- Podziwiam cię, że masz siłę robić z tego notatki.
- No coś muszę robić na tym wykładzie, żeby nie umrzeć z nudów. O, zobacz: “Napoleon i buraki cukrowe”.
- Zamierzasz wykorzystać to na egzaminie?
- Czemu nie? Moja babcia ma doktorat z buraka cukrowego.
- Zaproponuj jej, żeby zrobiła erratę i dopisała rozdział o Napoleonie. Cicho, bo na nas patrzy.
- Już chyba przestał. Teraz za to się pyta, kiedy była monarchia lipcowa.
- W końcu jest profesorem, to po co ma pamiętać takie nieistotne szczegóły?
- Co on powiedział? Usłyszałam “wydobycie węgla Francji z Rosją”.
- Nie z Rosją, tylko wzrosło.
- W połowie XIX wieku we Francji było już ponad 3,5 miliona wrzecion mechanicznych…
- Fascynujące. Ale teraz ogłosił jeszcze lepszy news: zagłębia węglowe lokowały się tam, gdzie był węgiel.
- No patrz, jak te studia rozszerzają horyzonty. “Mówimy też o pewnych specyficznych cechach charakteru Francuzów.” Grunt, że wiemy, o czym właściwie mówimy.
- Ech, powiem ci komplement, Olgo: czynisz moje życie zabawniejszym.
***
- Tak, dzień dobry panu (...) Już pan obejrzał ten lokal konspiracyjny? (...) Dobrze, czyli jutro (...) Ale gdzie to właściwie jest? (...) Aha, to wiem, kupowałam tam kiedyś parówki (...) Nie, nie w “Europejskiej” kupowałam, tylko w tych delikatesach, co są obok. Dziękuję, to do zobaczenia (...)
***
- Ale ty mów coś temu psychiatrze, bo jeszcze się spojrzy i zapyta “a pani to co, do pralni?”.
- Pralnia byłaby chyba znacznie sensowniejsza. Czekaj, masz liścia na głowie.
- Człowiek z liściem na głowie?
- W sumie to jest listek, taki malutki. Stań z profilu, to ci zrobię zdjęcie.
- O, bardzo ładnie, pasuje mi kolorystycznie do czapeczki.
- Mamo, ty jesteś obłąkana.
- No co, mały liść na głowie nie zaszkodzi.
- Mały ćpun. Czekaj, chyba tu skręcamy. No nie: “wstęp na klinikę tylko w obuwiu ochronnym”.
- Ale my nie idziemy na klinikę, tylko do piwnicy.
- Milutko tutaj, nie ma co. Siostro Ratched, hop hop…
***
- To jest jakaś granda. Siedzimy tu od pół godziny, a pan doktor się miota.
- On wziął tę panią, co tu siedziała, jak poszłaś na papierosa.
- Przecież prosiłam, żebyś puściła mi strzałkę. Co za skandal, idę kupić colę.
- Przestań się tak przemieszczać, bo znowu kogoś weźmie.
- Jasne, lecę, pędzę, mało nóg nie pogubię...
***
Veni, vidi, vici.
Dixi.
komentarze
:)
Jak ja lubię poniedzialki, Pani Pino.
Szczególnie, gdy jest pelnia. Pani pewnie też.
Milego wieczoru
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 12.01.2009 - 19:15Mindrunnerze,
ech… :)
http://zezemnawprost.blox.pl/2009/01/Z-Nienacka.html#ListaKomentarzy
Pozdrawiam Cię serdecznie
Pino
W gruncie rzeczy czyż nie wyszło na moje?
Jak ja lubię jak wychodzi na moje!
Sama dzisiaj byłam u kogoś, kto z pewnością nie jest lekarzem tylko cholernym robocopem, czy innym przejawem patologii.
Straszliwe osłabienie połączone z osuwaniem się na krzesełku, nie pozwoliło mi niestety zareagować jak bym chciała.
