23.10.2004 Jezu ufam Tobie !
*
Cóż wdzięczniejszego jako wdzięczność Matki,
Nadobniejszego co od panieneczki,
Wyrumienionej ledwo jako kwiatki
Z dzieciństwa – alić w łono kolebeczki
Zazierającej z szczególnym zdziwieniem,
Czy prawda, że się Prawda urodziła
I że Stworzyciel stawa się stworzeniem?...
Cóż wdzięczniejszego? Albo jaka siła
Szczycić się może tym wynalezieniem?
Albo gdzie Miłość czystsza i wznioślejsza
Między wszystkimi wszech-serc miłościami
Prócz tej Miłości?... M a t k o N a j ś l i c z n i e j s z a,
Módl się za nami…
(Kon. Cytatu na dziś)
…chyba powinnam czytać kolejne zwrotki zanim coś napiszę ale założenie mojego pisania to absolutny „spontan”
Znowu będzie fragment wiersza (cierpliwości…, b. krótki i w nawiązaniu do prozy). Dziś wam opowiem jak jakiś czas temu zostałam … prorokiem, dobrym prorokiem (czyt. nie dobrym warsztatowo tylko przynoszącym dobre wiadomości)
Kościoły
(…)
Lecz najbardziej mi bliskie i najbardziej
drogie
Są wtedy, gdy usiadam w zakątku znajomym
I otwieram swe serce smutne i ubogie,
I rozmawiam poufnie z Chrystusem
widomym.
Przez odwieczne witraże tęczy blask się toczy
I rzuca złote róże w głąb świątyni ciemną,
A ja w wszystkowidzące patrzę Jego oczy
I wiem, że On mnie słucha i współczuje ze
Mną.
( ze zbiorku „Stara Warszawa” wiersze Artura Oppmana , W-wa 1982, Wyd. Artystyczne i Filmowe)
Dalej poeta prowadzi nas po kościołach warszawskiej starówki, wiersz jest długi, interesuje mnie sprawa przydarzającej się w kościele mistyki stąd ten fragment.
Aż tak dosłownych odczuć raczej nie miałam nigdy w kościele, ale to ciepło w okolicy serca jest tak niewytłumaczalne, że prosisz Go by nigdy nie znikało.
Ta historia jednak była bardzo racjonalnym działaniem.Wydarzyła się jesienią 2001. Zwierzyłam się koleżance, mojej imienniczce zresztą, że chciałabym przyciągnąć do praktyk religijnych kogoś bardzo mi bliskiego.
Powiedziała, słuchaj mam pomysł. Mój syn należy do wspólnoty neokatechumenalnej (to taka formacja w kościele, ja to na swój użytek nazywam „tęsknotą za kościołem pierwotnym”, kojarzy mi się ze wspólnotą z „ Qvo vadis”).
Więc gdzieś trzy lata temu wylądowałam w jednym z kościołów na Woli na mszy co sobotniej.
Bliska mi osoba była bardzo zirytowana moim pomysłem ale na usilne prośby weszła ze mną na to nabożeństwo.
Miało ono nawet dla mnie bardzo zaskakujący przebieg. Ołtarz utworzony ze stołów stał przed prezbiterium. Wspólnota siedziała wokół niego bardzo blisko i …muzyka, żywa muzyka – gitary, flety, bębny i bębenki, tamburyna i kastaniety. Można się włączyć klaszcząc w rytm. Wrażenie, że kopuła sakralnej budowli unosi się od fali dźwięków a moja dusza wraz z nią. I…w tym momencie czuję silne szarpnięcie za rękaw : – chcę już wyjść – mówi mi osoba, dzięki której znalazłam się w tym zgromadzeniu.
To było wielopłaszczyznowe działanie. Prowadziłam batalię o każdą minutę dłuższego obopólnego pobytu (-dobrze, po czytaniach-odpowiedziałam). Jednocześnie prowadziłam obserwacje (dzieciaki 2-5 latki swobodnie zachowywały się, nie były uciszane-chodziły w bocznych nawach z tatusiami lub mamami).
Warstwa słowna mszy serwisowana była przez osoby świeckie (czytali i objaśniali fragmenty pisma świętego).
Jedno z czytań było bardzo katastroficzne. Mówiło o tym, iż Bóg zmęczony małodusznością, podłością i złem panoszącą się wśród ludzi zsyła na ziemię spalający ogień.
Komentarz do tego czytania mówi młoda dziewczyna. Zaskakuje mnie z lekka bo zaczyna tak:
„… Nie lubiłam tego czytania. Jest takie katastroficzno-przygnębiające. Nie pasowało mi do wizji Dobrego Boga.
(bardzo polubiłam Ją w tym momencie). Zmieniłam zdanie gdy poznałam symboliczne znaczenie tej treści.
