Mieszkam teraz na Brackiej, na uczelnię mam trzy kroki, a na Rynek dwa. Tego dnia, czyli w ostatnią środę, zaliczyłam cudem kolokwium i pozostał mi do odrobienia tylko dyżur o 18.15. Demonstracja zaczynała się o szóstej pod głową Mitoraja, więc poszłam naokoło, żeby ją zobaczyć. Wyglądało dobrze. Na rynek nadciągały tłumy, słychać było bębny. Tyle stwierdziłam chwilowo i poszłam na Gołębią.
Na dyżurze powiedziałam, co wiedziałam o Centralnej Szkole Partyjnej i czystkach w PZPR, po czym dostałam na koniec czwórkę do indeksu. Bardzo z tego faktu zadowolona wylazłam z uczelni i poszłam gonić pochód, który akurat przetaczał się po Placu Wszystkich Świętych. Tamtędy normalnie jeżdżą tramwaje, więc jak się później okazało, zrobiliśmy przy okazji gigantyczny korek. Na przystanku stali ludzie, w tym staruszka z laską, która klaskała i mówiła „brawo, jaką mamy wspaniałą młodzież”.
Tłum skręcił w Grodzką z powrotem na Rynek. Szedł luźną kupą, na razie dosyć cicho. Pojedyncze grupki skandowały „precz z cenzurą”, albo „Donald matole, skąd będziesz ściągał pornole”. Uwaga o młodzieży była trafna, nie widziałam dosłownie nikogo w średnim wieku. Na transparentach były hasła w stylu „TUSK! Gdzie ty masz MÓZG?”, wyjątkowo rozkoszne „BĘDĘ GRAU W GRE”, „ACTA to SZATAN”, spodobał mi się też piękny w swej prostocie napis „JEBAĆ WSZYSTKO”.
Pod empikiem zatrzymałam się na papierosa, a tłumy rosły, rosły, rosły. Jakaś pani, też paląca, zwróciła się do mnie z emfazą: „ja chodziłam na takie pochody przeciw komunie, a teraz, jak na nich patrzę, to aż mi się ciepło na sercu robi! Idę dalej!” – to była jedyna spotkana przeze mnie osoba, nie będąca dzieckiem, studentem, ani emerytem… Poszłam dalej też. Jeszcze zaczepił mnie jakiś starszy pan, pytając, czy byliśmy pod Krzyżem Katyńskim, skąd ja mam niby takie rzeczy wiedzieć.
Albo Floriańska jest węższa od Grodzkiej (chyba tak), albo zrobiło się jeszcze więcej ludzi, bo teraz już szliśmy zbitą masą. No i zaczęło się skakanie. Ten motyw był zresztą obecny w każdym mieście. Pojawiło się hasło doskonale moim zdaniem zbędne, ja przepraszam, ale nawet na stadionie mam opory przed skandowaniem niektórych rzeczy, dziewczyny grożące gwałtem oralnym robią wrażenie z deka surrealistyczne. Tłum przeszedł przez Bramę Floriańską i tu się na dłuższą chwilę zatrzymał. Powiewała nad nami, by dopełnić wrażenie absurdu, olbrzymia flaga z napisem MYŚLENICE.
Co było dalej, nie wiem, bo wróciłam do ciepłego mieszkania, herbaty i laptopa. Pisać mi się nie chciało, ale dziś pogoniła mnie Gretchen, więc oto relacja.
komentarze
Pino
Bardzo wciągająca relacja, że też tyle trzeba było na nią czekać.
To, co jest zupełnie rozbrajające (mnie) i to w jak najbardziej pozytywnym sensie, to ta solidarność starych z młodymi .
Ludność jakoś załapała, że nie jest fajnie a załapała głównie dzięki bardzo młodym ludziom, którzy się wkurzyli. Bardzo mnie cieszy ten wkurw młodych.
Ach i ten legendarny bażanci sarkazm, który znamy i kochamy! :)
Dzięki, że dałaś się zagonić do napisania.
