wiele słów padło zwłaszcza w kontekście tego co irytuje a więc nierozerwalności małżeństwa.
Jeśli małżeństwo ma mieć jakiś sens musi z czegoś wynikać i ku czemuś zmierzać. Jeśli chcę iść na Rysy muszę znaleźć sobie takiego partnera który lubi góry, który będzie miał ze mną wspólne tematy i zainteresowania, który w razie mojej wpadki albo skręcenia nogi ni ucieknie i nie pozostawi mnie samego na szklaku na pastwę gór.
Wyprawa w góry jest obarczona ryzykiem kiepskich warunków atmosferycznych, wypadku, ale najważniejsze jest poleganie na sobie jeśli idziemy razem.
Dobre i udane małżeństwo można porównać do wędrówki po górach we dwoje. To umiejętność przeżywania we dwoje życia. To umiejętność z którą się nie rodzimy ale wymagająca nauki, wyuczenia pewnych zachowań i wiedzy aby w porę zareagować jeśli “coś się dzieje”.
Stąd ważne jest to, czego oczekujemy od życia, jak sobie wyobrażamy swoja przyszłość, z kim chcemy “iść w góry” i czy ta druga osoba wie, że “wędrówka po górach” to ryzyko. A jeśli wie, to czy się godzi na to ryzyko.
Wybierając się w tę drogę dobrze jest wiedzieć, że obie osoby traktują ją jako nierozerwalną: na dobre ale i na złe warunki atmosferyczne a nie tylko na te gdy świeci słońce….
Czy można na próbę “wybrać się w góry..”, a razie burzy pozostać jak palec? Wg mnie nie można. Szkoda czasu.
Czy miłość zatem istnieje, czy to co nazywa się potocznie małżeństwem jest tylko warunkową umową?
Pozdrawiam.
************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .
Małe podsumowanie
wiele słów padło zwłaszcza w kontekście tego co irytuje a więc nierozerwalności małżeństwa.
Jeśli małżeństwo ma mieć jakiś sens musi z czegoś wynikać i ku czemuś zmierzać. Jeśli chcę iść na Rysy muszę znaleźć sobie takiego partnera który lubi góry, który będzie miał ze mną wspólne tematy i zainteresowania, który w razie mojej wpadki albo skręcenia nogi ni ucieknie i nie pozostawi mnie samego na szklaku na pastwę gór.
Wyprawa w góry jest obarczona ryzykiem kiepskich warunków atmosferycznych, wypadku, ale najważniejsze jest poleganie na sobie jeśli idziemy razem.
Dobre i udane małżeństwo można porównać do wędrówki po górach we dwoje. To umiejętność przeżywania we dwoje życia. To umiejętność z którą się nie rodzimy ale wymagająca nauki, wyuczenia pewnych zachowań i wiedzy aby w porę zareagować jeśli “coś się dzieje”.
Stąd ważne jest to, czego oczekujemy od życia, jak sobie wyobrażamy swoja przyszłość, z kim chcemy “iść w góry” i czy ta druga osoba wie, że “wędrówka po górach” to ryzyko. A jeśli wie, to czy się godzi na to ryzyko.
Wybierając się w tę drogę dobrze jest wiedzieć, że obie osoby traktują ją jako nierozerwalną: na dobre ale i na złe warunki atmosferyczne a nie tylko na te gdy świeci słońce….
Czy można na próbę “wybrać się w góry..”, a razie burzy pozostać jak palec? Wg mnie nie można. Szkoda czasu.
Czy miłość zatem istnieje, czy to co nazywa się potocznie małżeństwem jest tylko warunkową umową?
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 15.12.2009 - 16:31W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .