Niestety wróciłem i to bez prezentów. Nie jestem w stanie poszukiwać miejsca do zaparkowania dłużej niż przez 15 minut. Spróbuję jutro, przed południem.
A w temacie.
Panie Griszqu, proszę mi pokazać miejsce, w którym napisałem, że uliczne demolki mi się podobają.
Moim zdaniem trudno jest uznać brak mojego zainteresowania „doraźnym leczeniem objawów“ za tożsamy z pochwałą rozwalania wszystkiego, jak leci. Tym bardziej nie wiem gdzie Pan wyczytał, że „anarchiści“ czy też „lewacy“ zajmowali się “rozbijaniem głów Bogu winnym obywatelom”.
Ślepy jestem widocznie.
Czy wie Pan co to jest emocjonalna reakcja tłumu, kiedy z czarki społecznej frustracji wyleje się o jedną kroplę za dużo? (Proszę zwrócić uwagę na komentarz Pana Tarantuli.)
Czy wie Pan jak dochodzi do wybuchu wulkanu?
Wulkan nie wybucha z dnia na dzień. Bywa, że przez lata wydaje z siebie ostrzegawcze pomruki, dymi. Ale w jego wnętrzu kotłuje się magma, ciśnienie wzrasta. Jeśli wewnętrzne naprężenia przekroczą masę krytyczną nie znajdując innego ujścia – wybucha.
Moim zdaniem, analogia między tymi dwoma zjawiskami (emocjonalnym wybuchem masy ludzkiej na ulicach i wybuchem wulkanu) jest aż nadto widoczna.
Pan, wraz z innymi Panami, koncentrujecie się na skutkach samego wybuchu, jak – z przeproszeniem – Tommy Lee Jones w bardzo kiepskim filmie pt. „Wulkan“. Pan chce ten wybuch zgasić poprzez hojne rozdawanie grzywien i aresztów.
Ale to nie jest film, proszę Pana. Hollywoodzki film na dodatek, w którym z reguły wszystko dobrze się kończy.
Skoro w Grecji doszło do wybuchu wulkanu, to oznacza, że dialog z ludzką magmą był prowadzony źle. O ile w ogóle. I na to chciałem zwrócić Panów uwagę proponując szersze spojrzenie na greckie wydarzenia.
Nadto uważam, że komentarz Pana Igły wcale nie stoi w sprzeczności z moim. Pan Igła słusznie zauważa, że działania destrukcyjne są łatwe. Od siebie dodam, że łatwość destrukcji powstaje po przekroczeniu masy krytycznej i rozwija się lawinowo. (Powtarzam się chyba.) A skoro ta masa została przekroczona, to oznacza, że „działania pozytywne“ były niewystarczające i nieefektywne. Być może dlatego, że są trudniejsze – idąc za myślą Pana Igły.
Jeśli Panowie wolicie się skupiać na oburzeniu względem demolujących banki i sklepy; jeśli wolicie skoncentrować się na łzawieniu gazem, pałowaniu, aresztowaniach i zasądzaniu grzywien, to ja nic na to nie poradzę. Wasza wolna wola i wilcze prawo.
Ale niech nikt nie wpiera mi, do kurwy nędzy, że ja demolkę uliczną popieram.
Ja staram się zrozumieć przyczyny tego wybuchu. Staram się sięgnąć głębiej niż do nawalanek z policją. Jak widać po Panów reakcjach – nieudolnie.
Kwestię podobnych zamieszek w Rosji czy Chinach odpuszczam. To zdaje się być jeszcze trudniejsze; do opisania i/lub zrozumienia.
Panie Griszqu i inni Zainteresowani
Niestety wróciłem i to bez prezentów. Nie jestem w stanie poszukiwać miejsca do zaparkowania dłużej niż przez 15 minut. Spróbuję jutro, przed południem.
A w temacie.
Panie Griszqu, proszę mi pokazać miejsce, w którym napisałem, że uliczne demolki mi się podobają.
Moim zdaniem trudno jest uznać brak mojego zainteresowania „doraźnym leczeniem objawów“ za tożsamy z pochwałą rozwalania wszystkiego, jak leci. Tym bardziej nie wiem gdzie Pan wyczytał, że „anarchiści“ czy też „lewacy“ zajmowali się “rozbijaniem głów Bogu winnym obywatelom”.
Ślepy jestem widocznie.
Czy wie Pan co to jest emocjonalna reakcja tłumu, kiedy z czarki społecznej frustracji wyleje się o jedną kroplę za dużo? (Proszę zwrócić uwagę na komentarz Pana Tarantuli.)
Czy wie Pan jak dochodzi do wybuchu wulkanu?
Wulkan nie wybucha z dnia na dzień. Bywa, że przez lata wydaje z siebie ostrzegawcze pomruki, dymi. Ale w jego wnętrzu kotłuje się magma, ciśnienie wzrasta. Jeśli wewnętrzne naprężenia przekroczą masę krytyczną nie znajdując innego ujścia – wybucha.
Moim zdaniem, analogia między tymi dwoma zjawiskami (emocjonalnym wybuchem masy ludzkiej na ulicach i wybuchem wulkanu) jest aż nadto widoczna.
Pan, wraz z innymi Panami, koncentrujecie się na skutkach samego wybuchu, jak – z przeproszeniem – Tommy Lee Jones w bardzo kiepskim filmie pt. „Wulkan“. Pan chce ten wybuch zgasić poprzez hojne rozdawanie grzywien i aresztów.
Ale to nie jest film, proszę Pana. Hollywoodzki film na dodatek, w którym z reguły wszystko dobrze się kończy.
Skoro w Grecji doszło do wybuchu wulkanu, to oznacza, że dialog z ludzką magmą był prowadzony źle. O ile w ogóle. I na to chciałem zwrócić Panów uwagę proponując szersze spojrzenie na greckie wydarzenia.
Nadto uważam, że komentarz Pana Igły wcale nie stoi w sprzeczności z moim. Pan Igła słusznie zauważa, że działania destrukcyjne są łatwe. Od siebie dodam, że łatwość destrukcji powstaje po przekroczeniu masy krytycznej i rozwija się lawinowo. (Powtarzam się chyba.) A skoro ta masa została przekroczona, to oznacza, że „działania pozytywne“ były niewystarczające i nieefektywne. Być może dlatego, że są trudniejsze – idąc za myślą Pana Igły.
Jeśli Panowie wolicie się skupiać na oburzeniu względem demolujących banki i sklepy; jeśli wolicie skoncentrować się na łzawieniu gazem, pałowaniu, aresztowaniach i zasądzaniu grzywien, to ja nic na to nie poradzę. Wasza wolna wola i wilcze prawo.
Ale niech nikt nie wpiera mi, do kurwy nędzy, że ja demolkę uliczną popieram.
Ja staram się zrozumieć przyczyny tego wybuchu. Staram się sięgnąć głębiej niż do nawalanek z policją. Jak widać po Panów reakcjach – nieudolnie.
Kwestię podobnych zamieszek w Rosji czy Chinach odpuszczam. To zdaje się być jeszcze trudniejsze; do opisania i/lub zrozumienia.
Ukłony należne zasyłam wszystkim Panom.
Kazik -- 09.12.2008 - 16:30