Moje dziecko walczyło o życie prawie dwa lata.
Wygrał.
Niania Marcelka, zupełnie przez przypadek odkryła, że ma raka.
Powiedziała, że w tej sytuacji nie może być gorsza od Marcela: skoro on żyje, to ona też musi.
Wygrała.
Kiedyś w rozmowie z nami lekarz Marcela powiedział: Pan Bóg wie, komu dać chore dziecko…
Wiesz co?
Nie walka, nie bunt, nie zaparcie, nie prośby, nie śluby, ani obietnice…
Pokora nasza, myślę, sprawiła, że on żyje.
Gretchen
Moje dziecko walczyło o życie prawie dwa lata.
Wygrał.
Niania Marcelka, zupełnie przez przypadek odkryła, że ma raka.
Powiedziała, że w tej sytuacji nie może być gorsza od Marcela: skoro on żyje, to ona też musi.
Wygrała.
Kiedyś w rozmowie z nami lekarz Marcela powiedział: Pan Bóg wie, komu dać chore dziecko…
Wiesz co?
Nie walka, nie bunt, nie zaparcie, nie prośby, nie śluby, ani obietnice…
Pokora nasza, myślę, sprawiła, że on żyje.
Tyle teraz, więcej nie dam rady. Może kiedyś....
dorcia blee -- 09.01.2010 - 14:36