We wczorajszej Gazecie Wyborczej dostało się Ryszardowi Bugajowi. Jacek Żakowski skrytykował go za wypowiedzi odnośnie nie wypełnienia oświadczenia lustracyjnego Geremka:
„Nie dziwę się, że tego nie rozumie zafascynowany kaczyzmem Ryszard Bugaj. Komentując decyzję eurodeputowanego, zaszedł w PiS-owskiej logice tak daleko, że przemówił do czytelników „Dziennika” marcowym językiem i starał się ich przekonać, iż za postawą Geremka nie stoją wartości, lecz cyniczna nadzieja na zagraniczną (a jakże!!!) karierę.”
Mocne. Żakowski z tym porównaniem do języka marcowego trochę się zagalopował, jednak przy okazji poruszył ciekawą sprawę fascynacji Bugaja braćmi Kaczyńskimi. Ryszard Bugaj był zawsze lewicowcem „pełną gębą” na początku swej kariery budził nadzieję na stworzenie w Polsce lewicy niepostkomunistycznej, bez dawnych kacyków. Unia Pracy nie była silną partią, ale wyborca o lewicowych poglądach mógł na nią głosować z czystym sumieniem, bez wyrzutów że jego głośnie idzie na „socjaldemokratów” typu Oleksy. Ziółkowska, Małachowski, Bujak – te osoby w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych pokazywały że lewica może być inna. W wyborach w 1997 roku, partia nie dostała się do parlamentu i jak do tej pory spełnia rolę przystawki SLD.
W sejmie II kadencji, Unia Pracy zasłynęła z obrony neutralności światopoglądowej państwa, jego rozdziału od kościoła, praw kobiet i mniejszości wyznaniowych. Nie zapominała o ludzi ekonomicznie skrzywdzonych przez przemiany gospodarcze, krytykowała ówczesną politykę gospodarczą koalicji SLD i PSL. Unia Pracy była jedyną lewicową partią w III RP która miała swoich przedstawicieli w parlamencie.
Tymczasem od 2005 roku Ryszard Bugaj zaczął się od lewicy, od lewicowych wartości odwracać. Nie pod względem gospodarczym, tylko obyczajowym. W wyborach prezydenckich poprał Lecha Kaczyńskiego, co można jeszcze wytłumaczyć. W końcu Lech Kaczyński jest lewicowy w kwestiach gospodarczych, natomiast w kwestiach obyczajowych bardziej liberalny od brata. Ale okazywanie miłości do PiS trwało dalej. Oto dowiedzieliśmy się od Bugaja że Prawo i Sprawiedliwość jest kontynuacją przedwojennego PPS. Bugaj nie widział zawłaszczania państwa przez rządy PiS-u z przystawkami, nie przeszkadzał mu ani Giertych, ani Lepper, dawnemu obrońcy niezależności państwa od kościoła nie zatrwożyły próby wpisania zakazu aborcji do konstytucji, ani panoszenie się Rydzyka. Bugaj cały czas widział tylko to co chciał widzieć, czyli ujęcie się Kaczyńskich za biednymi.
Z kolei nagle do Bugaja sympatią zapałali Kaczyńscy, prawicowi publicyści i blogerzy. Ci którzy kiedyś krytykowali go za lewicowość, bezbożność, nagle zaczęli nazywać go „sumieniem lewicy”, „jedynym prawdziwym lewicowcem”. Nagle okazało się że w Polsce jest tylko jedna osoba godna bycia prawdziwym lewicowcem. Tylko wszystko to sprawia wrażenie że pochwał od prawicy Bugaj nie zbiera za swoje poglądy, tylko za popieranie Kaczyńskich. Gdyby Sierakowski nagle zaczął pisać artykuły wychwalające Kaczyńskich pod niebiosa, mielibyśmy niedługo już dwóch „prawdziwych lewicowców”.
Skąd wzięła się ta miłość Jarosława Kaczyńskiego do Bugaja? Wszystko wskazuje na to że szef PiS chciał powtórzyć manewr Lecha Wałęsy, ten też chciał pokazać Polakom kiedyś gdzie jest prawdziwa lewica (Fiszbach) i głosować należy na nią. Kaczyński widząc, że SLD słabnie coraz bardziej, też chciał stworzyć taką lewicę którą on może zaakceptować jako jedyną dobrą dla Polski. I choć póki co plan nie wypalił, sądząc po ochach i achach nad Bugajem w propisowskich mediach idei stworzenia ”swojej” partii lewicowej Kaczyński nie porzucił. Tylko kogo wyznającego lewicowe wartości może przyciągnąć Bugaj, wpatrzony w Kaczyńskich jak obrazek?
komentarze
Eh, też
mnie śmiesza te zachwyty na Bugajem, pewnie niektóre szczere, bo gość w sumie porządny, ale śmiesyz jako sztandarowy przykład jedynego sprawiedliwego contra cała zła reszta lewacka, a jak słusznie zauważyłeś, Bugaj jest tylko dla prawicy instrumentem, znaczy liczy się jego poparcie dla Kaczyńskich.
jego poglądy, uczciwość, zasługi, opozycyjna przesżłość w PRL nie mają znaczenia, gdyby np. krytykował Kaczyńskich, od dawna byłby agentem, lewakiem, wykształciuchem (bo np. Bugaj swoją drogą taki trochę mimo swej lewicowości choćby w sposobie mówienia elitarny jest, choćby jego polszczyzna w porównaniu z Kaczyńskimi taka bardziej ,,wykształciuchowska” jest:))
Pewnie usłyszelibyśmy, że co to z niego za opozycjonista, że nalezał do UP, która z SLD-KGB się kumplowała itd.
Pzdr
grześ -- 11.03.2008 - 11:23@ Grześ
Dokładnie, gdyby krytykował Kaczyńskich byłby złym lewakiem, póki chwali Kaczyńskich jest wzorem do naśladowania dla innych lewicowców.
Pzdr.
kriskul -- 11.03.2008 - 11:43Sprawa jest dość jasna
Bugaj został zepchnięty przez postkomuszych oligarchów w nicość więc ich nie lubi.
Igła -- 11.03.2008 - 14:26Wie tez doskonale, że SLD to nie lewica tylko złodzieje i przewerbowana sowiecka agentura. I tu spotyka się z PiSem.
Ten jest tak naprawdę mieszanką lewicy-populizmu-i katolickiej ludowości.
A co do obyczajów to co innego prezentuje moherowym babkom a co innego stosuje w życiu.
Bugaj wie, że sam już lewicy nie stworzy ale zawsze może kręcić się gdzieś w pobliżu i jakieś profity z tego mieć. Choćby jako doradca, publicysta, programista.
Igła
@ Igła
W niechęci do SLD Bugaj jest faktycznie konsekwentny, już dwa razy odchodził z UP gdy ta chciała związania się z Sojuszem.
kriskul -- 11.03.2008 - 14:38