Gretchen -- 28.01.2012 - 18:36Gretchen
Brakuje tych pośrodku, zetknęłam się też z komentarzami, że bardzo dobrze, prawa autorskie i w ogóle Hołdys.
“Ach i ten legendarny bażanci sarkazm, który znamy i kochamy!”
:*
Pino -- 28.01.2012 - 18:44Pino
I w ogóle Hołdys :)))
Jasne, skoro Hołdys to bardzo dobrze! Pewnie właśnie o Hołdysa szło Amerykanom, że w tajemnicy przed światem (ciekawe czy przed samym Hołdysem też?) postanowili knuć nad ACTA.
Gretchen -- 28.01.2012 - 19:13Gretchen
Ty się śmiejesz, ale ja znam ludzi znacznie mądrzejszych od Hołdysa (którego zresztą też kiedyś znałam), co myślą w ten sposób. To jest dopiero dziwne.
:)
Pino -- 28.01.2012 - 19:20Pinolku
No dzięx :)
dorcia blee -- 29.01.2012 - 03:30Wiem, wcinam się, ale fajnie napisałaś.
A puenta vel pointa dosłownie wyłożyła mnie. To lubię u Ciebie :)
Hm, a jakie tyo hasło doskonale zbędne?
Ale ci demonstranci wyczucia językowego ni mają, przecież aż się prosi napisać:
“Tusk, gdzie ty masz musk” albo chociaż “mósk” albo “Tósk”
Dzięki za relację live, acz oczywiście ja to obserwuję sceptycznie (jak wszystko), ani mnie wkurw cieszy ani nie cieszy.
grześ -- 29.01.2012 - 10:27Przeczytałęm mnóstwo notek różnych mądrych ludzi za i przeciw i im więcej czytam tym mniej wiem na ten temat.
grześ
“Donald, łobuzie, wsadzimy ci chuja w buzię”
Pino -- 29.01.2012 - 13:07Istotnie, że doskonale zbędny
Nie ma to jak okrzyki nie na temat.
:)
Gretchen -- 29.01.2012 - 15:31Z innej beczki
zamierzam po sesji wznowić prace nad powieścią
Pino -- 29.01.2012 - 15:46Ach!
Bosko!
:)
Gretchen -- 29.01.2012 - 16:04Wkurw młodzieży, całe szczęście,
zwycięstwo bezstresowego wychowania? :) Tego kubła na łbie się bał giertynio.
AnnaP -- 29.01.2012 - 16:40Pino
Mnie w hasłach młodzieży ujęło stawianie na jednym poziomie Waszyngtonu, Brukseli i Moskwy. Nawet jeśli jest to jedynie czucie intuicyjne.
Poza tym, kiedy przysłuchuję się wypowiedziom protestującej młodzieży to nie tylko odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że oni bardziej rozumieją ukryte pułapki ACTA, niż te wszystkie (p)osły, które za przyjęciem tej totalitarnej makulatury głosowały w PE.
Dobry tekst.
Magia -- 29.01.2012 - 17:41Dziękuję
Ale wiesz, Salon już odkrył, że to wszystko było sterowane, nie mogą jeszcze tylko uzgodnić, przez kogo. ;)
Pino -- 29.01.2012 - 17:46Pino
Jestem “w tyle”. Podgląd na Salonie mam założony na tylko dwa blogi. Fizyków.
Magia -- 29.01.2012 - 17:50Mea magica culpa! :)
Finis coronat opus
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11084929,Tusk__Zawieszam...
Teraz czekam na komentarz RRK.
:D
Pino -- 03.02.2012 - 15:55A pisała RRK cuś na temat
ACTA?
Bo jakoś ostatnio nie czytam, więc nie wiem.
grześ -- 03.02.2012 - 17:09yhy
Coraz mniej będziemy widzieć polityki. Nie będzie jej w spontanicznych protestach młodych ludzi przeciwko ACTA, mimo, że akurat te protesty są zorganizowane przez środowiska polityczne, które doprowadziły do demonstracji dzieciaków postraszonych tym, że nie będą mieć Internetu. Nie będzie w tym polityki, bo chciano upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – stawiając bardziej na prowokację, na tych, co zawsze bandytów i zadymiarzy, żeby przywalić rządowi rękami i nawet może krwią zbuntowanych i oszukanych dzieci, niż na wydobycie głębszego sensu protestu pokolenia Internetu.
