Poniedziałek 23.09.2002
Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje
według serca Twego
Ostatnio budzę się rano. Dziś o 4.30. Zmówiłam cząstkę różańca (1x Ojcze Nasz , 10x Zdrowaś Mario i Chwała Ojcu Synowi i Duchowi Świętemu ) i postanowiłam
zdrowo wkroczyć w jesień. Łyżka miodu zalana wrzątkiem, ½ szklanki (odzwyczaję się od kawy?) i bieg na rozgrzewkę i obudzenie – pobudzenie krążenia krwi (do torów i z powrotem). Jest jeszcze ciemno, to dobrze nie muszę się przejmować zbytnio mało bieżącym strojem sportowym. Mój czworonożny kumpel jest zadziwiony swoim szczęściem – wspólny spacer i to z samego rana? Truchtamy razem- pierwsi, pojedyńczy ludzie jadą do pracy na rowerach, uśmiecham się do nich, mijają mnie lekko zaskoczeni. W górze pierwszy samolot przygotowuje się do lądowania. Świecą wszystkie jego halogeny i reflektory we mgle i mroku poranka. Ślę Mu moją
modlitwę-błogosławieństwo.
Mrok i ta mgła, jak silny stres musisz pokonać? Z Bogiem, niech Ci się powiedzie.
Malowniczo rozświetlony samolot niczym wielka ważka znika za horyzontem Okęcia, wracam do domu. Woda z miodem (miód słyszałam wzmacnia serce) ostygła, idealna do picia. Włączam komputer, przeglądam notatki różnych modlitw wynotowanych wczoraj z pewnej starej książeczki, porównuję pewien psalm z oryginałem z Pisma Świętego i „zgubiło” mnie a w każdym bądź razie uśpiło to , że usiadłam na łóżku. Po chwili, przepraszałam Cię Panie w półśnie już będąc za mą słabą wolę.
Obudziły mnie budziki moich dzieci. Wstałam dodać im ducha, raźniej wychodzi się im do szkoły gdy jestem z Nimi.
Kanapki od dość dawna robią sobie samodzielnie, no czasem z małym wsparciem.
Wszyscy się rozeszli.
Spokojnie w kompletnej ciszy wertuję modlitewnik Marysi.
Szukam modlitwy zatytułowanej: „Gdy dostanę dobrą wiadomość” ale takiej modlitwy nie ma w tym modlitewniku.
Szukam więc w Księdze Psalmów Pisma Świętego, za „mała” jestem by użyć swych słów a ta wiadomość, Boże to najbardziej upragniona, choć tak przepojona bólem, wiadomość dla mnie, dla całego Świata Ludzi Dobrej Woli.
Psalmy to modlitwy-poezje, można je czytać i czytać bez końca. Wybrałam najpiękniejsze.
PSALM 117 (116)
Wszystkie narody chwalcie Pana!
Alleluja.
Chwalcie Pana, wszystkie narody,
wysławiajcie Go, wszystkie ludy,
bo jego łaskawość nad nami potężna,
a wierność Pańska trwa na wieki
PSALM 133(132)
Szczęście płynące ze zgody
Oto jak dobrze i jak miło,
gdy bracia mieszkają razem;
jest to jak wyborny olejek na głowie,
który spływa na brodę,
/ /
jak rosa Hermonu, która spada
na górę Syjon:
bo tam udziela
Pan błogosławieństwa,
życia na wieki.
PSALM 134(133)
Modlitwa w świątyni
Oto błogosławcie Pana,
wszyscy słudzy Pańscy,
którzy trwacie nocami w domu Pańskim.
Wznieście ręce wasze ku Miejscu Świętemu
i błogosławcie Pana!
Niechaj cię Pan błogosławi z Syjonu
ten który uczynił niebo i ziemię!
Ta wiadomość miała twarz malutkiej, ciemnowłosej dziewczynki, zbyt małej by mogła być świadoma daru, który otrzymała a tym bardziej bólu i bohaterstwa Matki, która podpisała darowiznę.
