“Czy ktoś napisał, że brak komplementów jest przyczyną pijaństwa, itp?”
Wiesz co to znaczy pójść w tango ?
Bo piszesz:
“Pójście w tango może być też przez brak komplementów…”
Może być czyli może być spowodowane przez ?
Inaczej: jak ktoś się czuje niedowartościowamy przez współmałżonka, to daje mu to prawo do poszukania dowartościowania gdzie indziej?
I co ma do rzeczy, czy ten ktoś mieszka, czy nie ze swoją żoną (mężem)?
Jakoś wyraźnie piszesz, że trzeba się wyrabiać , bo koleżanka (kolega) z pracy się zajmie. I to ma być moja (jego) odpowiedzialność?
Ja (on) bym za to odpowiadała?
Niektórzy mężowie pili równo przed ślubem, ale we właściwym czasie się zabunkrowali z tym problemem. Następnie obciążają swoje żony, obarczając je winą za swoje uzależnienie, a one to kupują i latami zastanawiają się, gdzie popełniły błąd…
Czas na reakcję? Zanim ta koleżanka? No ja Cię pardą...
“MOja znajoma pani doktor od beznadziejnych przypadków zaczyna sklejać małżeństwa od tego aby przyznali, że to ich wspólna wina i wspólny problem.”
Fajnie by było, gdyby Twoja znajoma pani doktor od beznadziejnych przypadków wiedziała, że nie porusza się kwestii winy, jeśli naprawdę chce się pomóc.
Wspólnota problemu, to fantastyczny fundament.
Poldku
“Czy ktoś napisał, że brak komplementów jest przyczyną pijaństwa, itp?”
Wiesz co to znaczy pójść w tango ?
Bo piszesz:
“Pójście w tango może być też przez brak komplementów…”
Może być czyli może być spowodowane przez ?
Inaczej: jak ktoś się czuje niedowartościowamy przez współmałżonka, to daje mu to prawo do poszukania dowartościowania gdzie indziej?
I co ma do rzeczy, czy ten ktoś mieszka, czy nie ze swoją żoną (mężem)?
Jakoś wyraźnie piszesz, że trzeba się wyrabiać , bo koleżanka (kolega) z pracy się zajmie. I to ma być moja (jego) odpowiedzialność?
Ja (on) bym za to odpowiadała?
Niektórzy mężowie pili równo przed ślubem, ale we właściwym czasie się zabunkrowali z tym problemem. Następnie obciążają swoje żony, obarczając je winą za swoje uzależnienie, a one to kupują i latami zastanawiają się, gdzie popełniły błąd…
Czas na reakcję? Zanim ta koleżanka? No ja Cię pardą...
“MOja znajoma pani doktor od beznadziejnych przypadków zaczyna sklejać małżeństwa od tego aby przyznali, że to ich wspólna wina i wspólny problem.”
Fajnie by było, gdyby Twoja znajoma pani doktor od beznadziejnych przypadków wiedziała, że nie porusza się kwestii winy, jeśli naprawdę chce się pomóc.
Gretchen -- 14.12.2009 - 23:49Wspólnota problemu, to fantastyczny fundament.