Tak poważnie, to nie wiem jak to napisać.
Chwaliłem się i wymądrzałem, zapraszałem a tu takie niewiadomo co.
Co pisać?
Że jest najlepszy?
Że babcia miała drzewko na którym od zawsze rosły?
Że ładnie pachną, ładnie pchi, bosko-aromatycznie!
Że z tęsknoty surowe się jada?
Że w domu kilka tygodni kusi i nabiera koloru?
Że połączenie gruszki z morelą i brzoskwinią to mało powiedziane?
Wyobraźcie sobie właśnie słodką gruszkę, ale nie taką zwyczajną: słodką ale nie mdłą , miękką ale nie rozpływająca się, soczystą ale nie tryskająca sokiem,
aksamitną ale też zmysłowo szorstką. Łączy się doskonale z innymi owocami ale jest indywidualistką.
Brzydkie to kaczątko.
zdjęcie stąd
Ale po kilku dniach, tracąc kutner stają się „dojrzałe nagie, twarde, żółte i aromatyczne”
Najlepsza w kompocie , brak mi słów, no bo jak tu pisać o miłości?
w tle ogórki made in my teść
ach ta pianka…
biało-czarno, nostalgicznie
Hm,
jakoś gruszki i mnie nie pociągają...
No ale z dodatkiem moreli i brzoskwini to mogłoby być dobre, więc załóżmy, że mnie przekonałeś:)
Ale ja mam obsesję na punkcie wiśni w każdej postaci , już niedługo.
No a wcześniej truskawki zrywane z pola czy działki, z piaskiem między zębami zgrzytające.
No i czereśnie, tyż dobre.
owocowo się zrobi już niedfługo.
A i o tych ogórkach, to poza tym, że najlepsze robi moja mama:), to chyba one miały być made by my teść, a nie ,,in”.
Ale nie wiem, bo się nie znam i na angielszczyxnie.
Hm, czy w Anglii mają takie owoce jak my, pewnie nie. I jak tu nie być patriotą:)
pzdr
grześ -- 05.05.2008 - 21:10Sory, że bredzem, ale sam sie u p. Yayco dopominałżeś bym cuś gdzieś napisał, więc tu jestem pierwszy.
Chyba.
pysznie
smaku mi narobiłeś tym kompotem… Już czuję takie twardawe, szorstkie gruszki i kompot, w którym sobie pływają. Ojej!
ps. taka uwaga na marginesie i nie à propos – powiedz aparatowi, żeby nie wstawiał tych dat na dole, one i tak są w pliku zapisane, a zdjęć nie będą brzydzić
julll -- 05.05.2008 - 21:12grześ
dzięki za wyczerpujący komentarz,
zgtrabne przejście z angielszczyzny i owoców w Anglii:)
wiśnie mają zasłużone drugie miejsce
co do “by” jakbym dał “in” to chyba byłoby że “zrobine w…”
ale tez się za bardzo nie znam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 05.05.2008 - 21:19julll
no niestety już torchę takich fotek spaskudziłem, sam nie wiem czemu mu kazałem
się datować, jeszcze jedna seria taka będzie niestety, no ale zdjęcia w miarę fanje
będą (znaczy się nie wiem bo jeszcze nie oglądałem co zrobiłem)
a kompot? zapraszam, jeszcze jest:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 05.05.2008 - 21:22Panie Maxie,
bardzo to ładne.
Aby się odwdzięczyć opowiem anegdotę.
Pewien znajomy profesor z Australii (niejaki Sadurski go dobrze zna) odkrył w sobie, gdzieś w latach osiemdziesiątych, polsko –żydowskie korzenie.
Nawiązał znajomości i sposobił się do pierwszej wizyty w kraju przodków.
Po drodze bodaj czy nie w Amsterdamie (tu się mogę mylić, bo ja jego jak raz w Amsterdamie poznałem i może mi się mylić), skonstatował, że u nas wojenny stan, a on tak z pustymi jedzie rękami.
Ponieważ nie chciał być krępujący (bo wielkiej to kultury jest gość) pomyślał, że kupi jakiś egzotycznych owoców i przywiezie tym, tam, znanym – nieznanym ludziom w dziwnej Polsce.
Wybrał się na zakupy i kupił owoce, które mu się wydały egzotyczne.
Taka to piękna historia. O tym, co jest egzotyczne. Dla Australijczyka.
A, przepraszam, zapomniałem dodać, że wyładował wczesną jesienią, na Okęciu, z pięcioma kilogramami jabłek.
Pozdrawiam nostalgicznie…
yayco -- 05.05.2008 - 21:24Panie Yayco
smaczna anegdotka:)
a ja zauważyłem że nie napisałem że to pigwa…
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 05.05.2008 - 21:29Maxie
właśnie coś mi się nie zgadzała ta gruszka. Ostatni kompot z pigwy to chyba w jakimś zupełnym dzieciństwie był. Takie twarde, lekko cierpkie…
a na zdjęcia czekam z niecierpliwością. Smaku wszelkiego rodzaju robisz :-)
julll -- 05.05.2008 - 21:35Tak podejrzewałem, że to pigwa,
ale ja się na roślinności nie znam (a jakbym coś napisał, to bym się przed miejscowymi rolnikami i rolniczkami nie wybronił).
A z pigwy, to coś innego piłem. Bardzo mi smakowało.
yayco -- 05.05.2008 - 21:37Z pigwy to pigwówka ?
Znaczy nalewka?
grześ -- 05.05.2008 - 21:39Bo tyż kiedyś piłem, dobre było, ale smaku niue pamiętam za bardzo.
