Był listopad 2005, rok zamachów w Londynie.
Na Okęciu w Warszawie samolot kołował do pasa startowego a mnie kotłowały
się w głowie myśli różne (strzępki informacji o Anglii z różnych źródeł i dziedzin).
Myśli straszaki, najbardziej dołująca jednak nie była związana z Anglią: mój angielski, wyuczony ale
nie praktykowany (w 1976 w Polsce panowała zasada – tylko jedna osoba z rodziny może być na zachodzie, więc musiałam zapomnieć o wyjeździe do Stanów – Mama akurat tam była i przysłała zaproszenie).
Antidotum na ten stres stała się wyczytana gdzieś myśl:
są osoby, z którymi człowiek czuje się dobrze nawet
wtedy gdy nic nie mówią.
Ok, będę taką osobą, w końcu jadę pracować jako opiekunka.
Na miejscu stres kolejny – moja pierwsza praca – mam mieszkać
ze starszym małżeństwem, Ona ma Parkinsona – po mieszkaniu
porusza się o lasce, na spacery jeździ w wózku inwalidzkim – mam
być jej “aniołem stróżem”.
Znowu dusza na ramieniu – a potem myśl – ja się boję? Jak Oni
muszą się bać? Starsi, muszą stawić czoła takiej chorobie i ja, obca osoba – tu znowu natchnienie – modlitwa: za Nich i za siebie: byśmy się nie bali, żeby nam się udało i…
Pierwsze spotkanie, stoję na dole mrocznych schodów a z góry
dobiega mnie dziarskie,powitalne pokrzykiwanie Paula ,i ten głos…,
kompletnie, do złudzenia przypomina głos mojego Taty !? :)
Potem inna niespodzianka – poznaję Ann a zaraz po chwili Paul
z dumą zapala specjalne oświetlenie na głównej ścianie pokoju
dziennego. Z mroku wyłania się duży obraz Madonny.
Jest śliczna, delikatne rysy (ma coś z Damy z łasiczką?) ręce złożone do modlitwy.
Wiesz, Ann ją kupiła dla nas na Portobello – Paul opowiada ze swadą rzadko spotykaną u 85-latka – jest naszą świętością, bo my
wierzymy choć nie chodzimy do kościoła.
A następnego dnia…
cdn.
komentarze
No zaczyna się
intrygująco:)
Pozdrówka.
grześ -- 24.03.2009 - 01:41Dobre :-)
“Remember darling, you live in England, nothing works here properly.”
No jak nie działa, skoro jak widać zadziałało od razu, w pewnym sensie :-)
Małe cuda i jasne spotkania naprawdę się zdarzają.
Czekam co dalej.
Pozdrowienia.
s e r g i u s z -- 24.03.2009 - 07:49