Ogień jest symbolem… m i ł o ś c i.
Bóg odmienia świat, w charakterystyczny, nadprzyrodzony sposób.”
Po ewangelii mikrofon zaczął krążyć wśród uczestników- taki zwyczaj.
Można powiedzieć swoją refleksję, podzielić się smutkiem lub radością.
Nie muszę mówić, że na myśl o powiedzeniu czegoś publicznie zaczęły mi z lekka dzwonić zęby a krew szumieć w uszach.
Tymczasem bliska mi duszyczka dała mi znowu kuksańca pod bok i oświadczyła konspiracyjnym szeptem, bardzo kategorycznie, że wychodzi.
Zaczęły drżeć mi kolana, uświadomiłam sobie, że w moim struchlałym wnętrzu zapadła decyzja. Nie wiedziałam co powiem, czy wydobędę z siebie głos. Tak bardzo nie chciałam tego „wyjścia.”
Po chwili stałam w ławce, trzymałam mikrofon jak granat który może w każdej chwili wybuchnąć i słuchałam tego co mówię.
Patrzyłam w głąb wnętrza kopuły sklepienia i mówiłam do Ciebie.
Panie, wiesz że nigdy nie byłam dobra z wypowiedzi ustnych,
ale wiem, że z twoją pomocą wyrażę to co czuję. Dziękuję za uczestnictwo
w tej mszy świętej. Dzięki temu zrozumiałam, co mnie spotkało i spotyka innych. Nadeszły czasy o których mowa w dzisiejszym czytaniu doświadczam ognia twojej miłości i proszę Cię abyś rozlał go na cały świat.
Nie powtarzam słowo w słowo, była to jednak bardzo spójna i płynna wypowiedź. Pomijam elementy bardziej osobiste, (dałam lekką plamę mówiąc nie tylko o swoich odczuciach).
Moja wypowiedź-refleksja była ostatnią a ksiądz odprawiający tą mszę podziękował Bogu za dobrych… proroków.
Ucieszyłam się wtedy, choć osoba (nastoletnia) z powodu której wykonałam „ten skok na głęboką wodę”… wyszła z kościoła zaraz po.
Pozostało przeświadczenie, że naprawdę zrobiłam wszystko co mogłam a co do reszty zaufam Bogu.
Przeczytałam kiedyś, że proroctwo trwa wtedy gdy dana osoba sobie tego nie uświadamia.
A jak jest z mistycyzmem?
Ps. Dziwne dużo, dużo później (R 2004) na wystawie fotograficznej dotyczącej powstania 44, zobaczyłam wspomniany kościół ( Św. Augustyna, na Muranowie) jako jedyny stojący budynek wśród morza ruin sięgającego po horyzont.
27-8.10.2004 Jezu ufam Tobie!
*
On tylko jako Sam nieuczyniony,
Bez niewdzięczności kończy i zaczyna –
On tylko, jako sam niezasłużony
Czasowi – tylko O n, p r a w a n o w i n a…
Gdy człowieczeństwa zeszedł cichą drogą,
Jak do owczarni pasterz, a nie złodziej,
Natura jego nie witała z trwogą
Kto wchodzi wiedząc i że mocen wchodzi:
W p o k o r z e j e n o p i e r w e j się z r ó w n a ł a,
T a k, że z n i k n ę ł a o s o b i s t o ś ć c i a ł a…
Więc Tobie , Matko, przyszło wydać Pana,
Tobie świętymi niańczyć ramionami
I Tobie pogrześć… O! N i e p o k a l a n a,
Módl się za nami…
Z bliską osoba z poprzedniego odcinka wymieniłam się ostatnio książkami, których każde z nas wzajemnie jeszcze nie przeczytało ale…
Ja dostałam: „Siewcę wiatru” Mai Lidii Kossakowskiej.(Lublin 2004 wyd. Fabryka Snów)
A dałam „Znaleźć Boga we władcy pierścieni” Kurta Brunera i Jima Ware (Kraków 2003, wyd. WAM)
Tą drugą pochłonęłam a tą pierwszą … nie mam wyjścia też przeczytam choć wydaje się trudniejsza.
…Dzię-ki Ci!
:-{)))
„Henryk Sienkiewicz napisał „Potop”,
ale ani słowem nie wspomniał o arce.”
(Humor z zeszytów (szkolnych…) tom1)
Jestem zdecydowanie innego zdania.
komentarze
O T.Love,
ładny utwór, a ja właśnie nadrabiam czytanie ostatnich kilku częsci dziennika twojego.
Pewnie jeszcze się pod którąś częścią odezwę:)
Pozdrówka.
grześ -- 15.02.2009 - 22:58