Nie mylcie proszę Szanowni
pigwy i pigwowca,
w razie gdyby
bo z jednego jak i drugiego nalewka przednia. Pigwowiec, to małe owoce, bardzo kwaśne, doskonałe na syrop do herbaty no i na nalewkę, a pigwa na dżem…i na nalewke rzecz jasna tez dobra. Do herbaty nie bardzo:)
o tutaj
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 05.05.2008 - 21:48Panie Maxie,
Pan już tak trudnych używa słów, że się boję przyznać do ignorancji.
Zaraz na stalowej miotle Pani Magia nadleci (coś jej dziś nie widziałem, ciekawe, ciekawe) i mi wytłumaczy, że dureń jestem.
Jakbym sam nie wiedział.
A nalewkę, to kupiłem od jednego Bułgara, co dawniej winem w Warszawie handlował, a teraz pokątnie nalewkami handluje i pokoje wynajmuje w Złotych Piaskach.
Ale dawno go nie widziałem, więc myślę, że brak banderoli (na flaszcze z nalewką) źle mu posłużył.
A z czego on to pędzil nie wiem, bo z bułgarskim to u mnie nietęgo jest, niestety.
yayco -- 05.05.2008 - 21:56Hm, Maxie,
łatwo powiedzieć, a skąd ja mam teraz wiedzieć, co piłem te 3 lata temu czy kiedyś?
Wtedy już nie pamietałem:)
A tak poważnie, to zapewniano mnie że to nalewka z pigwy, co mi w sumie nic nie mówiło, ale jak spróbowałem, to mnie wciągnęło całkiem.
Pozdrówka
grześ -- 05.05.2008 - 22:00idę już
obowiązki i takie tam
do poczytania wkrótce
pozdrawiam
max -- 05.05.2008 - 22:04A za Franza Josepha
by witamin ( nazwa wtedy nieznana) ludziskom nie brakło – obsadzano drogi czereśniami, miedze jabloniami i gruszami, śliwy w rogach podwórek a na wałach sadzono pigwy i pigwowce.
We Lwowie, wzdluż Wałow Hetmańskich w towarzystwie złotych forsycji – rosły przepięknie kwitnące czerwono, lososiowo, rożowo i biało Pigwy i pigwowce. Są tam do dziś – chociaż zdziczale i niewiele juz ich przetrwało.
Z owoców zbieranych masowo przez nie tylko niazamożnych robiono konfitury, kompoty, marynaty, dżemy ale i coś co jest przepyszne – jednak wymaga trzymania “w lodzie”, “ w lodowni” czyli dziś w lodowce.
Obrane z łupiny ( straszliwa męka dla palcow – bo lupina twarda jak cholera!) i wydrążone z gniazd nasiennych owoce mielono, mieszano z cukrem lub z miodem i bez pasteryzowania , w szczelnie zakręconych, lub zatwistowanych sloiczkach przechowywano właśnie “w lodzie” ( a tym lodem wyrąbywanym zimą w rzece lub na stawach, zwożonym do piwnic i opatrywanym piskiem i słomą – to osobna historia).
Podawono dzieciom jako nagrodę za łyżkę tranu zakąszoną uprzednio obowiązkowo chlebem.
Pigwa i pigwowiec ( zwany japońskim) mają swój rozdział, jako, że jest owocem jesiennym w walkach o Lwów, gdzie w wygłodzonym mieście jej gotowane owoce stanowiły istotny element pożywienia walczących.
Kto dziś sadzi cokolwiek pro publico bono?
RRK -- 05.05.2008 - 22:28I dziwić się, że dziadkowie i babcie z rozrzewnieniem wspominali czasy Franciszka Józefa?
pigwowiec
śliczny rósł u rodziców w ogrodzie. Ale jakoś go jako dzieci nie docenialiśmy, bo inne krzaczki dawały owoce które nadawały się do jedzenia!
julll -- 05.05.2008 - 22:42Maxie
Opis owocu pigwy jest… mhmm… wielce wielce na wyobraźnię i kubki smakowe działający.
Za kompotami, co do zasady, nie przepadam specjalnie. Co innego owoce z kompotu wyłowione. Te, lubię miksować z jogurtem (takim zwykłym, bez smaków i aromatów zgodnych z naturalnymi ). Mniam…
Magia -- 06.05.2008 - 11:51Panie Yayco
Stęsknił się Pan za moją miotłą, czy coś?
Nadmienię jeszcze, dla porządku, że nie zamierzam Panu od durniów wymyślać. Niby dlaczego? Bo Pan uczciwie się przyznajesz do swojej w jakimś temacie niewiedzy? To raczej za zaletę należy poczytywać. Rzadko we świecie spotykaną, nad czym ubolewam.
Pozdrawiam zdecydowanie miotłę do kąta odstawiając…
Magia -- 06.05.2008 - 11:57Pani dzisiaj, Pani Magio,
jakaś taka łagodna dla cudzej odmienneości.
Czy to od wiosny Pani tak ma?
Pozdrawiam
yayco -- 06.05.2008 - 12:03Panie Yayco
Różne dziwne rzeczy wiosna wyprawia z ludźmi. Niektórzy, na ten przykład, kataru dostają. Inni się zakochują. Jeszcze inni generalne porządki w domostwach robią.
Ale czy mnie wiosna na łagodność wpłynęła? I to jeszcze względem wiedzących immanentnie i absolutnie? No, nie wiem.
Raczej Maxowa notka smakowita.
Pozdrawiam nieodmiennie…
Magia -- 06.05.2008 - 12:58Magio
owoce pigwy nie nadają się na mix, no ale np. do ciasta, uuuhm, rozmarzyłem się:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 06.05.2008 - 13:04