Szczerze mówiąc stworzył ten projekt z myślą o pewnej redaktorce TVN 24. Pierwszy raz zobaczył ją jeszcze jak pracowała w RTL7. Potem na pewien czas zniknęła. Ponownie ujrzał ją właśnie u Waltera. Redaktorka nie była klasyczną pięknością z plakatu. Nie była też cyborgiem, jak Justyna Pochanke, czy żołnierzykiem, jak Anna Jędrzejowska. Miała za to coś, co te dwie razem wzięte nigdy nie osiągną: kobiecość. Jej dykcja, sposób mówienia sprawiało, że Grzesiek czuł się spokojniej i pewniej. Jej głos zwyczajnie koił. Podczas, gdy ona mówiła o wydarzeniach w Czeczenii, Młody nie słuchał co ona mówi. Słuchał, JAK mówi.
Potem wyobrażał sobie, że siedzą w kawiarni a on patrzy w jej chyba smutne, ale inteligentne oczy, które wzbudzały zaufanie. Automatycznie. Gdy uśmiechała się na pożegnanie serwisu informacyjnego czuł, jakby robiła to tylko dla niego, czuł że tym swoim uśmiechem i radosnym spojrzeniem przekazuje mu swoje ciepło i zwyczajną radość życia.
Żałował, że nie miała autorskiego programu. Dlatego projekt, który rozsyłał, powstał z myślą o Niej.
Ile razy wysyłał zarys do TVN 24, przestał liczyć. Mimo wszystko wierzył, że pewnego dnia włączy telewizor i zobaczy ją mówiącą: „W programie >Po krawędzi< wita państwa Danuta Kondratowicz”. Może kiedyś.
Bezwiednie oparł się łokciem o wieżyczkę ustawionych na biurku, jedna na drugiej książek. Eeee…trafniej należałoby powiedzieć: wydruków z emula. Swego czasu poprosił Bohuna, by ten ściągnął mu z netu kilka tytułów. I zaczęło się. Od tego czasu Grześ mógł zaliczać się do najbardziej oczytanych ludzi w mieście. Wyglądało to tak, że chodził po księgarniach i zapisywał tytuły. To samo robił w bibliotece. Bohun ściągał z netu i drukował. I tylko książki jednego pisarza miał oryginalne. Ryszarda Kapuścińskiego.
Grześ zaczynał czuć zawód i zmęczenie. Zastanawiał się, czy ci tam, w tych ich telewizjach i radiach zdają sobie sprawę, że swym brakiem odpowiedzi, no swym lamerstwem po prostu- ciekawe, czy zdają sobie sprawę, że tym zachowaniem pozbawiają człowieka nadziei. Że nieświadomie podcinają mu skrzydła. Odbierają szansę komuś, kto jest dużo warto, komuś kto chce i potrafi. Takiemu jak Grześ. To właśnie ta ignorancja i bezduszność sprawiały, że młodzi ludzie mieli dosyć własnego kraju, chcieli wyjeżdżać na Zachód i nie wracać.
Grześ poszedł do kuchni. Zaczął robić obiad dla mamy. Dwa dni wcześniej poprztykał się z nią. Poszło o pierdoły. Zauważył, że matka- zresztą coraz częściej robili to pozostali- przenosiła zwyczaje, sposoby rozwiązywania problemów i zachowanie z serialu. Co gorsza, nieraz filmowe przypadki stawały się z życia wziętymi przykładami.
Nieraz Grzesiek zastanawiał się, czy twórcy tego chłamu zdają sobie sprawę, jak wiele złego czynią tym ludziom. Jak prymitywizują stosunki międzyludzkie. Czy nie rozumieją, jak wielką siłę ma serial? I jak wielkie spustoszenia czynią w ludzkiej mentalności? Teraz Grzesiek żałował sprzeczki z mamą. Przecież tak naprawdę nie było warto marnować ani sekundy. Nie dość, że kobieta ma swoje problemy, to on jeszcze dymi jej w głowie o jakimś niedorozwoju burskim, czy innych mostowiakach łamanych przez kiepskich. Starczy, bez sensu.
Obrał ziemniaki, wstawił na gaz. Włączył na full Rage Agaist The Machine. W rytm muzyki tłukł kotlety schabowe.
***
część pierwsza:
http://tekstowisko.com/maddog/51224/rozpoczynam-nowy-cykl-plus-ilustracj...
część druga:
http://tekstowisko.com/maddog/51509/nowy-cykl-dwa
część trzecia:
http://tekstowisko.com/maddog/51745/nowy-cykl-trzy
część czwarta:
http://tekstowisko.com/maddog/52103/powiesc-bracia-cztery
część piąta:
http://tekstowisko.com/maddog/52346/powiesc-bracia-piec
komentarze
Nikt nie komentuje, więc ja pierwszy:)
Podoba mi się dalej, choć za krótkie, nie zdanżam się w klimat wczuć a już się konczy.
Jakoś trzy ostatnie zdania brzmią najciekawiej:)
grześ -- 12.02.2008 - 13:37Nie wiedzieć czemu.
Eh, nonsensowny ten komentarz, ale chciałem tylko zaznaczyc, że czytam i będę dalej czytał.