W karze śmierci, tak po mojemu, nie chodzi ani o karę, ani o zemstę. Obie są raczej bez sensu, bo co to za kara (w pewnym sensie) pod znieczuleniem odejść w teoretyczny niebyt, i na co komu zemsta, skoro ofiarom to życia nie przywróci, i tak dalej. Kara śmierci ma sens głównie taki, że skutecznie eliminuje zagrożenie ze strony mordercy/zwyrodnialca, jakie jego dalsze pałętanie się po tej planecie stanowi dla innych tutejszych mieszkańców. Jak choćby w tym przypadku. Sprawiedliwa zemsta – czy jak to zwać, ma jednak jakieś znaczenie. Natomiast certolenie się z oczywistymi zbrodniarzami i wysyłanie ich po odbyciu części kary na rekonwalescencję u klarysek jest jakąś obrzydliwą perwersją etyczną. Czasem bezceremonialne osadzenie na palu wydaje się jedynym dobrym wyjściem z sytuacji.
Panie Jerzy,
W karze śmierci, tak po mojemu, nie chodzi ani o karę, ani o zemstę. Obie są raczej bez sensu, bo co to za kara (w pewnym sensie) pod znieczuleniem odejść w teoretyczny niebyt, i na co komu zemsta, skoro ofiarom to życia nie przywróci, i tak dalej. Kara śmierci ma sens głównie taki, że skutecznie eliminuje zagrożenie ze strony mordercy/zwyrodnialca, jakie jego dalsze pałętanie się po tej planecie stanowi dla innych tutejszych mieszkańców. Jak choćby w tym przypadku. Sprawiedliwa zemsta – czy jak to zwać, ma jednak jakieś znaczenie. Natomiast certolenie się z oczywistymi zbrodniarzami i wysyłanie ich po odbyciu części kary na rekonwalescencję u klarysek jest jakąś obrzydliwą perwersją etyczną. Czasem bezceremonialne osadzenie na palu wydaje się jedynym dobrym wyjściem z sytuacji.
s e r g i u s z -- 08.09.2012 - 18:37