Jak zwykle ma Pan rację: warzywa kupuję wyłącznie w kasynie, bo to najwłaściwsze miejsce.
A tak poważnie: nie pierwszy raz traktuje Pan mnie i moich gości jak idiotów, i to na moim blogu.
Nikogo z kim usiłuję rozmawiać nie traktuję jak idioty. Z takimi nie rozmawiam. Jeśli ktoś się poczuwa do bycia idiotą w zetknięciu ze mną, to jest mi przykro. Nie taki jest mój cel.
Oddaję panu szacunek jak gościowi, staram się być grzeczna. Już raz prosiłam Pana o zaniechanie tych niezrozumiałych praktyk – nie zrozumiał Pan.
Mówię więc kolejny raz: proszę na moim blogu zachowywać się jak gość i tak traktować ludzi.
Powtarzam: nie bawi mnie Pański sposób obrażania mnie i moich gości.
Proszę to uwzględnić przy kolejnych odwiedzinach.
Jako psycholog zrozumiał Pan, mam nadzieję, że nie życzę sobie analizowania mojego, ani moich gości przypadku.
Moja profesja nie ma związku z rozumieniem bądź nie Pani życzeń. Właśnie takie wstawki świadczą o braku deklarowanego powyżej szacunku. Nie jest to analizowanie Pani czy też innego przypadku, tylko rzeczowe, mam nadzieję, ustosunkowanie się do Pani wypowiedzi.
Bardzo dziękuję z góry.
Temat uważam za zamknięty.
Obiecuję Pani blog i komentarze omijać uważając, że to powinno zamknąć sprawę i zapewnić Pani spokój zakłócony moimi pojawieniami się.
Pani Dorciu!
Jak zwykle ma Pan rację: warzywa kupuję wyłącznie w kasynie, bo to najwłaściwsze miejsce.
A tak poważnie: nie pierwszy raz traktuje Pan mnie i moich gości jak idiotów, i to na moim blogu.
Nikogo z kim usiłuję rozmawiać nie traktuję jak idioty. Z takimi nie rozmawiam. Jeśli ktoś się poczuwa do bycia idiotą w zetknięciu ze mną, to jest mi przykro. Nie taki jest mój cel.
Oddaję panu szacunek jak gościowi, staram się być grzeczna. Już raz prosiłam Pana o zaniechanie tych niezrozumiałych praktyk – nie zrozumiał Pan.
Mówię więc kolejny raz: proszę na moim blogu zachowywać się jak gość i tak traktować ludzi.
Powtarzam: nie bawi mnie Pański sposób obrażania mnie i moich gości.
Proszę to uwzględnić przy kolejnych odwiedzinach.
Jako psycholog zrozumiał Pan, mam nadzieję, że nie życzę sobie analizowania mojego, ani moich gości przypadku.
Moja profesja nie ma związku z rozumieniem bądź nie Pani życzeń. Właśnie takie wstawki świadczą o braku deklarowanego powyżej szacunku. Nie jest to analizowanie Pani czy też innego przypadku, tylko rzeczowe, mam nadzieję, ustosunkowanie się do Pani wypowiedzi.
Bardzo dziękuję z góry.
Temat uważam za zamknięty.
Obiecuję Pani blog i komentarze omijać uważając, że to powinno zamknąć sprawę i zapewnić Pani spokój zakłócony moimi pojawieniami się.
I też mnie to nie śmieszy.
Tyle, że z zupełnie innych przyczyn…
Jerzy Maciejowski -- 07.02.2010 - 11:56