na podstawie Josefa Rudina: „Psychoterapia i religia”
Od co najmniej dwóch lat przymierzałem się do tego tematu. Ciągle jednak zwlekałem. Zwlekałem, ponieważ wydawało mi się, że jeszcze nie dojrzałem intelektualnie, terminologicznie, a także społecznie. No i stało się. Nie, nie żebym dojrzał. Co to, to nie. Nieodrodna córa burmistrza mojej mieścinki, krew z jego krwi, intelekt z jego intelektu, nazwała mnie dewiantem i człowiekiem odbiegającym od normy…
No, to pomyślałem sobie, że wezmę się za bary z tym tematem i w sposób bardziej ekshibicjonistyczny jak analityczny, przyjrzę się sobie. Dewiantem jestem, czy nie jestem? Normę reprezentuje czy raczej jej brak?
Już na samym początku problem z nazewnictwem mam związany. Raczej chyba dewiantem nie jestem, ponieważ w piśmiennictwie polskim termin „dewiacja” to nic innego, jak amerykańska nazwa „parafilia”, a to z kolei oznacza zboczenie seksualne. Zboczek chyba nie jestem, mimo że na przykład psy bardzo lubię i kanarki, a nawet rybki akwaryjne, ale do zoofilii to mi daleko (jak tu kanarka bzyknąć czy miniaturowego pudelka?). Lubię sobie na panienki też popatrzeć, nie powiem, bo kto nie lubi w moim wieku, ale nie nazwałbym tego voyeryzmem, czyli oglądactwem. Mógłbym ten wątek kontynuować, ale proszę mi wierzyć, strata czasu.
Posiadacz nowszego słowniczka może mi jednak zarzucić brak kompetencji i powiedzieć co następuje: „Panie, pan znowu bredzi. Przecież dewiacja – to odchylenie od standardu lub normy. Jest to określenie często używane w odniesieniu do zachowań, procesów, cech lub sprawności odbiegających od normy.”. I będzie miał rację. Wycofuję przeto wszystko to, co powiedziałem o parafilii i lecimy – „odchyłkę od standardu”…
Czy jestem nienormalny? – jak zdaje się sugerować córka burmistrza w moim miasteczku. Czyli: czy jestem odchylony od standardu? Mógłbym w pierwszym odruchu odpowiedzieć: „Powiedz mi kobieto jak wygląda twój „człowiek normalny”, a powiem ci kim jesteś!”. Mógłbym też zapytać, jakie kompetencje posiada owa dama, zgodnie z którymi mogłaby w jakimkolwiek konkretnym przypadku oceniać czyjąś normalność, czy też jej brak?
No dobrze… Przyjrzyjmy się więc wspólnie temu, często nadużywanemu, pojęciu.
Patrząc oczyma statystyka: człowiek normalny zawsze i wszędzie zbliża się do przeciętnej. Jest zwykłym użytkownikiem powszechnych dóbr konsumpcyjnych, potrzebuje ściśle określonej liczby kalorii, śpi osiem godzin, i tyleż samo pracuje w ciągu dnia. Rocznie wypija x litrów alkoholu (aż się boję powiedzieć ile!) i raz w tygodniu gra w karty, tenisa, albo ogląda mecz w pęcherz dmuchany. Między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia wchodzi w związek małżeński i płodzi dwoje dzieci. Jest ubezpieczony od śmierci, uczciwie, choć niezbyt gorliwie opłaca polisę. W końcu żegna się z tym światem, mając około 70 lat. Patrząc moimi oczyma w źrenice statystyka: Jestem niestety tylko pół normalny…
Psychologowie magazynów ilustrowanych za człowieka normalnego uznają osobnika, który prowadzi zdrowe życie seksualne z niewielkimi skokami w bok, unika nadużywania alkoholu, pali raczej papierosy jak cygara, nie przepada za ekscentryczną sztuką, za to namiętnie oddaje się swojemu hobby. Człowiek normalny nie popada w dłuższe depresje, bo i po cóż? Jest sprawny życiowo, gdyż potrafi się przystosować. Też problem mam niemały. Seks mi osobisty rozwala wszystko. Krótko mówiąc, jestem nadal pół normalny…
Z punktu widzenia socjologa, człowiek normalny jest człowiekiem z ulicy, z przeciętnym dochodem, umiejącym zagospodarować własny czas wolny. Czyta przynajmniej jeden dziennik polityczny i jeden barwnie ilustrowany magazyn. Jest ponadto jeszcze członkiem około trzech związków i organizacji. Znowu ten brak normy… Rozwalają mnie organizacje, a i gazety, nawet nie tylko bulwarowe, też...
