polecam gorąco i namiętnie “Love actually”, o tu, co do “Listów do M.” to sam nie wiem, bo film z jednej strony mi się podobał, ale nie każdy lubi kiczowate i przepełnione lukrem bajeczki dla dorosłych.
Ja w odniesieniu do filmów nie jestem zbyt wymagający i w słabych filmach próbuję zawsze znaleźć coś dobrego, jest to łatwiejsze niż w przypadku słabych książek.
Panie Jerzy,
polecam gorąco i namiętnie “Love actually”, o tu, co do “Listów do M.” to sam nie wiem, bo film z jednej strony mi się podobał, ale nie każdy lubi kiczowate i przepełnione lukrem bajeczki dla dorosłych.
Ja w odniesieniu do filmów nie jestem zbyt wymagający i w słabych filmach próbuję zawsze znaleźć coś dobrego, jest to łatwiejsze niż w przypadku słabych książek.
Pozdrawiam.
grześ -- 12.01.2012 - 06:11