Premier poważnego państwa europejskiego miałby się przejmować podskakiwaniem smarkaczy?
Powrzeszczą, powrzeszczą i tyle.
I… podporządkują się!
Ale ACTA – to jakieś wielkie nieporozumienie i straszenie ludzi interpretacją czegoś, czego tam nie ma.
Sądzi pan, że Ameryka, Kanada, Australia, Japonia, Korea Południowa i inne kraje UE – czyli główni sygnatariusze ACTA – to kraje, w których ludzie nie cenią wolności, chcą inwigilacji i godzą się na ograniczenia Internetu?
I tylko my, Polscy zdajemy sobie sprawę z zagrożeń?
Przecież to dziecinada!
Pino
Na odtrąbianie sukcesu jest jeszcze chyba za wcześnie.
Lud się burzy na metodologię? – to mu się zafunduje “konsultacje”, które wykażą, że nic złego się nie stało i nie stanie, bo “przecież polskie prawo już takie zapisy uwzględnia”, bla, bla, bla.
Zawieszenie ratyfikacji ACTA to nie odłożenia ACTA ad acta.
ps. Słowa RRK są... są... Brak mi słów na określenie jej słów. Z wyjątkiem tych mało cenzuralnych.
Magia -- 03.02.2012 - 18:16Magia
(“Magia” czy “Magio”? ta dyskusja obok o wołaczach wprowadza mi zamęt)
No, sukces to za dużo powiedziane, chociaż mogło tak zabrzmieć, po prostu się zdziwiłam, że to wszystko jednak przyniosło jakiś efekt.
A czegoś takiego jak “zawieszenie ratyfikacji” to chyba w ogóle w prawie nie ma, po prostu nie rozpoczęto procedury ratyfikacyjnej. Zawiesić to można członka w partii i pranie w łazience.
Pino -- 03.02.2012 - 18:29Drogie Panie
...rozgrywka z nimi to nie żadna polityka, to wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse…
Nasz pan premier, jak zwykle powiedział cokolwiek, by nie tracić poparcia.
Bo każdy w miarę rozgarnięty student prawa wie, ze ratyfikacji umowy międzynarodowej żadną siła nie można zawiesić. Podpisaną, można ratyfikować lub nie.
Co w gruncie rzeczy i tak nie ma większego znaczenia, bo jeśli ACTA ratyfikuje PE, to będzie ona obowiązywać we wszystkich w krajach UE…:))
Sługa uniżony
yassa -- 03.02.2012 - 18:33Sorki,
gdy pisałem komentarz, nie było jeszcze ostatniego komcia Pino, zatem nie pozostaje mi nic innego: chylę czoła przed studentką najstarszej uczelni w Polsce.:)
Pozdro
edit -poprawiłem literówki.:)
yassa -- 03.02.2012 - 18:44Pino,
o dzięki za cytaty,
RRK udaje, że nie wie, że ci smarkacze mogą sobie przypomnieć o roli PeŁo w dniu wyborów, chyba że nie pójdą.
grześ -- 03.02.2012 - 18:42"po prostu nie rozpoczęto procedury ratyfikacyjnej"
Pełna zgoda, Pino. Historia zna takie przypadki. Takie sobie USA podpisały jakiś tam internaclonalny traktat, czy inną umowę, o Trybunale w Hadze, co to ma ścigać zbrodnie wojenne i coś tam jeszcze, ale jakoś same do tej pory go nie ratyfikowały.
Magia -- 03.02.2012 - 20:25Wg naszego premiera – “zawiesili”. I wisi. :)
yassa
A jest możliwe się z tego wycofać, naczy cofnąć podpis?
Pino -- 04.02.2012 - 14:33Pino
A jest możliwe się z tego wycofać, naczy cofnąć podpis?
Taaaa….
dorcia blee -- 04.02.2012 - 14:51Jeśli to był atrament sympatyczny to nie ma sprawy!