Co za smętny los, co za.
Gretchen -- 12.01.2009 - 19:47Panie Lorenzo,
ja to je wręcz uwielbiam. Rano jakieś bzdury, vide pierwszy akapit, a potem praktycznie wolny cały dzień :)
A pełnia, fakt, klimatyczna. Gdy księżyc jasno świecił...
Gretchen – to, że poszłam śmiało do przodu dzisiaj, to głównie Twoja zasługa, nie myśl sobie.
Nie marudź, tylko usiądź gdzieś, na przykład na dupie, i zjedz kanapkę.
No. :)
pururu
>Pino
pośmiejmy się?
:P
Docent Stopczyk -- 12.01.2009 - 21:52Pani Pino,
początek Pani tekstu (skąd by nie było w Pani tyle luzu, swoją drogą, dobrze to robi pisaniu jak się zdaje) spowodował, że poczułem się nieswojo.
Cholera! Studenci nie powinni gadać na zajęciach. Będę bronił takiego stanowiska, obawiam się.
Ani taki student nic nie zrozumie, ani dorobku nie uszanuje. No.
Ja, na przykład, z Pani tekstu dowiedziałem się wielu pouczających rzeczy o wieku XIX. Bardzo pouczających, prawdopodobnie.
I warto to uszanować, Pani Pino, moim zdaniem. No!
Pozdrawiam, zwracając Pani uwagę, że sama Pani potwierdza (w dalszej części tekstu) tezę, że palenie jest szkodliwe
yayco -- 13.01.2009 - 00:24Pino
Dajże Pani spokój, bo się zarumienię lub co gorsza zaczerwienię.
Siedzę i leżę nieustająco więc czepiać się mnie nie ma o co.
Jutro też tak będzie, i pojutrze i…
Pururu
Gretchen -- 13.01.2009 - 00:43Pino
Czytam, czytam i ciesze sie jak male dziecko.
Borsuk -- 13.01.2009 - 05:59I jakos tak mi sie Pino z Perla kojarzyc zaczyna, bo pnina to po hebrajsku perla. Perla Txt. ;-)
pozdrawiam zaczytany coraz bardziej.
Stopczyku,
to przepiękne. Uwielbiam dorabianie ideologii na siłę. A mina tego księdza :D
Moje dwie przyjaciółki w maturalnej klasie stworzyły długą, skomplikowaną i naszpikowaną terminologią odpowiednią analizę przyśpiewki barowej o treści:
“Jak się bawicie?
Dupa, dupa, dupa
Czy tu jest fajnie?
A chuj cię to obchodzi!”
Może potem zamieszczę, bo tekst był wybitny :P
Panie yayco – a jak, Pańskim zdaniem, mamy inaczej przetrwać tę tragedię, skoro te pouczające rzeczy o XIX wieku są nam znajome od dawna? Kolega, występujący gościnnie w tym dialogu, jeszcze książkę pod ławką czytał. Momentami.
Gretchen – już daję spokój i się nie czepiam :)
Borsuku – :))) Aż nie wiem, co powiedzieć, bardzo mi miło, no…
“Lubię ludzi, którzy są jakimś rodzajem borsuka” – oświadczyła wczoraj moja matka, skądinąd zwana Sobolem. Podzielam tę głęboką, choć może nie do końca łatwą w uchwyceniu myśl. ;-)
pozdrawiam serdecznie wszystkich
Pino
melduję się poimprezowo.
Żyję!
Alleluja!
Artur M. Nicpoń -- 13.01.2009 - 15:10przepis na dobrą zabawę
w solidnym moździerzu rozdrabniamy 6 tabletek tramalu i 6 nasion bielunia kędzierzawy.
Uzyskany w ten sposób proszek rozprowadzamy w niewielkiej ilości miodu. Taka mikstura to nic innego jak pasta czarownic*.
Pastę zalewamy 6 setkami wódki (dla hardkorowców może być spirytus).
