Republikański (sic!!!) gubernator Nevady żąda od wdowy po Stevie Fosssett’cie sześciuset osiemdziesięciu siedmiu tysięcy dolarów – za łaskę organizacji akcji poszukiwawczej.
Właściwie nie potrzeba komentarza. Każdy, kto poważyłby się wystąpić z takim żądaniem do zwyczajnej rodziny (co musiałoby oznaczać licytację całego jej majątku), byłby skończony, nie tyko politycznie, ale jako osoba także. Czekałaby go śmierć cywilna, banicja ze świata przyzwoitych ludzi. Tymczasem żądając tego od rodziny człowieka, który zapłacił w podatkach znacznie więcej, który dał pracę i możliwości rozwoju wielu innym ludziom, który nareszcie rozsławił swój kraj po całym świecie będąc ikoną ducha „Go ahead & never give up”, ducha Ameryki – jest się kontrowersyjnym.
Zaczęło się od nierównych podatków. Kończy się na nierównościach przy akcjach ratowniczych. Doprawdy, wolność, równość, braterstwo panuje nam w promieniach czerwonego słoneczka Dzikiego Zachodu.
komentarze
Zetorze, no kapitalizm,
była akcja ratownicza, trza za nią zapłacić...
To chyba o to chodzi liberałom?
pzdr
grześ -- 06.05.2008 - 09:15grześ
sprawa jest o tyle dyskusyjna że chyba się nie ubezpieczył na taka ewenualnosc skoro ktoś się dopomina o kasę za ta akcję, chore: narażanie życia swojego- ok, jego biznes, ale ilu ludzi narażało swoje zycie aby go odnaleźć?
ilu ludzi nie skorzysta z pomocy przez te x tysięcy dolarów, mam bardzo ambiwalentne odczucia
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 06.05.2008 - 09:31Max, ja se trochę
szydę robię z nudów.
grześ -- 06.05.2008 - 09:41I z Zetora.
Nieważne w sumie, zresztą co ty ode mnie wymagasz merytorycznych komentarzy?
Zapomnij
:)
Panowie Grzesiu i Maksie!
Jak na socjalistów przystało wypisujecie bzdury. Akcje poszukiwawcze są rodzajem działalności, jakiej nie prowadzi się w celach komercyjnych. Czym innym jest obciążanie kosztami akcji człowieka, który złamał zakaz wchodzenia na niebezpieczny teren, a czym innym domaganie się zwrotu wszelkich kosztów udzielenia pomocy przez pogotowie ofierze wypadku drogowego. Jest różnica pomiędzy usługą medyczną i usługą służby ratowniczej. Ta druga opłacana jest w podatkach. Jeśli ktoś ustawia to inaczej to jest zwykłym naciągaczem.
Poza tym, to czy zaginiony wzywał pomocy, żeby była podstawa domagania się zapłaty, czy ratownicy sami szukali go w nadziei na nagrodę?
Zrozumieć idee liberalne niewolnikowi jest niezwykle trudno, czego przykładem jest Pan, Panie Grzesiu…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 06.05.2008 - 09:44Panie Jerzy,
dziekuję za wyjasnienie, ale ja raczej napisałem tekst mający byc prowokacją troszkę, nawet swojego zdania na temat ten nie wyraziłem.
A ostatnie zdanie, fakt, ma pan rację, nie wiele rozumiem.
Ale rozumiem choćby to że nie twierdzę czy pan jest wolny czy niewolny, bo tego raczej nie wiem i ode mnie to niezależy, więc prosiłbym o takie samo traktowanie i nie odnoszenie się do czegoś, na temat czego się pan wypowiedzieć nie może.
Pozdrawiam
grześ -- 06.05.2008 - 09:49Panie Jerzy
opisałem swoje watpilowści, nie mam jasnego zdania no ale żeby od razu socjalistą pojechać?
oj, zdecydowanie za szybko:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 06.05.2008 - 09:56@ Grześ, Max
Grzesiu, szydź trochę czytelniej, bo jak ja przeczytałem Twoją wypowiedź to opanował mnie nie gniew i nie gorycz nawet, tylko przerażenie. Ja mam niskie IQ i wrażliwy jestem, nie każ mi więcej tego przeżywać ;)
Max, Steve nie bił wtedy rekordu świata ani nie robił czegoś podobnego. Był to rutynowy lot, jakich wykonuje się w Ameryce tysiące albo i dziesiątki tysiecy dziennie. W poszukiwaniach brały udział setki ochotników, a wdowa kontynuowała je po zawieszeniu ich przez państwo, wydając kolejne dwieście tysiecy dolarów. Zaangażowano Gwardię Narodową i jej siły lotnicze – stąd koszta. Ale GN angażuje się do wszystkich takich akcji, bo to jej rola – obrona cywilna. Oczywiście, rozmach poszukiwań był pewnie związany z pozycją zaginionego, ale uważam że każdy na taki rozmach zasługuje. Owszem, byłbym skłonny zrezygnowac z prowadzenia takich akcji dla wszystkich – i prowadzić je na przykład tylko dla ubezpieczonych, np za 10 000. Ale jeśli juz prawo mówi, że coś takiego powinno mieć miejsce, to nie można brać od bogaczy a biedakom fundować tego za darmo, szczególnie że państwo wydoiło Fossetta za życia z sum wielokrotnie większych niż te marne siedemset tysiecy.