W dzienniku polskiej tv podano dziś informację (zobaczyłam migawkę podczas szykowania Marysi do szkoły), iż Matka izraelskiego chłopca, który zginął tragicznie podpisała zgodę na transplantację nerki syna aby uratować życie małej, palestyńskiej dziewczynki. Operacja się udała, pokazano małą, spowitą w przewody kroplówek postać dziecka.
Z pewnej pięknej homilii głoszonej w naszym Kościele zapamiętałam: błogosławcie sobie i wierzcie, że się spełni.
Ja wierzę i błogosławię Ci z całego serca.
Chciałabym zniknąć w masie podobnych błogosławieństw, które otrzymasz z Całego Świata – Matko o
Pięknej Duszy. Ty uczysz swoim życiem „po czym poznajemy, że mamy duszę” i co znaczy żyć Miłością na co dzień, dziękuję Ci za tą lekcję tak dla Ciebie bolesną. Niech dobre słowa choć na chwilę pokonają ciemności bólu, które Cię otaczają po stracie twego dziecka
Minął jeszcze jeden dzień (jest wtorek), przypomniałam sobie, że w dziecinnym modlitewniku Marysi jest taka modlitwa. Dotyczy ona co prawda wieści przesłanej listem ale też jest to podziękowanie za dobrą wiadomość.
GDY OTRZYMAM DOBRY LIST
Boże mój, Ty pierwszy przysłałeś przez anioła radosną nowinę na ziemi, że Słowo Twoje stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. Panie Jezu, Ty kazałeś opowiadać dobrą nowinę wszelkiemu stworzeniu. Dziś dostałem dobry list. Z radości chcę śpiewać razem z Tobą i Twoją Matką: Wielbi dusza moja Pana, bo wielkie rzeczy uczynił mi Ten, który możny jest i święte imię Jego.
Modlę się z wdzięcznością za wszystkich pracowników poczty, za pana doręczyciela, za tych, co zrobili papier, kopertę i znaczek. Jacy dobrzy są ludzie, którzy do siebie piszą dobre słowa. Wtedy łatwiej jest być dobrym. Odpiszę z pośpiechem. Tobie zaś, Panie, dziękuję za to, że nauczyłeś nas pozdrawiać się, przesyłać radosne życzenia i wieści, a najwięcej za to, że zostawiłeś nam dobrą nowinę.
Środa, 25.09.02
Jezu, ufam Tobie.
Jest taki artykuł, który ukazał się po 11.09.2001, zapadł mi w pamięć. Szukałam go lecz nie mogę znaleźć. Pamiętam zamieszczony był w jednym z polskich kolorowych magazynów. Był reportażem grupy „szalonych”, którzy mimo
przestróg udali się po tym dniu (nie odwołali) w podróż do islamskiego kraju.
Opisywali swą wyprawę. Gościnność, życzliwość i wielką otwartość z jaką się spotykali jako przybysze z innej kultury, religii i cywilizacji od zwykłych mieszkańców tego islamskiego narodu.
Jest mniej ważne, ile naprawdę dajesz, ważne jest, na ile
jesteś otwarty na przyjmowanie i ubogacanie swego
życia.Odwróć oczy od swojej osoby i naucz się cieszyć tym,
że nic nie posiadasz, że jesteś nikim, że nic sam nie
potrafisz zrobić. Za każdym razem, kiedy przestraszy Cię
Twoja bezradność – uśmiechnij się do Jezusa.
(Matka Teresa „Radość z kochania”)
Boże dzięki Ci za Matkę Teresę.
Ploteczki parafialne.
Podsłuchane w pewien słoneczny, sierpniowy poranek po mszy o 7.00 w małym podmiejskim kościółku.
-Proszę księdza, proszę księdza – zostałam babcią!
-O chwała Panu. A co się urodziło ?
Córka ma syneczka !- mówi dumnie starsza parafianka do księdza proboszcza.
No pięknie, jak dzieciątko będzie miało na imię? – pyta radośnie sędziwy kapłan.
Kosma – równie radośnie odpowiada parafianka.
No proszę – z uznaniem kiwa głową proboszcz – ciekawe jak będą zdrobniale wołać na dzidziusia.
Kosmitek – proszę Ojca- Kosmitek !