Wklejam
Islandczycy sprawili, że rząd, który aprobował pod dyktando światowej finansjery zubożyć islandzki naród zgodnie ze scenariuszem aktualnie “przerabianym” przez Grecję podał się w komplecie do dymisji! Główne banki w Islandii zostały znacjonalizowane i mieszkańcy zdecydowali jednogłośnie zadeklarować niewypłacalność długu, który został zaciągnięty przez prywatne banki w Wielkiej Brytanii i Holandii. Doprowadzono też do powołania Zgromadzenia Narodowego w celu ponownego spisania konstytucji. I to wszystko w pokojowy sposób. To prawdziwa rewolucja przeciw władzy, która doprowadziła Islandię do aktualnego załamania.
Na pewno zastanawiacie się, dlaczego te wydarzenia nie zostały szeroko nagłośnione?
Odpowiedź na to pytanie prowadzi do kolejnego pytania: Co by się stało, gdyby reszta europejskich narodów wzięła przykład z Islandii?
Oto krótka chronologia faktów:
Wrzesień 2008 roku: nacjonalizacja najważniejszego banku w Islandii,Glitnir Banku, w wyniku czego giełd zawiesza swoje działanie i zostaje ogłoszone bankructwo kraju.
Styczeń 2009 roku: protesty mieszkańców przed parlamentem powodują dymisję premiera Geira Haarde oraz całego socjaldemokratycznego rządu,a następnie przedterminowe wybory. Sytuacja ekonomiczna wciąż jest zła i parlament przedstawia ustawę, która ma prywatnym długiem prywatnych banków (wobec brytyjskich i holenderskich banków) wynoszącym 3,5 miliarda euro obarczyć islandzkie rodziny na 15 lat ze stopą procentową 5,5 procent. W odpowiedzi na to następuje drugi etap pokojowej rewolucji
Â
Początek 2010 roku: mieszkańcy zajmują ponownie place i ulice, żądając ogłoszenia referendum w powyższej sprawie. Luty 2010 roku: prezydent Olafur Grimsson wetuje proponowaną przez parlament ustawę i ogłasza ogólnonarodowe referendum, w którym 93 procent głosujących opowiada się za niespłacaniem tego długu. W międzyczasie rząd zarządził sądowe dochodzenia mające ustalić winnych doprowadzenia do zaistniałego kryzysu.
Zostają wydane pierwsze nakazy aresztowania bankowców, którzy przezornie odpowiednio wcześniej uciekli z Islandii. W tym kryzysowym momencie zostaje powołane zgromadzenie mające spisać nową konstytucję uwzględniającą nauki z dopiero co “przerobionej lekcji”. W tym celu zostaje wybranych 25 obywateli wolnych od przynależności partyjnej spośród 522, którzy stawili się na głosowanie (kryterium wyboru tej “25%u2033 – poza nieposiadaniem żadnej książeczki partyjnej – była pełnoletniość oraz przedstawienie 30 podpisów popierających ich osób). Ta nowa rada konstytucyjna rozpoczęła w lutym pracę, która ma się zakończyć przedstawieniem i poddaniem pod głosowanie w najbliższych wyborach przygotowanej przez nią “Magna Carty”. Czy ktoś słyszał o tym wszystkim w europejskich środkach przekazu?
Czy widzieliśmy, choćby jedno zdjęcie z tych wydarzeń w którymkolwiek programie telewizyjnym? Oczywiście – NIE! W ten oto sposób Islandczycy dali lekcję bezpośredniej demokracji, oraz niezależności narodowej i monetarnej całej Europie pokojowo sprzeciwiając się Systemowi. Minimum tego, co możemy zrobić, to mieć świadomość tego, co się stało, i uczynić z tego “legendę” przekazywaną z ust do ust. Póki co wciąż mamy możliwość obejścia manipulacji medialno informacyjnej służącej interesom ekonomicznym banków i wielkich ponadnarodowych korporacji.
Nie straćmy tej szansy i informujmy o tym innych, aby w przyszłości móc podjąć podobne działania, jeśli zajdzie taka potrzeba.