Zetor -- 06.05.2008 - 15:33Zetor
dzięki za szczegóły, sporo wyjaśniają bo sprawy nie zanłam aż tak dobrze
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 06.05.2008 - 15:35Zetorze,
oki, może to głupie było, sczzególnie, że w sumie sprawa smutna.
No cóż ostatnio jestem swfrustrowany lekko i moje komentarze niefajne czasem są.
pzdr
grześ -- 06.05.2008 - 16:00Panie Jerzy
Ma pan rację z małym ale.
Np. za ratownictwo morskie zwyczajowo żąda się zapłaty.
Choć rzeczywiście za ratowanie mienia, nie życia i zdrowia.
No i jeszcze jedno. Czy rzeczywiście poszukiwania p. Fosseta były rutynowe? Czy każdego znikniętego pilota tak się szuka w USA? Bo jeśli zastosowano nadzwyczajne środki tylko dlatego, że był to sławny i bogaty p. Fosset, np. pod presją pani Fossetowej — czyli jeśli doszło do nadużycia — to może sprawa wygląda ciut inaczej…
odys -- 06.05.2008 - 16:44Panie Grzesiu!
Ma Pan w dowodzie wpisany numer ewidencyjny? Jeśli Pan nie wie o co pytam, to podpowiadam, że skrót PESEL rozwija się Państwowy Elektroniczny System Ewidencji Ludności. Nie słyszałem, aby ewidencjonowało się coś co nie jest własnością. Zatem jest Pan własnością państwa. Ergo niewolnikiem. To konstatacja, a nie obelga.
Co do możliwości rozumienia idei liberalnych, to trzeba niezwykłej psychiki, aby nie ulec zmasowanemu oddziaływaniu serwowanemu człowiekowi najpóźniej od pierwszej klasy szkoły podstawowej i preferować wolność ponad bezpieczeństwo. Odwrotny priorytet jest typowy dla niewolnika… Czy jest Pan gotów zrezygnować z pozorów bezpieczeństwa i zlikwidować pozwolenia na broń czy licencje na prowadzenie samolotów/samochodów itp?
Proszę odpowiedzieć sobie, nie mnie. (Ja wiem co wybieram.)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 06.05.2008 - 18:38Panie Odysie!
Jeśli dobrze zrozumiałem wpis pana Zetora, to zażądano pieniędzy nie za ekstra życzenia wdowy, tylko za rutynową akcję. I o to kruszone są tu kopie.
Jeśli Fossetowa zażyczyła sobie czegoś ekstra i nie zapłaciła za to, to powinna zapłacić. Niemniej gdy kontynuowała poszukiwania po zaprzestaniu działań przez władze, to płaciła za to, więc nie podejrzewam jej o nieuregulowanie rachunków. Natomiast jeśli władza zrobiła coś ekstra z własnej woli, to nie ma prawa obciążać wdowy tylko dlatego, że można ją wydoić, a nie chciała finansować kampanii gubernatora (czy brać udziału w innym szwindlu). Dlaczego ta sprawa wypływa po takim czasie? Bo ktoś liczył na kasę do łapki…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 06.05.2008 - 18:46Panie Jerzy
Odnoszę się do odpowiedzi Grzesiowi
Interesujący punkt widzenia nt. ewidencji ludności.
Stary Testament, zdaje się, zakazywał liczenia ludu, który do Boga należał.
Ja, choć mam wiele sympatii do liberalizmu, jednak staram się unikać utopii.
Myślę, że pana wizja jest bliższa anarchii.
Warto o tym jeszcze kiedyś porozmawiać, choć może nie czas i miejsce na rozwijanie dyskusji.
odys -- 07.05.2008 - 12:36Panie Odysie!
Proszę zajrzeć do mnie na salon24 (http://wdrugastrone.salon24.pl) a potem możemy podyskutować w dowolnym, wybranym przez Pana, miejscu.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 07.05.2008 - 22:10