Również fachowcy od reklamy całkiem dobrze wiedzą, jaki jest człowiek normalny: spekulują oni na człowieku normalnym z jego przeciętnymi reakcjami, przede wszystkim na jego stałych potrzebach popędowych. Klapa totalna: nie kupuję reklamowanych towarów, czy to: pasta do zębów, woda mineralna, zegarek, laptop, czy samochód. Czyli znowu leżę! Brak normy…
Dla projektantów mody, producentów filmowych i moralistów, człowiek normalny jest istotą popędową, która nieustannie i w sposób wyrafinowany wyzwala z siebie sex appeal, pożądliwie wyczekuje i reaguje kierowana wewnętrznym przymusem. Dla zapobiegliwych właścicieli restauracji i mistrzów kuchni człowiek normalny to smakosz kurczaka z rusztu z dodatkiem pommes chips i kilku specjalnych sosów, a na koniec pucharu lodów i tak dalej, i tym podobne. Lody to i owszem, ale sex appeal? Znowu skucha…! Pół normalność, czyli normalność inaczej…
Dla samego człowieka normalnego wreszcie, człowiekiem normalnym jest ten, kto nigdy się nie wyróżnia, nie musi składać wizyty u psychoterapeuty, ponieważ jego zachowanie się mieści w ściśle ustalonych ramach. Jego dobrze zahartowane i pokryte bliznami sumienie jest jak miękka poduszka. Główną jego troską jest to, by: nie być anormalnym, nigdy się nie wychylić, broń Boże nie wzbudzić zainteresowania i w żadnym przypadku nie zdradzić, ile się ma na koncie. Człowiek normalny daje każdemu, co mu się należy: państwu, kościołowi, współmałżonkowi i producentowi wody kolońskiej. Jest wzorcowym modelem dla statystyków, psychologów (i patrz wyżej). W tym przypadku: absolutny brak normy reprezentuję. Bez wdawania się w szczegóły. Mój kumpel Stachu to potwierdza!
( na podstawie Josefa Rudina: „Psychoterapia i religia” )
komentarze
Szaanowny Panie Andrzeju
Spojrzalem na prognozę – będzie cieplej. Zlażę z drabiny i idę lódkę szykować. Taką normalną, ok?
Pozdrawiam serdecznie
PS. A jak Pan znajduje naszego drogiego Pana Triariusa? Czyż to nie piękny przypadek “czlowieka w drodze”, acz niekoniecznie poszukujacego?
Lorenzo -- 06.01.2008 - 21:33WSP Lorenzo!
Pańska elegancja napawa mnie poczuciem winy, nie znajduję bowiem w sobie tyle kultury. Nie znam twórczości Pana Triariusa, natomiast to co dzisiaj przeczytałem każe mi sądzić, że niewykluczone, że przeżył w ostatnich dniach niebywałą traumę. Być może stracił duży majątek na giełdzie.
Dzisiaj zamknąłem gazetkę, jutro idzie do łamania.
Pozdrawiam serdecznie…
Andrzej F. Kleina -- 06.01.2008 - 22:07Ja lubię i niecierpię
tego słówka wytrychu. W normalnym kraju to …, każdy normalny człowiek by postąpił tak …
Tak naprawdę normalnych ludzi, państw itepe nie ma. To zupełna abstrakcja. Jednak lubię złośliwie kogoś ustawić tym wytrychem, że normalnie to byłoby tak… i nie znoszę choć raczej się śmieję gdy ktoś próbuje tej sztuczki ze mną.
Oczywiście jest pan nienormalny tak samo jak ja jestem normalny, a może na odwrót. Już nie wiem:)
sajonara -- 07.01.2008 - 20:49