Nalewka powinna postać 18 godzin żeby się przegryzła.
Zanim przystąpimy do konsumpcji przygotowujemy pojazdy. Oldskulowcy – miotły, njiuskulowcy – kłady. Jedziemy do lasu wyć do księżyca, a jak jest nów tarzamy się w mchu i paproci.
*) w wiekach średnich palono za to na stosach
Komentarz muzyczny:
Komentarz werbalny:
Docent Stopczyk -- 13.01.2009 - 16:53Rotfl,
uwielbiam Was, chłopaki, zusammen i odrębnie :P
pozdro
>Pino
pisałaś dorabianiu ideolo do przyśpiewki o dupie … kumpel mojego kolegi napisał magisterkę o Ramonesach – prawie na jedno wychodzi … :)
Ni! Ni!
Docent Stopczyk -- 13.01.2009 - 16:56Ooo,
tyż pomysł zajebisty. :)
A żeby nie było, pokazuję i omawiam (prawa autorskie – Zuzanna und B.)
Analiza i interpretacja znanej przyśpiewki barowej “Jak się bawicie”.
Etap trzeci XI Ogólnopolskiego Konkursu Pieprzenia Kotka przy Użyciu Młotka.
Jak się bawicie?
Dupa, dupa, dupa
Czy tu jest fajnie?
A chuj cię to obchodzi!
Ten krótki i z pozoru prosty utwór liryczny zawiera w sobie głęboką symbolikę odwołującą się do rozmaitych filozoficzno-literackich nurtów, której zgłębienie, poprzez analizę zastosowanych środków literackich jak i interpretację ukrytych w tekście aluzji i metafor będzie celem mojego wypracowania.
Utwór ma wyrazistą strukturę dualistyczną, która świetnie podkreśla jego wymowę filozoficzną, nawiązującą do manichejskiego konfliktu między dwoma sprzecznymi, lecz uzupełniającymi się siłami.
Pierwsza zwrotka poświęcona jest kobiecej, czyli jasnej, łagodnej i matriarchalnej części wszechświata, a druga – męskiej, czyli mrocznej, agresywnej i przepełnionej erotyczną energią części. W zwrotce pierwszej, wyodrębnionej graficznie jako dwuwersowa (znowu dualizm, symbolika pary) całość, pojawia się pytanie skierowane do całej ludzkości, ale w szczególności do jej części kobiecej: jak się bawicie? To beztroskie zapytanie spotyka się w drugiej zwrotce z zaskakującym, przepełnionym metafizyczną goryczą i buntem: dupa, dupa, dupa. Słowo to, symbolizujące początek życia i archetyp kobiety-kochanki a potem matki, jest dodatkowo wzmocnione trzykrotnym powtórzeniem, dzięki czemu nabiera wagi przysięgi, hasła czy zaklęcia.
W drugiej zwrotce znów pada pytanie, tym razem skierowane do męskiej części ludzkości: z tym, że, w odróżnieniu od zwrotki pierwszej, wyodrębnia się słowo “tu”, wskazująca na typowe dla patriarchalnej tradycji przywiązanie do terytorium. Również odpowiedź jest bardzo nacechowana maskulinistycznie: występuje w niej określenie męskiego narządu rozrodczego, a na końcu pojawia się wykrzyknik, oznaczający agresję.
Podsumowując, utwór ten przedstawia, posługując się pojęciami binarnymi, odwieczne cierpienia ludzkości związane z niemożnością zaakceptowania rzeczywistości, które pogłębione są konfliktem między siłami jin i jang, światłem i ciemnością, kobiecością i męskością, a być może, patrząc z romantycznego punktu widzenia, człowiekiem i Bogiem.