W ACTA wcale nie chodzi o internet a o licencje i patenty o żywność ( rośliny GMO i zwierzeęta hodowlane ) i inne ważne produkty i technologie ! Czy pan wie , że Amerykanie opatentowali trzy genotypy świni domowej? To niestety nie żart !!!! Będzie ktoś chciał hodować trzodę chlewną – będzie płacił Amerykanom ! Podobnie jest z roślinami GMO. Ziarno z plonów roślin GMO nie będzie kiełkowało. a materiał siewny trzeba będzie kupować np. w firmie.“Monsanto”. Wszystkie patenty, licencje i koncesje są w rękach Amerykanów ! ACTA to w perspektywie kilkudziesięciu lat głód i katastrofa na świecie ! Poniżej kopia opinii innego internauty ! ~cała prawda o ACTA !!!!!!!!
Użytkownik anonimowy; Przyglądam się temu sporowi od samego początku i mimo że niby wszyscy znają ACTA nie mam pojęcia dlaczego wiąże się go tylko z Internetem. W mediach mówi się o ACTA jako o problemie Internetu, ale jeżeli przeczyta się ten dokument uważne, to widać, że internet to tylko mała część jakiej on dotyczy. ......
ACTA jest traktatem handlowym narzuconym przez USA, na warunkach USA. Nacisk jest wręcz fizycznie odczuwalny. Jak wiemy ACTA dotyczy przeciwdziałania rozpowszechniania podróbek nie tylko w Internecie ale przede wszystkim w świecie realnym. ACTA będą miały zastosowanie wszędzie tam gdzie zostanie naruszenia zasada rzekomej oryginalności. Narzuci to rozprowadzanie produktów opartych na konkretnych patentach.
Do czego zmierzam? Otóż ACTA zakładają na sygnotariuszy stosowanie wyrobów, które są poparte patentami zarejestrowanymi w wielkich korporacjach zachodu (czytaj USA). A dlaczego bo nie mamy własnych które mogłyby konkurować z tamtymi. To od razu eliminuje konkurencje krajów rozwijających się takich jak Polska. Nie będziemy mogli niczego wyprodukować bez kupna licencji od korporacji zachodnich inaczej będziemy odpowiadać za podrabianie, czyli będziemy biedni ponieważ licencje są tak drogie że nie sprzedamy niczego taniej od nich. To będzie miało wpływ na wiele gałęzi przemysłu jak na przykład przemysł około-samochodowy. Nie znajdziemy tanich części zamiennych.
To samo dotyczy przemysłu IT. Nie mamy żadnych patentów z tej dziedziny. Nawet przemysł rolniczy ucierpi ponieważ licencje na żywność modyfikowaną genetycznie mają tylko amerykanie. Jednym słowem spowolni to lub nawet zatrzyma wzrost gospodarczy. Dlatego takie kraje jak Chiny Rosja czy Indie nie podpisały tego dokumentu. Tam gospodarka idzie do przodu i będzie szła. To oni będą konkurencją dla zachodu. Jak ratyfikujemy ACTA stracimy również całkowitą kontrole nad wydobyciem gazu łupkowego ponieważ licencje na technologie wydobycia mają tylko amerykanie. Czyli nie zrobimy nic bez amerykanów nawet jak się na nich obrazimy. Jak dotkniemy tych złóż bez nich to za to odpowiemy. Jeżeli nie podpiszemy ACTA to możemy dyktować jakieś warunki bo ponoć mamy jedne z największych złóż na świecie
Biorąc pod uwagę krzywą wzrostu zapotrzebowania na jakieś 300 do 400 lat. ACTA jest dobre dla takich krajów jak USA ponieważ to oni mają wszystkie patenty a takie kraje jak nasz doprowadzi do pozycji “wyrobników” dla zapewnienia ich dobrobytu.
Ratyfikowanie ACTA będzie jednym z największych przekrętów w dziejach Polski. -to nie moje słowa tylko innego użytkownika. Proszę was o kopiowanie i wklejanie tego na inne strony.
Pino -- 15.02.2012 - 21:53