdzie kryska na matyska”
I wtedy należy bydlakom przystawić nóż do gardła.

Igła – Kozak wolny


Igła

My jesteśmy dla Rosji wyrzutem. Nie tylkośmy wyszli z jej orbity ale jeszcze zbiesiliśmy innych. Dlatego zawsze będziemy przez niedemokratyczną Rosję źle traktowani. Zatem zarówno skuteczność jak i jej brak w wypadku każdego naszego rządu jest kwestią aktualnej polityki Kremla, na co wpływ mamy raczej niewielki.
Ale muszę Ci powiedzieć, że prywatnie prywatnych Moskali bardzo lubię.


Igło - Kozaku wolny...

...a znasz Ty to:
“Złapał Kozak Rosjanina
a Rosjanin za łeb trzyma”?

Może mi się trochę nacje pochrzaniły ale sens pozostaje. Trudno nam Polakom Rosjanom przykładać nóż do szyi. Może lepiej byłoby się dogadać i wcale nie na klęczkach, jak się na ogół takie dogadywanie u nas kwituje.

Ja też lubię Rosjan, choć już dawno zauważyłem, że im mniej się ma ich do lubienia, tym bardziej można ich lubić. Jeden Rosjanin to świetny kompan i przyjaciel. Wielu Rosjan to już problem, bo wychodzą z nich Wielkorusini, mocarstwowcy i zwolennicy samodzierżawnego trzymania za mordę.
:)


Stary

W Izraelu poznalem wielu rosyjskojezycznych. Z jednym zaprzyjaznilem sie na maksa. Na urodziny kupilem mu biografie Wysockiego. Powiedzial, ze Polacy jak zaden inny narod sa w stanie zrozumiec rosyjska dusze i postawil na stole flaszke idealnie schlodzonej rosyjskiej wodki.
Na youtubie patrzylismy na Wysockiego. Potem pokazalem mu naszego Kaczmarskiego. Pochylil nad nim nisko glowe, wiec mu dolozylem Grechute.
Wodka tego wieczoru smakowala jakos inaczej…


Borsuk

No właśnie.


Subskrybuj zawartość