Życie kobiety jest bowiem pasmem cierpień związanych z jej biologiczna-społeczna rolą i przypisaną do niej biernością, natomiast żywot mężczyzny to bezowocne próby wykorzystania życia i jego możliwości, ograniczone koniecznością udowadniania własnej męskości, które w rzeczywistości sprowadzają się do bezsensownej agresji.
Uważam, że utwór ten, dzięki swojej myślowej głębi, jest wspaniałym przykładem drzemiącej w naszej tradycji ludowej mądrości, zdobywanej od wieków i przekazywanej z pokolenia na pokolenie.
pozdrawiam naukowo
Ja bym pokusił się o trochę inną
interpretację.
Pierwsza zwrotka składa się z dwóch wyraźnie odrębnych części. Ich odrębność jest oczywista, nie będziemy toteż ich tłumaczyć, polecimy skrótem, kosząc zakręty.
“Jak się bawicie?” Właśnie ta część zwrotki wyraża gorycz i smutek. Wyraźnie bowiem nawiązuje do klasycznych – “w co się bawić” i “z czego wy się gupki śmiejeta?”. Jaka riposta wchodzi w grę na tak postawione pytanie, a szczególnie w kontekście tak wyraźnie i grubo zarysowanych archetypów? Oczywiście – dupa!
“Dupa, dupa, dupa!”. To już tylko postscriptum, to dosadnie sparafrazowana fraza klasyka – “Słowa, słowa, słowa”. Jest jednocześnie wyrazem pustki i braku. Zgadzamy się tym samym że wyraża pierwiastek żeński, ciemny i tajemniczy.
Druga zwrotka ma podobną budowę. Rozpoczyna ją pytanie: “Czy tu jest fajnie?”. Jak możemy się domyślać pytającemu chodzi o to czy fajnie jest w dupie.
Odpowiedź wydaje się oczywista. Zapytywana osoba nie może jednak udzielić jednoznacznej, tak pozytywnej jak negatywnej, odpowiedzi. Nie mogąc jednak wybrnąć z uwikłania w paradygmaty i archetypy, rzuca pierwiastkiem męskim: “A chuj cię to obchodzi!”. To typowe lecenie skrótem. Jest to również, tak sądzimy, koszenie zakrętów.
W ten sposób domyka się całość. Sytuacja jest kompletna. Jang wchodzi w harmonię z jing.
Na następny wykład proszę żeby państwo przynieśli trochę lubrykantów. Zajmiemy się starożytnym zwrotem: “Chuj ci w dupę”. Dziękuję za uwagę i zapraszam za tydzień.
[pardą]
Docent Stopczyk -- 13.01.2009 - 17:24Docent,
wyję...
Uniwersytet w Teremiskach ze wstydu się powinien miską nakryć.
Teramiska
koleżanka robi taki dobre ciastko teramisiu. “a tera drogie dzieci pocałujcie misia w dupę!” :P
dupa! dupa! dupa!
Docent Stopczyk -- 13.01.2009 - 17:33Ja już nic nie mówię.
“Rozdział mówi także o Burgundii – traktowanej równie wąsko, jak szeroko.”
Burgundia
wyjątkowo niesmaczna nazwa dla ciastka :)
Docent Stopczyk -- 13.01.2009 - 18:03E tam,
Zdobyliśmy słodką Francję
Po waszemu douce France
Hej Marianny i Konstancje…
Marianna
też lubię to imię. ma w sobie wewnętrzny żar. a wiesz że ex gitarzysta Misfits nazwał swoją córkę Boriss? :)
Docent Stopczyk -- 13.01.2009 - 18:15Nie wiedziałam,
Ty tu jesteś szpec muzyczny, a ja tylko malutki dyletant :)
Co do imienia, fakt.
A teraz, drodzy słuchacze, chwila pięknej muzyki:
Oraz to:
I na koniec:
pururu!
a ja wczoraj nauczyłem się grać ten
piękny kawałek
prosty jak budowa cepa, ale i tak się mylę
Docent Stopczyk -- 13.01.2009 - 18:36