Niedziela, 29.09.02
„...znalazłam umiłowanego mej duszy „
( Pieśń nad pieśniami 3,4)
Werset ten przepisuję gdyż jest w modlitewniku starym i bardzo sfatygowanym babci Walerii.
Stare modlitewniki przyciągają mnie jak magnes. Ten babci jest bardzo piękny, są w nim stare ryciny nosi dziwny dla mnie tytuł „Kwiatek Seraficzny” ,wyd. 1905 w Krakowie. Babcia otrzymała go od swojej przyjaciółki, która mieszkała w tym samym mieście w Stanach co Vicki.
Co jest takiego niezwykłego w starych modlitewnikach? Tajemnica. Tajemnica wiary, nadziei, miłości drugiego człowieka. Kogoś kto w całkiem innych czasach miał swoje marzenia , troski, radości swoje upadki i zwycięstwa, zwątpienia i otuchy. To wszystko można znaleźć na bardzo zniszczonych kartkach tych książeczek. Niektóre stronniczki są aż wytarte od częstego przewracania, co poniektóre modlitwy podkreślone, zaznaczone (ulubione?).
Ostatnio przewertowałam kolejną taką książeczkę znalezioną w jednym z kościołów warszawskich (miałam dużo czasu bo Marysia miała w nim spotkanie z dzieciarnią z wakacyjnych rekolekcji).
Ta książeczka była tak stara, że nie miała już strony tytułowej. Trzymała się w całości związana gumką recepturką, na jednej ze stron jest informacja od autorów ,iż modlitewnik nosi tytuł „Z Jezusem Chrystusem” (1974 rok) i jest unowocześnioną wersją modlitewnika z 1911 roku dla dzieci i młodzieży autorstwa Arcybiskupa A. J. Nowowiejskiego pt. „Z Jezusem”, bardzo popularnego na terenie diecezji płockiej. Początkowe poprzedzierane strony zawierają słowa Ojca Świętego Pawła VI na temat modlitwy:
„Modlitwa jest naszą duchową potrzebą i religijnym
obowiązkiem. Należy ją przeżywać jako zaszczyt i radość ze
spotkania dziecka z Ojcem Niebieskim (...)”
Była tam również pieśń nie znana mi wcześniej:
Pokolenia odchodzą w przeszłość
1.Pokolenia odchodzą w przeszłość,
lecz zostaje, po nich ślad na ziemi.
Sprawy jasne i sprawy ciemne
Jaką drogę my dziś obierzemy?
Ref. Nie na darmo ginęliście w walce
Nie na próżno cierpieliście w obozach
My jesteśmy i pragniemy
By wasz płomień nieustannie gorzał
Chcemy sercom dać jeden kierunek
Wspólną pracą zespolić swe ramiona
By uczynić świat piękniejszym
I zapalić tych co przyjdą po nas
2.Zna historia powstańcze zrywy,
krwawy sierpień, styczeń i listopad.
Dziś orężem jest służba ludziom,
Ciągła troska by budować pokój.
Ref. Nie na darmo…
3.Nasza praca niech będzie miłością
czyny wielkie i czyny najmniejsze,
aby zło móc zwyciężyć dobrem
a co dobre przemieniać na lepsze.
Ref. Nie na darmo…
Przy lewym bocznym wejściu do naszego kościółka jest napis:
Zło dobrem zwyciężaj
Przypomniałam sobie jak ponad rok temu zaczęłam rozmowę
o nim w domu. Okazało się wtedy, że Marysia nie bardzo wie co to znaczy, rozmawiałyśmy przy stole ale niestety nie wyszła z tego rodzinna dyskusja.
Wracając do Kosmitka, urodził się we Francji. Jego matką jest Polka tylko nie wiem czemu jego babcia, moja sąsiadka, twierdzi iż nie wypada jej się zapytać czy będzie chrzczony, przecież to dziecko Jej córki? Przy najbliższym spotkaniu powiem jej z czym kojarzy mi się Jego piękne imię, to oczywiste, tylko z jednym:
„...kosmiczną funkcją modlitwy”
cdn.
PS.Wspomniany mały kościół mieści się w Gołąbkach, to takie małe osiedle przylegające do warszawskiej dzielnicy Ursus.